Pierwszy, najkrótszy dzwonek oznaczał, że za dziesięć minut jest godzina dziewiąta, oznaczająca rozpoczęcie się lekcji w szkole.
Z uśmiechem na twarzy złapałam szyji Blake'a, a on natychmiastowo połączył nasze usta. Zaśmiałam się. Obok nas na murku siedziało parę naszych znajomych, ale mieli w sumie nas w poważaniu, no może czasem uśmiechali się do nas, czy coś.
Było tak, jak kiedyś.
Cieszyłam się, mimo tego, że w domu jeszcze nie było idealnie, to sprawa napewno była lepsza niż przedtem.
- Jutro jest sparing, przyjdziesz? - Spytał, a ja rozkładając szerzej uda, przybliżyłam chłopaka, który stał.
- A chcesz żebym przyszła? - Spytałam, uśmiechając się.
- Gdybym nie chciał, nie zapraszał bym Cię. - Powiedział rozbawiony.
- White. - Mruknął Ivan, wypuszczając dym papierosowy z ust i kiwając na coś głową.
Chłopak odwrócił się, pokazując mi grupkę chłopaków, pomiędzy nimi stał Walker patrząc na nas, miał czapkę z daszkiem z napisem Nike, więc nie widziałam jego tęczówek, ale po jego posturze mogłam stwierdzić, że był zły.
" Wyobrażacie to sobie?! Moi najwięksi wrogowie się pieprzą!"
Przez moją głowę przeszła myśl, że może on faktycznie mógłby być inny niż wcześniej, pomógł mi w paru sprawach i byłam mu za to naprawdę wdzięczna, ale dlaczego nie patrzył teraz na mnie jak wczoraj, z tym swoim uśmiechem i troską?
Na dodatek to jak nienawidził mnie i Blake, rozpowiedział wszystkim, że się puściłam, próbował mnie ośmieszyć, pobił mojego chłopaka...
Ale nadal miałam w brzuchu jakby skurcz, czułam, że gdzieś jest w nim cząstka, która pomogłaby mi zawsze.
Tylko nie byłam jej pewna.
- Nie spodziewał się tego chyba. - Powiedział Blake, budząc mnie z rozmyśleń.
- Co? - Zamrugałam z niezrozumienia.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Znowu będzie próbował nas rozdzielić, nie uda mu się. - Powiedział, a jego szczęka zacisnęła się.
Złapałam za jego policzki, tracąc osobę Walkera z oczu.
- Pokonaliśmy już tyle porażek i nadal jesteśmy tu razem.
Chłopak po moich słowach uśmiechnął się szerzej i pocałował moje usta, a ja się zaśmiałam.
Po chwili spojrzałam w miejsce gdzie był Nathan. Chłopaka już nie było.
***
Po lekcjach poszłam na tyły szkoły, gdzie był orlik. Dzisiaj był pochmurny dzień, wiał wiatr i najprawdopodobniej zapowiadało się na deszcz. Co się dziwić, był już październik, więc deszcz to normalne zjawisko w jesienny dzień.
Mimo wszystko, treningi nadal obowiązywały, a że następnego dnia miał być sparing, trening ponad wszystko.
Weszłam na trybune i od razu zobaczyłam moją przyjaciółkę.
- Hej, czekałam na ciebie. - Mruknęła, po czym pociągnęła nosem. Wydawała się być trochę przeziębiona.
- Powinnaś się kurować, a nie siedzieć na dworzu, zaraz będzie padać. - Powiedziałam i swój szal założyłam na szyję dziewczyny.
Wilson uśmiechnęła się i kichnęła.
- Muszę jutro zobaczyć ten sparing, potem mogę umierać. - Zaśmiała się.
CZYTASZ
LOVE & HATE ||ZAWIESZONE DO POPRAWY!
Teen Fiction"On wkurza mnie. Ja wkurzam jego. I tak sobie żyjemy, oboje wkurzeni." Nie jest to typowa historia "nienawidzimy się". Przekonaj się! ____ WYSTĘPUJĄ WULGARYZMY I SCENY +16