- Dzień dobry! - Powitała nas mama, gdy rano wstaliśmy.
Jej humor zdecydowanie się poprawił gdy Mike znów zamieszkał w naszym mieszkaniu.
- Ta, dobry. - Odpowiedział brunet, ziewając.
Ojciec w pracy, spokój. Normalne śniadanie.
- Zrobiłam grzanki, macie w lodówce dżem, czy nutelle, wiec weźmiecie co będziecie chcieli. - Powiedziała mama rozglądając się po kuchni. - Dobra, lecę do pracy, miłego dnia! - Wysłała pocałunki w powietrzu i wyleciała z domu, trzaskając drzwiami.
- Nienawidzę grzanek, są okropne. - Mruknął Mike i podniósł jedną i ją nadgryzł.
- Ale nadal je jesz. - Zaśmiałam się.
- Bo jestem leniem i nie chcę mi się nic robić.- Powiedział. - Podaj mi nutelle.
- Sam sobie weź. - Prychnęłam.
- Debilka. - Mruknął.
- Co w rodzinie to nie zginie.- Powtórzyłam jego słowa.
Chłopak prychnął.
- Ja jestem adoptowany. - Powiedział, ale jego kącik ust poleciał w górę.
- Tak, ja też. - Powiedziałam uśmiechnięta i napiłam się soku.
***
- Zaniepokoiłem się wczoraj, że tak zniknęłaś. - Blake objął mnie ramieniem.
- Mama zadzwoniła, a później rozładował mi się telefon, tłumaczyłam Ci to. - Mruknęłam.
Miałam wrażenie, że on mi nie wierzy. Prawdę mówiąc kłamałam, więc nie powinnam mieć jakiś doczepek.
- Okey. - Westchnął. - Ja idę bo przed sparingiem mam trening i trener będzie z nami gadać, pa skarbie. - Pocałował moje usta i biorąc torbę sportową na ramię, poszedł za szkołę, na orlik.
Spojrzałam na powiadomienia i w sumie to je zignorowałam.
Rozejrzałam się po dziedzińcu i zobaczyłam grupę chłopaków. Po środku stał Walker, standard, znów miał czapkę z daszkiem tylko, że tym razem z trzema paskami Adidas, więc nie widziałam tych ciemnych oczu.
Mimo wszystko wiem, że teraz był taki spokojny i opanowany, ale w głębi duszy się bał. To był jego zespół i bardzo mu zależało na wygranej.
Rozejrzał się, idąc oraz totalnie ignorując wygłupy kumpli. Jego spojrzenie padło na mnie.
Daszek czapki pociągnął do góry, przez co zobaczyłam jego oczy.Przychylił głowę i zwilżył językiem swoje malinowe usta.
Zrobiło mi się gorąco, bo co jak co, mam przystojnego chłopaka, ale jednak to Walker.
Kurde.Znowu tak jest.
Uśmiechnął się ze zwycięstwem, w ten sposób pokazał mi, że to on jest tu Kapitanem i on przyjmuje wygraną, a nie ja, ani nie mój chłopak.
Założył dżokejke i poszedł w stronę boiska.
***
- Wiesz może czy Blake już jest przebrany w strój? - Spytałam jakiegoś chłopaka, wychodzącego z ich szatni.
- Zaraz powinien wyjść. - Powiedział pokazując na drzwi, po czym poszedł w stronę wyjścia na murawę.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam najpierw Clyde, Kevina i na końcu wyszedł Walker.
Ich stroje naprawdę powalały.
Czarne koszulki, spodenki i skarpetki z dodatkami niebieskimi.
CZYTASZ
LOVE & HATE ||ZAWIESZONE DO POPRAWY!
Teen Fiction"On wkurza mnie. Ja wkurzam jego. I tak sobie żyjemy, oboje wkurzeni." Nie jest to typowa historia "nienawidzimy się". Przekonaj się! ____ WYSTĘPUJĄ WULGARYZMY I SCENY +16