3. Nie ty, West.

4K 221 86
                                    

- Jak to się zaczęło, że nienawidzisz Walkera? - Spytał Blake.
Poprawiłam grzywke blondyna, bo włosy totalnie zasłoniły mi jego szare oczy.

- Nie wiem, kiedyś mnie zaczepił i chciał czegoś, a ja mu odmówiłam. Potem były sprzeczki i kłótnie. - Powiedziałam, ta historia nie do końca się tak zaczęła, ale nie opowiem mu prawdziwej wersji, jak na razie. Blondyn zacisnął szczękę.

- Nienawidzę go, w chuj go nienawidzę - Syknął. - Nawet nie wiesz jak bym chciał mu wpierdolić, ale no nie mogę. - Westchnął.

- A ty czemu go nienawidzisz? - Chłopak spojrzał w moje oczy i spuścił wzrok.

- Nienawiść z nim nie ma początku ani końca. Znamy się od przedszkola lub znaliśmy się wcześniej. - Wzruszył ramionami. - Nie pamiętam, za mali byliśmy, ale od zawsze się nienawidzimy. Zawsze ze sobą rewalizujemy.

Fakt, Nathan Walker i Blake White to dwa największe ciacha w szkole, rewalizujące ze sobą o wszystko. Nathan jest kapitanem, ale Blake był nim wcześniej. Teraz blondyn jest zastępcą, ale nadal chcę wrócić do zwycięstwa.

- Chodź tu do mnie - Złapał mnie za rękę, więc wstałam. Posadził mnie na swoich kolanach.

Oczywiście orlik po lekcjach był zawsze zapełniony. Wszyscy zaczęli się patrzeć.

- Noga cię boli. - Chciałam wstać. Tak właśnie chciałam, ale trzymał zbyt mocno.

- Nic nie ważysz kochanie. - Musnął moje usta. Oczywiście miało być wszytko od nowa, ale kurde byliśmy już w takich relacjach, no i wyszło jak wyszło.

- Wolałabym jednak nie siedzieć na niej. - Chłopak prychnął.

- Uważasz, że nie potrafię cię do tego zmusić? - Pocałował mój polik. Westchnęłam.

- O widzę, że dwie ciamajdy znów są że sobą! - Oczywiście Walker. Zaczęłam się śmiać. To takie przereklamowane. On jest kurwa wszędzie.

- Powiedział to Nathan Walker. - Spojrzałam na zbliżającego się bruneta z kolegami.

Zmierzył mnie wzrokiem, tak jak i blondyna, na którym siedziałam.

- Nóżka nie boli? - Spytał Clyde, przyjaciel Nathana.

- Noga ci odpadnie pod jej ciężarem.- Powiedział Nathan. Blake zaczął bardziej i głośniej oddychać, na co złapałam jego policzki i kazałam patrzeć na mnie, ale chłopak nie posłuchał.

Podniósł mnie i posadził obok. Wstał, ja oczywiście zaraz za nim.

- Odpierdol się od niej Walker. Wszyscy, ale ją kurwa sobie odpuść. - Powiedział patrząc na rozbawioną twarz bruneta.

- Bo? - Spytał.
Chciałam się coś odezwać, ale ich rozmowa była taka nieprzyjemna. Ich głosy ostre i nie znoszące sprzeciwu.
Zebrało się widowisko. Koledzy Walkera i koledzy Blake. Plus pełno dziewczyn. Zajebiscie.

- Bo nie ręcze za siebie. - Brunet zaczął się śmiać. Podszedł bliżej. Właściwie to mają prawie te same wzrosty, ale Walker delikatnie góruje nad moim Blakem.
Czekaj, co?

Jeszcze nie moim.

-Mam się bać? - Jego spokój jeszcze bardziej podkurwił blondyna.

- Powinieneś.

Wyminął Blake i podszedł do mnie. Nigdy się go nie bałam, ale teraz był taki pewny siebie, jego oczy o wiele ciemniejsze. Teraz wyglądał przerażająco spokojnie i to było straszne.

- Myślisz, że Blake mnie pokona? - Cały czas patrzył mi w oczy, nawet na chwilę nie odwrócił wzroku.

- Wydaje mi się, że każdy zna moją odpowiedź. - Chłopak prychnął.

LOVE & HATE ||ZAWIESZONE DO POPRAWY! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz