- Jak to się zaczęło, że nienawidzisz Walkera? - Spytał Blake.
Poprawiłam grzywke blondyna, bo włosy totalnie zasłoniły mi jego szare oczy.- Nie wiem, kiedyś mnie zaczepił i chciał czegoś, a ja mu odmówiłam. Potem były sprzeczki i kłótnie. - Powiedziałam, ta historia nie do końca się tak zaczęła, ale nie opowiem mu prawdziwej wersji, jak na razie. Blondyn zacisnął szczękę.
- Nienawidzę go, w chuj go nienawidzę - Syknął. - Nawet nie wiesz jak bym chciał mu wpierdolić, ale no nie mogę. - Westchnął.
- A ty czemu go nienawidzisz? - Chłopak spojrzał w moje oczy i spuścił wzrok.
- Nienawiść z nim nie ma początku ani końca. Znamy się od przedszkola lub znaliśmy się wcześniej. - Wzruszył ramionami. - Nie pamiętam, za mali byliśmy, ale od zawsze się nienawidzimy. Zawsze ze sobą rewalizujemy.
Fakt, Nathan Walker i Blake White to dwa największe ciacha w szkole, rewalizujące ze sobą o wszystko. Nathan jest kapitanem, ale Blake był nim wcześniej. Teraz blondyn jest zastępcą, ale nadal chcę wrócić do zwycięstwa.
- Chodź tu do mnie - Złapał mnie za rękę, więc wstałam. Posadził mnie na swoich kolanach.
Oczywiście orlik po lekcjach był zawsze zapełniony. Wszyscy zaczęli się patrzeć.
- Noga cię boli. - Chciałam wstać. Tak właśnie chciałam, ale trzymał zbyt mocno.
- Nic nie ważysz kochanie. - Musnął moje usta. Oczywiście miało być wszytko od nowa, ale kurde byliśmy już w takich relacjach, no i wyszło jak wyszło.
- Wolałabym jednak nie siedzieć na niej. - Chłopak prychnął.
- Uważasz, że nie potrafię cię do tego zmusić? - Pocałował mój polik. Westchnęłam.
- O widzę, że dwie ciamajdy znów są że sobą! - Oczywiście Walker. Zaczęłam się śmiać. To takie przereklamowane. On jest kurwa wszędzie.
- Powiedział to Nathan Walker. - Spojrzałam na zbliżającego się bruneta z kolegami.
Zmierzył mnie wzrokiem, tak jak i blondyna, na którym siedziałam.
- Nóżka nie boli? - Spytał Clyde, przyjaciel Nathana.
- Noga ci odpadnie pod jej ciężarem.- Powiedział Nathan. Blake zaczął bardziej i głośniej oddychać, na co złapałam jego policzki i kazałam patrzeć na mnie, ale chłopak nie posłuchał.
Podniósł mnie i posadził obok. Wstał, ja oczywiście zaraz za nim.
- Odpierdol się od niej Walker. Wszyscy, ale ją kurwa sobie odpuść. - Powiedział patrząc na rozbawioną twarz bruneta.
- Bo? - Spytał.
Chciałam się coś odezwać, ale ich rozmowa była taka nieprzyjemna. Ich głosy ostre i nie znoszące sprzeciwu.
Zebrało się widowisko. Koledzy Walkera i koledzy Blake. Plus pełno dziewczyn. Zajebiscie.- Bo nie ręcze za siebie. - Brunet zaczął się śmiać. Podszedł bliżej. Właściwie to mają prawie te same wzrosty, ale Walker delikatnie góruje nad moim Blakem.
Czekaj, co?Jeszcze nie moim.
-Mam się bać? - Jego spokój jeszcze bardziej podkurwił blondyna.
- Powinieneś.
Wyminął Blake i podszedł do mnie. Nigdy się go nie bałam, ale teraz był taki pewny siebie, jego oczy o wiele ciemniejsze. Teraz wyglądał przerażająco spokojnie i to było straszne.
- Myślisz, że Blake mnie pokona? - Cały czas patrzył mi w oczy, nawet na chwilę nie odwrócił wzroku.
- Wydaje mi się, że każdy zna moją odpowiedź. - Chłopak prychnął.
CZYTASZ
LOVE & HATE ||ZAWIESZONE DO POPRAWY!
Teen Fiction"On wkurza mnie. Ja wkurzam jego. I tak sobie żyjemy, oboje wkurzeni." Nie jest to typowa historia "nienawidzimy się". Przekonaj się! ____ WYSTĘPUJĄ WULGARYZMY I SCENY +16