Dzień 5

1.2K 92 35
                                    

Piątek piąty września 2016.
Nastał poranek. Obudziły mnie promienie słoneczne.
Zanim wstałam jeszcze przez jakiś czas gapiłam się w sufit, rozmyślając nad tym, czy pokonamy Mental Healt Center bez ofiar. Z transu wyrwała mnie Eleven.
- Nath, nie śpisz już?
- Nie- odpowiedziałam.
- Nad czym rozmyślasz?
- Nad tym w co się dziś ubrać.
- Nie musisz się tu stroić.
- Masz rację.
Nadal leżałam gapiąc się w sufit, gdy nagle mnie olśniło. Zerwałam się z łóżka, pognałam do walizki po kartkę, by napisać El, że mam podejrzenie o podsłuchach. Napisałam zdanie i wskazałam El na kartkę.
- Zwariowałaś? - El zapytała z lekką pogardą w głosie.
- Ja, czemu? Nie podoba ci się mój rysunek? - zapytałam z palcem na ustach, by El zachowała ciszę.
- Owszem podoba, ale ja bym coś w nim zmieniła. Może spróbujesz jeszcze raz?
- Okej. - Napisałam na kratce, że nie bez potrzeby doktor Roxy wzięła mnie wczoraj do siebie, że coś w tym jest nie tak i znów pokazałam na kartkę.
- Twój rysunek jest teraz znacznie ładniejszy. Wiesz co, zawołam Mikea, żeby on pokazał ci jak rysuje, a i mi też daj kartkę.
- Skąd ta pewność, że Mike jest u nas?
- Przysłuchaj się, nie słyszysz Dustina?
- Czekaj, słyszę. - Obie się zaśmiałyśmy i El zawołała Mikea, a ja jej wręczyłam kartkę.
- Mike, pokażę ci swój rysunek. - El napisała na kartce, że mam podejrzenia co do podsłuchów znajdujących się w naszym pokoju i pokazała kartkę Mikeowi.
- El masz talent, ale ja teraz cię przebije. - Mike napisał na kratce, że również ma te same podejrzenia i lepiej będzie, jeśli pogadamy o tym podczas zajęć na dworze, aby nikt nie słyszał.
- Oh Mike faktycznie, przebiłeś El, a teraz pozwólcie, że pójdę do łazienki.
Znów powędrowałam do walizki, wyjęłam z niej biały tshirt i spodnie dresowe.
Będąc w łazience wykonałam odpowiednie czynności poranne i z niej wyszłam.
- Nath, za chwilę zajęcia z panem Jimem - oznajmiła Martina.
- Co będziemy na nich robić? - zapytałam.
- Chyba będą na dworze i zdaje mi się, że to będzie coś z liśćmi.
                               ***
Po śniadaniu poszliśmy na zajęcia z panem Jimem.
- Dzień dobry wszystkim - powiedział lekarz, a my również go powitaliśmy.
- Z racji tego, że jest jesień i jak widzicie, jest sporo liści na trawniku, zbierzecie ich jak najwięcej dla swojej grupy i dla innych, jutro będziemy tworzyć z nich coś ładnego. - Dobraliśmy się w trzyosobowe grupy, jak można się domyślić w mojej byli Eleven i Mike.
- Wreszcie możemy pogadać - powiedział Mike
- Więc jakie macie teorie? - zapytała El
- Podejrzewam, że są tu podsłuchy, pamiętasz Mike jak mówiłeś, że będę musiała zmierzyć się z Roxy? Nagle na następny dzień baba zabrała mnie do siebie.
- To ma sens Nath, ale skoro są tu podsłuchy to pytanie, czy słyszeli wszystko o czym mówiliśmy. Mamy pewne źródło, które powiedziało nam, że w świetlicy jest bezpiecznie. Może ta osoba wie o podsłuchach- powiedział Mike.
- Musimy być rozważni i zwracać uwagę na to co mówimy i gdzie- rzekłam.
- Nath ma rację, musimy być rozważni. Boje się, że powiedziałam coś więcej na głos i mogą mnie wziąć do siebie.
- Boże, coraz bardziej się boję. El zadam ci jedno pytanie. Co z tobą zrobili po tej sprawie z Marthą. Chodzi  mi o to, co stało się w drugi dzień mojego pobytu tutaj? I o co chodzi z tym demo coś tam.
- Na początku powiem ci abyś się nie bała, damy radę, a skoro chodzi o twoje pytania, to zrobili mi to samo co z tobą, lodowata woda i to tyle, ale ja mam swoją broń, czyli umysł, więc szybko wyszłam.
Oni wiedzą o tym, że je mam i zabraniają używania ich. Obawiam się, że mi je odbiorą, kiedyś, w jakiś sposób albo poprostu mnie zabiją. Cud, że jeszcze tego nie zrobili, ale chyba coś kombinują. Przechodząc do demogorgona kochanie, to tak, istniał. Kiedyś próbowałam go zabić, ale nie mam pojęcia czy mi się udało, bo on chyba serio tu jest, także oto kolejna przeszkoda. Aczkolwiek może serio udało nam się go pokonać. Ogólnie demogorgon to potwór znajdujący się po drugiej stronie naszego świata, ale tego nie będę ci tłumaczyć.
- Boże El, tak bardzo się boję o nas wszystkich.- Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Nath, jesteś niesprawiedliwa. Mówisz, że martwisz się o nas wszystkich, podkreślam wszystkich, a przytulasz tylko El - powiedział ze śmiechem Mike, a ja do niego podeszłam i przytuliłam go tak samo mocno jak El.
- Okej, tego się nie spodziewałem - powiedział z uśmiechem.
- Dobra dobra, kochani zbierajmy te liście, bo Jim sie wkurzy.
                                ***
Po zajęciach, jak i po obiedzie wszyscy poszli do swoich pokoi, chłopcy poszli na dwór, pod pretekstem zagubienia łańcuszka z bozią, tak naprawdę Mike miał powiedzieć chłopakom o naszej teorii.
Leżąc spokojnie rozmyślałam, tak zleciał czas aż do kolacji. Przed nią były zajęcia, tylko dla dziewczyn. Rozmawiałyśmy na nich głównie o miesiączce i o tym jak nie zajść w ciążę w wieku siedemnastu lat, myślę że większość z nas będąc w psychiatryku nie planuję ciąży.
Będąc na kolacji wybrałam do zjedzenia tosty.
Usiadłam do stołu, ale zauważyłam, że nie ma Mikea.
- Gdzie Mike?
- Nath, ale błagam cię, bądź spokojna i zachowaj cisze, gdy ci o tym powiem - powiedział Lucas.
- Okej, będę.
- Dobra Will, lepiej ty jej o tym powiedz.
- W porządku. Podczas waszych zajęć, na nasze wtargnęła doktor Roxy i zabrała Mikea ze sobą, mówiła, że to badania kontrolne, ale możemy domyślać się jednego.
- Módlmy się o to, by go nie zabili - powiedział Dustin.
- Dustin powaliło cię już całkiem?! Co ty gadasz?! - mówiłam ze łazami.
- Przepraszam, chciałem was rozśmieszyć, ale to raczej nie było śmieszne.
- O co chodzi? - zapytały chórem Megan i Martina.
- Mówią że Mike ma badania kontrolne u Roxy. Tylko wy wiecie na czym polegają nasze badania a na czym wasze- powiedziała El
- Nie wiem, które są gorsze szczerze mówiąc.
Razem z Megan miałyśmy kiedyś takie okropne badania. Ona była w pokoju pełnym jedzenia, które uwielbiała, ale wiedziała, że nie może go zjeść, bo bedzie się winiła za to i najdzie ją ochota na wymioty. Mnie zamknęli w pokoju, w którym z głośników leciał głos mówiący o moich wszystkich kompleksach i o tym, że nie jestem nic warta. Wspomnieli również o mojej autoagresji i depresji. Wiedzą że łatwo doprowadzić mnie do łez  - Gdy Martina o tym mówiła zachciało mi się jeszcze bardzej płakać. Zastanawiałam sie co przeżywa tam Mike, czy też jest w baniaku zimnej wody, czy jednak zastosowali na nim coś gorszego? Bardzo mi było szkoda dziewczyn, to okropne, że musiały przechodzić przez takie piekło.
- Trzeba z tym skończyć- powiedziałam ze złością.
Jadłam kolację bez słowa.
  Po kolacji poszliśmy do pokoi. Ja postanowiłam iść do łóżka. Przytuliłam Martine i Megan na dobranoc, El zrobiła to samo.
Usiłowałam zasnąć, niestety złe myśli kłebiły mi się  w głowie i w dodatku nie mogłam przestać płakać.
- Nath, nie płacz. Zobaczysz Mike jutro rano będzie w naszym pokoju. Musisz mocno w to wierzyć - powiedziała El szepcząc przy moim łóżku. Mówila cicho by nikt nie słyszał.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie okej. Teraz chodźmy spać, by szybko nastał ranek El,dobranoc - odpowiedziałam również szepcząc, a ta położyła się do swojego łóżka.
- Dobranoc Nath.
Jeszcze przez chwilę płakałam, bo jednak mimo tego, że znałam Mikea przez pięć dni to jednak, bardzo sie do niego przywiązałam. Zasnęłam ze zmęczenia.

Mamy kolejny rozdział. Jeśli wam się podoba, nie zapomnijcie o gwiazdeczkach i udostępnieniu opowiadania znajomym.
Następny rozdział pojawi się w niedziele.
Życzę wam miłego życia. Buziaki
~zapomnieliomnie~

Stranger Love || Mike Wheeler || *w trakcie poprawy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz