Dzień 11

918 75 27
                                    

Czwartek,jedenasty września
Żyję. Obudziłam się w białym pomieszczeniu, na co się wzdrygnęłam, bo bałam się, że zaczęto na mnie eksperymentować, ale zauważyłam Mikea i El stojących nad moim łóżkiem.
- Boże Nath, już się obudziłaś. Jak się czujesz? - zapytała El.
- Trochę boli mnie głowa. Czy z tą dziewczynką wszystko w porządku?
- Leila czeka na ciebie przed drzwiami. Biedactwo bardzo się martwiło i obwiniało. - rzekł Mike.
- Oh, tej małej kruszynce było tak zimno.
- Wczoraj było okropne zamieszanie.
- Nikt nie ucierpiał? - zapytałam, a przyjaciele przyjęli posągowe miny.
- Nath, to bardzo okropna wiadomość i obawiam się, że to nie jest dobry moment by o tym mówić.
- Proszę powiedz. O co chodzi? Co się stało?
- Megan. Ona, ona umarła. - po wypowiedzianych słowach do oczu zaczęły napływać mi łzy.
- Jak? - zapytałam dławiącym głosem.
- Wymiotowała. Jej organizm nie wytrzymał od zbyt częstego wymiotowania.
- Ale co było powodem tego, że wymiotowała? Przecież było już z nią dobrze, niedługo miała wychodzić.
- Prawdobodobnie, to co było powodem omdlenia tej dziewczyny w klasie. Nie wymitowała, bo chciała.
- Boże  nie mogę w to uwierzyć. Jak się trzyma Martina?
- Cały czas płaczę, ale spokojnie są przy niej chłopcy.
- Mogę was o coś prosić?
- Pewnie.
- Zostańcie tu ze mną,nie chcę być sama.
- Spokojnie, zaraz będziesz mogła iść do pokoju.
  Minęła godzina. Do pomieszczenia weszła psycholog, z ktorą rozmawiałam wczoraj.
- Witaj Nathalie, czy czujesz się lepiej fizycznie? Bo myślę, że psychicznie jesteś kompletnie wycięczona.
- Właściwie stan w jakim jestem, jest nie do określenia.
- Rozumiem. Myślę, że lepiej będzie ci w pokoju, więc wstań powoli z łóżka i chodź.
Wykonałam polecenie kobiety. Wstałam bardzo powoli. Inicjatorka pomysłu wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła do pokoju, pod którym stała mała Leila.
- Hej słoneczko- przywitałam się z dziewczynką.
- Hejka Nathalie. Jak się czujesz? Mam nadzieję, że przeze mnie nic ci nie jest.
- Czuję się już trochę lepiej niż wczoraj, jednak muszę się położyć. I to nie jest twoja wina skarbie.
- Czy będę mogła jutro cię odwiedzić? Pani Joyce,czy będę mogła iść jutro do Nathalie.
- Ja oczywiście ci zezwalam, nie wiem jak Nathalie.
- Pewnie, że tak. Widzimy się jutro szkrabie.
- Pa Nathalie.
Dziewczynka pobiegła w drugą stronę, a ja weszłam z panią Joyce, Mikem i El do pokoju
- Okej,połóż się. Ja zaraz załatwię to co miałam zrobić już dawno. - Kobieta stanęła na stołku, odkryła kratkę wentylacyjną i wyjęła z niej mały, czarny element. - Proszę bardzo o to podsłuch kochani, a ja jestem mamą Willa.
- Skąd pani wiedziała gdzie one są? - zapytałam - I czy wiedzieliście, że mama Willa jest mamą Willa?
- Tak Mike i El wiedzieli,a skoro chodzi o podsłuchy, to razem z moim mężem Jimem pracujemy nad tą sprawą bardzo długo, oboje postanowiliśmy się zaprzyjaźnić z Fisher, a że Roxy jest na tyle głupia, że się wygadała, to będzie miała za swoje.
- Czyli zna pani moich rodziców?
- No pewnie, że tak.
- Co będzie dalej?
- Damy radę. - Zwątpiłam w te słowa totalnie - Ja idę kochani, widzimy się nocą w świetlicy.
Byłam totalnie bezsilna. Nie mogłam pomóc Megan w jaki kolwiek sposób, by ją uratować. Zaczęłam płakać.
- Nath, proszę nie płacz- powiedział Mike.
- Mike, to moja wina. Mogłam coś zrobić, jakoś jej pomóc.
- Nic nie mogłaś zrobić.
- Wheeler, ja was zostawie samych - odezwała się El , po czym wyszła.
- Kontynuując. To nie twoja wina nie mogłaś nic zrobić. Musimy pogodzić się z jej śmiercią. - Płakałam tak mocno, że brakowało mi tchu. Mike mocno mnie przytulił i usadowił się obok mnie.
- Przepraszam za to jak się zachowywałem. Powinienem być zły na resztę za to, że mi przerwali moją wypowiedź, a byłem zły na ciebie.
- Nic nie szkodzi. Właściwie co mi chciałeś wczoraj powiedzieć?
- Nie mogę ci teraz tego powiedzieć. Dowiesz się w swoim czasie.
- Dlaczego nie możesz mi tego poprostu powiedzieć?
- Nath, poprostu nie mogę. Dowiesz się  w odpowiedniej chwili. Nie męcz mnie już tą sprawą
- Okej, nie będę drążyć tematu.Chyba jestem bardzo zmęczona.
- Idź spać, a ja pójdę do drugiego pokoju, żeby było ci wygodnie.
- Mike zostań ze mną.
- Jeśli chcesz to zostanę.
Obróciłam się w stronę ściany, zamknęłam powieki i zasnęłam.

TADAMM o to kolejny rozdział.
Jest krótszy niż te poprzednie, ale  jutro będzie coś dłuższego. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Trzymajcie się kochani i do jutra 💞
~Zapomnieliomnie ~

Stranger Love || Mike Wheeler || *w trakcie poprawy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz