Piątek, 12.09. Godzina 23:30
Przebudziło mnie czyjeś głośne wzdychanie- to był Mike.
- Mike co ty tu robisz? - zapytałam zdezorientowana.
- Siedzę. Chyba, że ci to przeszkadza.
- Nie, jest w porządku, ale czy nie powinieneś być w świetlicy?
- Powinienem być tu z tobą.
- Mike, czuję się już naprawdę dobrze. Mogę iść do świetlicy.
- Zawsze jesteś uparta i trudna. Twoi rodzice zawsze o tym mówili.
- Bywam okropnie trudna.
- Chyba lepiej z tobą nie dyskutować- stwierdził Mike.
Podniosłam się z łóżka Mike razem ze mną.
Przekierowaliśmy się do drugiego pomieszczenia, wychodząc z niego bardzo cicho. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki.
- Cholera jasna! - przeklnęłam po cichu. Dosłuchaliśmy uważnie skąd dochodziły głosy. Napewno nie z pod świetlicy, więc po cichu szliśmy w jej stronę. Bóg chciał, że spokojnie pod nią doszliśmy, ale nie spokojnie do niej wejdziemy, bo poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i to nie był Mike.
- Kim jesteście? - zapytał delikatny,damski głos. Niestety było ciemno i nie widziałam kto to był.
- Nikim- odpowiedziałam cicho.- Ty właśnie śnisz i wydaje ci się, że ktoś tu jest i coś do ciebie mówi- dodałam.
- Jestem dziewczyną Willa.
- Lana, no tak. Wchodzimy Nath, to nikt zły. Lana ty też chodź- powiedział Mike.
Weszliśmy do świetlicy.
- Boże, Lana kochanie co ty tu robisz? - zapytał Will z takim uśmiechem, jakiego nigdy u niego nie widziałam.
- To sprawka twojej mamy. - odpowiedziała dziewczyna wskazując na Joyce.
- Tak synku, to ja sprawiłam, że Lana tu jest.
Mike wziął mnie na bok.
- Pewnie nie wiesz o co chodzi prawda? - zapytał.
- Niestety nie- przyznałam.
- Will i Lana, czy mogę opowiedzieć Nathalie waszą historię? - zapytał Mike, a para tylko pokiwała głową. -No to tak,Lana naprawdę ma problemy, tak samo jak Martina, tylko jest z innego przedziału
psychiatrycznego, który znajduje sie na drugim końcu naszego. Dokładniej są tam ludzie z różnymi fobiami. Will zobaczył Lane pewnego dnia na jednych z zajęć,które były organizowane dla obu części ośrodka. Lana dość często bywała w naszym przedziale i przynosiła nam wszelkie informacje na temat jej przedziału, którym zajmowała się Monthgomery. Babsko się zorientowało i rozdzieliło na dobre Willa i Lane. Joyce była ich jedynym pośrednikiem, który pomagał przetrwać temu związkowi.
- To wspaniałe, że przeszliście tak wiele i wciąż się kochacie. Lana jak ty się tu dostałaś.
- Przez wentylacje. Szłam za wskazówkami Joyce, mając starą krutkofalówę.
- Lana, to dzielna dziewczyna- powiedziała Joyce.
- Nath, a ty nie powinnaś być w pokoju?- zapytała El
- Czuję się już lepiej, naprawdę.
- Dobra kochani, musimy ustalić co i jak- odezwała się Joyce- Dustin, jesteś pewny, że w razie czego ten chłopiec na ciebie nie doniesie? - dodała.
- Raczej nie powinien.
- Raczej czy napewno?
- Myślę, że napewno
- Dobra, dzieciaki słuchajcie. Jutro wraca Juice razem z Jimem. Musimy uważać na Roxy i Monthgomery, ale to już wiecie doskonale.
- Mamo,a posiadasz jakieś dobre wiadomości? - zapytał Will.
- Oh, tak. Nawet bardzo dobre,a mianowicie jeszcze kilka dni i zmywamy się z tego okropnego miejsca.
- Boże mój kochany, nareszcie! - powiedział z entuzjazmem Dustin.
- Ale pamiętajcie, że coś może nie wyjść, więc nie cieszcie się na zapas. - rzekła Joyce. Ja doskonale wiedziałam, że coś może nie wyjść. Bałam się okropnie. Stany w jakich byłam, są nie do opisania. Mam jednak ogromną nadzieję, że wszystko wyjdzie tak jak zaplanowaliśmy. Właściwie to nic jeszcze nie zaplanowaliśmy. Postanowiłam powiedzieć to na głos.
- Właściwie to nie mamy chyba żadnego planu, chyba że Mike mi poprostu nic nie przekazał.
- Masz rację, nie posiadamy żadnego planu.
- W takim razie coś wymyślmy - odezwała się Eleven.
- Ma ktoś jakiś pomysł? - zapytał Lucas.
- Ja mam - rzekła Lana, która zaraz nam go opowiedziała.
Plan wydawał się wręcz doskonały. Jednak musiałam go dokładnie poukładać w głowie.
Sobota 13.09. 2016 godzina 00:30
W świetlicy siedzieliśmy jeszcze trochę. Ustaliliśmy, że będziemy do niej chodzić nawet w obecności Roxy, po czym w ciszy z niej wyszliśmy najpierw ja,Mike i El. Wychodząc usłyszeliśmy czyjś głos, będący dość blisko. Wzdrygnęłam się na myśl, że może być to Monthgomery.
- Co wy tu robicie? - Z ciemności wyłoniła się Roxy. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, co odpowiedzieć. - Nie zostawie tu tak tego. Juice idziesz ze mną. - rzekła stanowczym tonem kobieta, a ja już wiedziałam, że nie będzie dobrze. Fisher chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Mogłam w ułamku sekundy zobaczyć zmartwione i przerażone twarze El i Mikea.
- Doigrałaś się.
Kobieta przytargała mnie do innego pomieszczenia niż to poprzednie. To miejsce było białe, całe białe. Było czuć od niego okropny chłód. U góry sufitu widniała klimatyzacja, jak mogłam się domyśleć nastawiona na maksimum. Na szczęście w pomoeszczeniu znajdowała się ubikacja.
- Spędzisz tu noc, dopóki nie powiesz dlaczego spotkałam na korytarzu ciebie i twoich przyjaciół. Możesz być spokojna oni nie zostaną ukarani, to twoja wina, więc po co mają cierpieć za ciebie.
Kobieta pchnęła mnie z impentem do białego miejsca. Skryłam się w kącie.
Po chwili Roxy zamknęła metalowe drzwi i zniknęła mi z oczu. Bałam się okropnie. Co jeśli umrę? Czy moi przyjaciele dadzą sobie radę bezemnie? Co z Mikiem przecież coś do niego czuje.Nie mogę umrzeć nie powiadamiając go,o moich uczyciach. Nie mogę ich zostawić. Zaczęłam krzyczeć.
- Pomocy. Niech mi ktoś pomoże. Zabierzcie mnie stąd! - Waliłam pięściami o metalowe drzwi, przez co kostki u dłoni były zaczerwienione.
To wszystko było na nic. Nikt się nie zjawił. Było mi okropnie zimno. Przemieściłam się w kąt, w którym klimatyzacja była jak najdalej mojej osoby. Byłam wycięczona. Zasnęłam.Witajcie kochani. Zanim na mnie nakrzyczycie z powodu braku rozdziału,to mam usprawiedliwienie, a mianowicie wielkimi krokami zblizają mi się egzaminy w dodatku w sobotę mam bal, ale to już tak na marginesie, ważniejszą wiadomością jest to, że zbliżamy się już do końca opowiadania, ale spokojnie, bo jestem w trakcie tworzenia nowego, również w roli głównej z Mikiem, a dokładniej z Finnem Wolfhardem. Opowiadanko pojawi się na wiosnę.
Uprzedzam, że ten rozdział może mieć kilka błędów, bo nie był dokładnie sprawdzany przez brak czasu, ale mam nadzieję, że się spodobał. Pewien moment w rozdziale to nagroda dla _xxigaxx_ ponieważ zgadła ile będzie dni.
Dziękuję za 3000 oczek jesteście wspaniali PAMIĘTAJCIE 💖
~Zapomnieliomnie ~
CZYTASZ
Stranger Love || Mike Wheeler || *w trakcie poprawy*
FanficRodzice napisali mi inną bajkę. Nie taką jaką chciałam. Muszę być taka jak oni,muszę być kolejnym pokoleniem detektywów,muszę walczyć z moimi lękami. Dam radę mam dwie tajne bronie nikt o nich nie wie. Też nie wiedziałam, ale teraz wiem. Miłość, Pr...