Wtorek, dziewiąty września.
Obudziłam się wtulona w Mikea, na co się uśmiechnęłam, oczywiście pomijając fakt, że wszyscy spaliśmy na twardej podłodze i bardzo chciało mi się siusiu. Obudziłam wszystkich, bo poza tym nie chciałam, by ktoś z lekarzy nas tu spotkał.
- Boże, Nath a miałem taki piękny sen- odezwał się Dustin.
- Jeśli chcesz mieć więcej takich snów, to lepiej stąd wyjdźmy. Która jest godzina?
- Prawie szósta.
- Chodźmy stąd proszę.
- W porządku, ale lepiej jak będziemy szli dwójkami, bo jak wszyscy nagle wyjdziemy to zrobi się hałas- poradziła El.
- Oby nas nikt nie przyłapał. Kurde gdybym wtedy nie zasnęła.
- Trochę wyolbrzymiasz kochana. Okej podziele was, więc Nath ty pójdziesz z Mikem.
- Wolałbym iść z Willem- odezwał się Mike.
- Okej w takim razie ja pójdę z Nath. Megan i Martina wy wyjdziecie zaraz po nas, no a Lucas i Dustin chwilę po Mikeu i Willu.
- Dlaczego my ostatni? - zapytał ze skargą w głosie Dustin.
- Oj , Dustin nie wiem tak jakoś.
- Tak jakoś bla bla.
- Nie marudź.
- Dobra,dobra El.
- Chodź Nath,idziemy.
Razem z El wychodziłyśmy pierwsze. Otwierałyśmy drzwi jak najciszej.
- Nath, nie przejmuj się Mikem- szepnęła El
- Wcale się nie przejmuje, poprostu chciał iść z Willem i tyle - skłamałam, bo było mi przykro z tego powodu, sama nie wiem czemu. W sumie to, że poszedł z Willem to żaden problem.
Doszłyśmy do pokoju otwierając cicho drzwi. Nic nie mówiłyśmy, bo wciąż pamiętamy o podsłuchach.
Wyjęłam z walizki po cichu, czarną bluzę z białym napisem ,, Do not to a stereotype" i czarne spodnie, po czym wyszłam z pokoju, by iść do łazienki. W drugim pomieszczeniu napotkałam Megan, Martine i chłopaków.
- O, już nie śpicie.- mrugnęłam do nich okiem, by zrozumieli o co mi chodzi. Podsłuchy wciąż tu są i mimo, że Fisher jest na urlopie, to wciąż powinniśmy być ostrożni.
- Tak, już dawno nie śpimy. Ty też dość wcześnie wstałaś. Jest trzydzieści minut po szóstej - rzekła Megan.
- Jakoś nie mogłam spać. El pewnie też zaraz tu przyjdzie.
Mike cały czas odwracał odemnie wzrok. O co mu chodzi? Przecież nic mu nie zrobiłam. Jeszcze wczoraj złapał mnie za rękę i przytulał, zachowywał się jakby było między nami coś więcej niż przyjaźń.Czy to jest normalne? Gdybym tylko mogła wejść do jego umysłu i zobaczyć co w nim siedzi.
Gapiłam się tak na niego, aż wybito mnie z transu.
- Halo Nath, zadałam ci pytanie - to była El.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nic nie szkodzi.
- Dobra ja idę do tej łazienki, załatwić swoją potrzebę fizjologiczną- powiedziałam ze śmiechem.
- Właśnie miałam zapytać czy mogę iść pierwsza ,bo też bym chciała skorzystać, ale spokojnie wytrzymam- odpowiedziała El.
Poszłam do toalety, by załatwić swą potrzebę. Zostawiłam swoje ubrania i z niej wyszłam.
- Okej El, teraz twoja kolej.
- Byłam w tej sprawie u chłopaków, więc idź się przebierz.
Wróciłam do łazienki, by się ubrać i umyć po zakończonych czynnościach wyszłam z niej.
- Jaką lekcją dziś zaczynamy? - zapytałam.
- Zdaje mi się, że jest to matematyka - odpowiedziała El.
- O nie, bardzo nie lubię matematyki.
- Ja też nie - odezwał się Dustin. - Dlatego siadam z Willem, bo on jest z niej świetny - dodał. - Okej,ludziska, koniec tego gadania. Chodźmy lepiej na śniadanko - dokończył swoją wypowiedź. Nie rozumiem jak on to robi, zawsze jest taki spokojny i szczęśliwy. Może udaje? Kto wie, ale mimo, że czasem mnie irytuje, to jednak sprawia, że śmieje się po cichu z jego żartów, nawet jeśli są one kierowane do mnie. Teraz też poprawił mi humor. Mike wciąż się do mnie nie odzywa.
Wyszliśmy wszyscy z pokoju, kierując się na śniadanie. Gdy doszliśmy na stołówkę Mike usiadł obok Willa. Zrobiło mi się strasznie przykro, bo zawsze siadał koło mnie, a teraz siedzi jak najdalej mojej osoby. Nie mam pojęcia o co mu chodzi.
Poszłam po śniadanie, aczkolwiek nie miałam ochoty jeść. Jednak nałożyłam sobie niewiele płatek z mlekiem i powędrowałam do stolika, gdy akurat chłopcy od niego wychodzili, kierując się do miejsca, w którym przed chwilą byłam.
- Nath, co tak mało sobie nałożyłaś? - zapytała Martina.- Czy coś się dzieje? - dodała. Na szczęście przy stole byłam tylko ja, El, Megan i ona, więc mogłam o wszystkim powiedzieć.
- Chodzi o Mikea, jest jakiś dziwny wobec mnie. Wczoraj chciał mi coś powiedzieć, ale wy wyraziście do pokoju.
- Chyba wiem o co chodzi- odpowiedziała El.
- O co? - Niestety dziewczyna nie mogła nic powiedzieć, bo do stołu wrócili chłopcy.
- Obgadywałyście nas? - zapytał ze śmiechem Lucas.
- Myślę, że mamy lepsze tematy do rozmowy - odpowiedziałam. Moja odpowiedź zabrzmiała bardzo niemiło, ale miałam okropny humor.
- Jucie, ktoś cię chyba ugryzł w nos - odparł Dustin.
- Oh, niczego nie rozumiecie. El, w jakiej sali mamy matematykę?
- W tej co wczoraj.
Wstałam od stołu i kierowałam się ku gabinetowi matematycznemu, nie chciałam być tam ani chwili dłużej. Widziałam ich zdziwione miny. Było mi bardzo źle.
Gdy dochodziłam do sali, ktoś chwycił mnie za rękę. To była El.
- Nath, co jest?
- Nie wiem. Może po prostu mam taki dzień.
- Zdaje mi się, że tu chodzi... - Niestety El nie zdołała dokończyć swojego zdania, bo przyszła reszta. Znów ktoś nam przerwał. Zero prywatności w tym okrutnym miejscu.
Weszliśmy do klasy. Mike usiadł tym razem koło Lucasa, znów jak najdalej mnie.
- Witajcie kochani - przywitała nas kobieta w średnim wieku, o siwawych włosach, jasnej porcelanowej cerze i miłym głosie. My również ją powitaliśmy. - Dziś będziemy uczyli się funkcji, zaraz rozdam wam kartki z zadaniami. - Kobieta rozdała nam kartki. Zadania były okropnie trudne, nie lubiłam matematyki, bo niezbyt ją rozumiałam.
- Okej, do pierwszego zadania zapraszam dziewczynkę w krótkich włosach i czarnej bluzie. - Kobieta wskazała na mnie.
Podeszłam do miejsca, w którym miałam rozwiązać zadanie. Ręce okropnie mi się trzęsły. W swojej szkole bardzo nie lubiłam chodzić do tablicy. Stojąc przy niej nie wiedziałam jak podejść do tego zadania, a w dodatku serce waliło mi jak bębniarz wojskowy. Jestem humanistą matematyka jest mi kompletnie obca, niczym myśli Mikea.
- Nie potrafisz tego zadania? - zapytała pani.
- Kompletnie go nie rozumiem - powiedziałam drżącym głosem. Chciało mi się płakać, właściwie nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że w tle słyszałam śmiech Mikea i miałam wrażenie, że śmieje się ze mnie. Niestety nie zapanowałam nad sobą i się popłakałam.
- Ojeju, nie płacz dziecinko. Zaprowadzę cię do psychologa, a wy róbcie dalej zadania.
Kobieta zabrała mnie do gabinetu. Ciekawiło mnie, czy pani siedząca w nim była tak samo wredna i okrutna jak Fisher.
***
Wyszłam od psycholog, z którą rozmawiało się przednio. Powiedziałam jej kilka kłamstw, o tym jak bardzo boję się ludzi, że nie lubię swojej osoby i tym podobne. Oprócz tego mogłam płakać nie mówiąc, że jest to spowodowane niewiedzą na temat Mikea.U kobiety byłam aż do obiadu.
Gdy wchodziłam do stołówki, spojrzenia moich znajomych były skierowane na mnie.
- O Nath, ominęły cię wszystkie lekcje. - oznajmił Dustin.
- Oh, nie - odpowiedziałam ze sarkazmem w głosie.
- Jak się rozmawiało z panią Byers?
- Bardzo przyjemnie. Co dziś na obiad?
- Ryż z kurczakiem, nie widzisz? - odezwał się Mike.
- Najwidoczniej nie, skoro zapytała. Mógłbyś przystopować Mike? - Wtrącił się Will.
- Ej stary, jesteś moim przyjacielem chyba powinieneś wspierać mnie nie ją.Wiecie co? Ja stąd idę, bo nie mam ochoty z wami siedzieć.
Po tej rozmowie nastąpiła cisza, każdy jadł nic nie mówiąc.
***
Nastała noc. Obie z El nie spałyśmy, by iść do świetlicy. W dzień wszystko omówiliśmy. O której mamy iść i kto wyjdzie pierwszy.
Wychodziłyśmy z pokoju bardzo cicho. Nareszcie dotarłyśmy do świetlicy.
- Wreszcie jesteście - odezwał się Will. - Załatwiliśmy już jedzenie - dodał.
- Wspaniale. Dobra Nath, dzwoń do rodziców - powiedziała El.
- Okej, już dzwonię.
Chwyciłam telefon i wybrałam numer. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty. Nikt nie odbierał. Piąty.
- Halo córeczko, to ty? - odebrał tata.
- Tak tato, to ja- powiedziałam z nerwami w głosie.
- Dobrze, że dzwonisz. Mam kilka informacji. Powrotu Fisher i Jima możecie spodziewać się dopiero w sobotę. W Mental Healt Center jest jeszcze jedna osoba, która pomaga Roxy, jest to Khatrine Monthgomery. Jutro macie z nią lekcje fizyki, więc uważajcie. Są inni ludzie, którzy wspierają Roxy w badaniach. Osoby te są z poza ośrodka, a badania te polegają na sprawdzaniu, czy umysł nastolatków może być nadumysłem, tak jak jest to z Eleven. Fisher potrzebuje więcej takich nastolatków. Uważaj na siebie Nathalie.
- Spokojnie, dam radę. Wszystko jak narazie mamy opanowane.
- Okej, w takim razie ja kończę.
Tato zakończył rozmowę, a ja przekazałam wszelkie wiadomości znajomym, którzy wyglądali na dość zdziwionych. Mike też był z nami, njawidoczniej pogodził się z Willem.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę w świetlicy i obgadaliśmy, co będziemy robić dalej, by Fisher nas nie pokonała, napewno nie możemy pokazać, że cokolwiek wiemy o jej zamiarach. Dowiedziałam się również, że jutro mamy lekcje z Khatrine.
Mike wciąż się do mnie nie odzywał.
Patrzył na mnie tak jakby z pogardą.
El miała mi powiedzieć, co jest tego przyczyną. Zapytam jej jutro, nie chcę się dziś zamęczać.
Wkrótce poszliśmy do swoich pokoi, wchodząc do nich jak zwykle po cichu.
Położyłam się do łóżka. Zanim zasnęłam myślałam nad tym, jaką krzywdę mogłam wyrządzić Mikeowi, że się do mnie nie odzywa. Przecież nie odrzuciłam jego uczuć, a może on jednak nic do mnie nie czuł, a ja to sobie poprostu wmawiałam? I teraz najzyczajniej trzyma mnie na dystans. Myślałam też o tym, jak będzie wyglądała jutrzejsza lekcja z wrogiem numer dwa - Monthgomery. Po przemyśleniach zasnęłam.* Przeczytaj notatkę ważny człowieku. Proszę *
Witajcie kochani. Przychodzę do was z nowym rozdziałem. Podejrzewam, że rozdział nie będzie miał dobrego przyjęcia, bo serio go zepsułam. Chce wam też bardzo podziękować za ogromną aktywność i mimo, że nie znam każdego z was z osobna, to bardzo was kocham, gdyby nie wy i to opowiadanie chyba nie mogłabym się cieszyć tak bardzo życiem. Dziękuję, że jesteście 💞. Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie dopiero w moje ferie, czyli mniej więcej szesnastego, albo trochę późnej ponieważ tworzę również nowe opowiadanie z Finnem więc możecie na wiosnę spodziewać się czegoś nowego. Miłego i do następnego wspaniali ludzie💞💞
~Zapomnieliomnie ~
CZYTASZ
Stranger Love || Mike Wheeler || *w trakcie poprawy*
Fiksi PenggemarRodzice napisali mi inną bajkę. Nie taką jaką chciałam. Muszę być taka jak oni,muszę być kolejnym pokoleniem detektywów,muszę walczyć z moimi lękami. Dam radę mam dwie tajne bronie nikt o nich nie wie. Też nie wiedziałam, ale teraz wiem. Miłość, Pr...