Rozdział 4

11 3 2
                                    

  Tik, tak, tik, tak - i tak w kółko. Może wydaje Ci się, że coś się zmienia, ale tak na prawdę cały czas robimy te same czynności. Wstajemy, jemy, myjemy się, chodzimy do szkoły, jedynie później do pracy.

-Przepraszam, na prawdę, nie rób tak. Proszę. - powiedziałam do Melanie, której nadgarstek krwawił. Moje oczy zaszły płaczem. Jack mimo wszystko również przeprosił i tak doszło do "zgody". Wszyscy się przytuliliśmy, a gdyby to była bajka napisano by: I tak żyli długo i szczęśliwie. Jednak niestety to nie wymyślona historyjka dla dzieci.

  Szłam z rękami w kieszeniach przez nieośnieżone chodniki. Mijałam białe drzewa i domy. Samochody prawie nie jeździły, a jeżeli już to pojedyńcze. Nie przypominało to dużego miasteczka, jakim kiedyś było. Skręciłam w prawo i teraz szłam przez Baker Street. Minęłam już dom Melanie i ten, w którym mieszkała kiedyś Raven. Przetarłam ręką oczy, żeby nie płakać, mimo to łzy powoli spływały po moim policzku. Minęły już dwa lata, a ja nadal nie potrafię się pogodzić z jej śmiercią. Może nie ma co płakać? I tak w ten sposób nie zmienię przeszłości. Nic nie da się już zrobić. - Przynajmniej tak myślałam. Mogłam zmienić prawie wszystko. Nie dopuścić do samobójstwa kolejnej osoby i...nie popełniać tych samych błędów...

Pewnego słonecznego dnia wybrałam się z Melanie, Jackiem i Willem do kawiarni. Znajdowała się ona tuż za szkołą. Ja i Willem planowaliśmy w połowie opuścić resztę, żeby Melanie i Jack zostali sam na sam. Mój chłopak i przyszły chłopak Melanie ustawili się w kolejkę, a ja i Mel zajełyśmy stolik.
- I co?
- Co co? - zapytała Mel.
-Podoba Ci się Jack?
- Co? Nie! My się tylko tak trochę przyjaźnimy, znaczy bardzo, ale nie aż tak, znaczy...- Mel zaczęła się plątać, a ja uśmiechnęłam się po uszy.
- Wierzę - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Serio!
- O czym gadacie? - zapytał Jack niosąc z Willem jedzenie.
- O nowym filmie! - odpowiedziała szybko Mel.
- Którym?
- Yyy...no tym..."Christmas Prince"
- Może na to pójdziemy? - spytał Jack.
- Tak! - odpowiedziała Mel.
- A wy? Co uważacie?
- Spoko. - powiedziałam z uśmiechem jedząc muffinkę z jagodami.
- No dobra...- powiedział Will.
- Wiecie co ja muszę już iść. Okazało się, że muszę pójść odebrać Nancy.
- Nancy? - spytała Mel.
- Córka mojej sąsiadki.
- Aaa...
- Podwiozę cię. - zaproponował Jack.
- Nie wiesz co, ja to zrobię. - powiedział Will.
- Dzięki. Dobra to pa! - powiedziałam.
- Pa. - odpowiedzieli chórem Jack i Mel.
- Do jutra. - pożegnał się Will.
  A więc zadanie wykonane!
~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~
Od autora:
Wiem, że wszystkie moje opowiadania były bardzo krótkie, no ale takie mi łatwiej pisać :/ Mam nadzieję, że ten jest chociaż trochę dłuższy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 15, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Best Friends ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz