[41] Gdy myślisz o ucieczce do Meksyku

4.4K 294 634
                                    

Kageyama

Gdy zostałem powiadomiony o tym, że moje lody są bezpieczne, wróciłem do salonu. Tak jak się spodziewałem Yamaguchi wypłakiwał się Shouyou w ramię, a on próbował go uspokoić. To już 6 raz w tym miesiącu! Nie żebym nie przejmował się jego biednym losem, ale on musi wziąźć się w garść.

-Co tym razem?-zapytałem siadając na fotelu obok kanapy.

-On... on... on... on...-piegowaty zaczął mówić, jednak powstrzymał a go od tego ogromna fala łez, która spływała na koszulkę mojego chłopaka.

-Chyba chodziło o to, że Kei się na niego obraźił.-Hinata odpowiedział zamiast poszkodowanego.

Przez resztę wieczoru Yamaguchi jadł (na szczęście) swoje przyniesione lody. Za to my wzięliśmy swoje i oglądaliśmy jakiś film. Od dawna wiedziałem, że nasza drużynowa maskotka zakochała się w tym zimnym i nieczułym dupku, ale niezbyt mnie to obchodziło. Za to teraz, sam mam ochotę przywalić Tsukishimie. Pozatym mam to do zrobienia na mojej liście spraw niezałatwionych.

-Chciałbyś u nas przenocować?-po usłyszeniu tego pytania zamarłem.

Bez namysłu wstałem i porwałem Hinatę do kuchni. Wiele razy zgadzałem się na wszystko, jednak kolejnego (czyt. 8) razu nie pozwolę mu decydować o tym. W końcu to ja tu jestem "ten u góry".

-Jestem przeciw temu pomysłu.-oparłem się biodrami o blat kuchenny, dając tym samym do zrozumienia, że jestem niezadowolony.

-Wiem to, ale nie będzie nam przeszkadzał.

-I tak to wiele, że pozwalamy mu tu przychodzić i wypłakiwał się tobie w ramię.

-Czyli mam rozumieć, że jesteś zazdrosny?-podszedł do mnie bliżej, krzyżując ręce na piersi.

-N-nieważne! Po prostu nie podoba mi się jego obecność!

-Mi też nie, ale zobacz w jakim on jest stanie! Chcesz go takiego do domu puścić?

-Ale... bo... ja... ugh!

Nie mogłem wymyślić żadnych doskonałych argumentów, na to, żeby Yamaguchi poszedł do własnego domu. Hinata jak zwykle musiał rozpraszać mnie swoimi kasztanowymi oczami.

-Tylko. Jedna. Noc.

-Dziękuję!-położył rękę na moim ramieniu i pocałował lekko w policzek.

Gdybym nie pozwolił zostać piegowatemu u nas na noc, Shouyou na pewno obraziłby się na mnie i poszedł do domu przyjaciela. Już raz tak zrobił. Wtedy minął pierwszy miesiąc naszego mieszkania w nowym środowisku, Yamaguchi kolejnej nocy przyszedł do nas (wyjadając moje lody) i zasnął na kanapie. Hinata nie chcąc go budzić postanowił, że przenocuje u nas. Mi niezbyt podobał się ten pomysł, tak jak dzisiaj. Także nie zgodziłem się na gościa w naszym domu. Był to najgłupszy plan, jaki kiedykolwiek ustaliłem. Po spakowaniu rzeczy do jednej torby, wraz ze smutnym piegusem wyszedł i nie wrócił na noc.

Hinata odsunął się ode mnie i stanął naprzeciwko z pięknym, szerokim uśmiechem. Jednak zaraz po tym na jego głowę spadł naleśnik z dżemem, który był przylepiony na suficie. Czerwona galaretka poplamiła jego włosy, koszulkę i kawałek podłogi. Coś czuję, że tym razem będzie źle.

-No chyba żartujesz...

Zdjął jedzenie ze swojej głowy i rzucił nim we mnie, a sam pobiegł do dolnej łazienki, najpewniej w celu wzięcia szybkiego prysznicu. Założę się, że kiedy wyjdzie będę miał kazanie.

Ciekawe ile kosztuje taki bilet do Meksyku?

X X X

Od jakichś 2 godzin leżę w łóżku i próbuję zasnąć. Sam. Hinata został na dole i dalej pociesza Tadashiego. Być może powinienem przeprosić go za te naleśniki, ale wiadomo, że mi nie wybaczy. Bynajmniej nie teraz.

Wciąż szukamy [3] |Kagehina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz