Hejka, wedle zapowiedzi jest nowy rozdzialik :) Zapraszam do czytania
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Clarke:
To była kwestia czasu, gdy Echo ponownie dostanie gorączki, i ta właśnie wróciła. Jedynym plusem było to, że dziewczyna spokojnie spała, i miałam czas by pobiec po jakąś ściereczkę. Zamoczyłam ją w lodowatej wodzie, a potem przyłożyłam do jej czoła, chcąc zbić temperaturę.
Ten sam moment wybrała sobie Lysandria na powrót z ziołami. Udało jej się zdobyć wszystko o co prosiłam. Zostawiłam wiec na chwilę chorą samą. Przelałam część wody do drugiego wiaderka i poszłam z nim do ogniska, gdzie czekały na mnie wszystkie składniki.
Do wody dorzuciłam babkę lancetowatą i majeranek, a potem powiesiłam to na ruszcie, który zmontował Monty, i zabrałam się do obierania cytryny.- Co to robisz? - odezwał się nagle głos którego najmniej się spodziewałam.
Z lasu wyszli właśnie Bell i Murphy, którym udało się upolować zmutowanego lisa. Czarnowłosy patrzył teraz na mnie nie ufnie. Zerknęłam po wszystkich zaciekawiona jak zareagują, ale o dziwo wszyscy odwrócili wzrok.
- Truciznę - powiedziałam zaczepnie chcąc rozluźnić atmosferę.
Niestety przyniosło to odwrotny skutek. Chłopak cały się spiął. Postąpił krok w przód, ale zatrzymał go Monty.
- Ona żartowała, wyluzuj stary - azjata zacisnął mocniej dłoń na ramieniu Blake'a, aż ten odpuścił i się cofnął.
Odwróciłam wzrok i na powrót zaczęłam obierać cytyrynę, ale wciąż odtwarzałam w myślach zachowanie chłopaka. Zupełnie jakby mi groził, albo chciał zaatakować. Zadrżałam na samą myśl, nie tyle ze strachu, a z obrzydzenia. Czy aż tak mnie nie zna, że przyszło mu do głowy, że zrobię coś Echo?
Poczekałam aż roztwór się zagotuje, a potem dodałam miodu i cytryny, kiedy upewniłam się, ze jest gotowe zdjęłam to z rusztu.- Jeśli zacznie kaszleć, trzeba przewrócić ją na bok i przytrzymać włosy, przy kaszleniu jest duże prawdopodobieństwo wymiotów - zaleciłam na głos licząc, że ktoś zapamięta. - Dobrze by też było, gdyby ktoś zmieniał jej okłady na czole, póki nie zbijemy temperatury. Ja pójdę to ochłodzić.
Byłam już przy linii drzew, gdy zrównał się ze mną Bellamy, i zabrał mi z rąk wiaderko.
Kiedy obudził się w nim dżentelmen?- Idę z tobą - orzekł tak samo władczo jak kiedyś.
- Co jeśli nie chcę żebyś szedł? - spytałam, mimo, że bardzo chciałam żeby poszedł.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - mruknął, a jego kącik u ust, uniósł się delikatnie do góry.
Sama również się uśmiechnęłam. Tak wyglądały nasze rozmowy na samym początku, kiedy się nienawidziliśmy, nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś będziemy tak rozmawiać.
Na dłuższą chwilę zapanowała cisza, i bałam się już, że więcej się nie odezwie, ale mniej więcej w połowie drogi, zaczął temat, który myślałam, że zacznie dużo wcześniej.
- Co z Oktavią? - w jego głosie słychać było napięcie, jakby bał się usłyszeć odpowiedź.
Zawahałam się, bo z jakiegoś powodu czułam się winna, mimo że wieści nie były znowu najgorsze. Cieszyłam się, że nie widzi teraz mojej twarzy.
- Łączność padła dawno temu, a wyjście jest zasypane. Próbowałyśmy je odsypać, ale we dwie nie dałyśmy rady - zerknęłam na jego postawę, i zobaczyłam jak mocno zaciska pięści. - Ale teraz jest nas 7, i jestem pewna, że zaraz coś wykombinujemy.
Tego ostatniego byłam pewna. Kiedy byliśmy razem nigdy nie było na naszej drodze nic niemożliwego. Zawsze udawało nam się coś wymyślić, i tym razem to zrobimy.
Czarnowłosy skinął pewnie głową, dając mi do zrozumienia, że on również w to wierzy. Widzę w jego oczach ten błysk, który świadczy o tym, że ma nadzieję. I teraz już nic go nie powstrzyma. Przede mną ponownie stanął prawdziwy Bellamy Blake, który wiedział czego chce i zrobi wszystko by mu się udało. Ten cudowny chłopak, którego tak mi brakowało.
Wiem, że się gapię, ale o dziwo on też się gapi. Przez chwilę wpatrujemy się tylko w siebie, jakbyśmy dopiero się zobaczyli, i coś między nami ożywa. Ale tylko na ułamek sekundy, bo chłopak znów rusza, a ja za nim.
Już ciszy docieramy nad rzekę, gdzie zabieram od niego wiaderko. Stawiam je w płytszej wodzie przy brzegu i trzymam, by nurt go nie porwał.- To chwilę potrwa, musi się choć trochę ochłodzić, by była w stanie to przełknąć. Możesz wrócić do .. - przerwał mi nim zdążyłam skończyć.
- Zostanę - jego głos był ostry, jakby był o coś zły.
Nie odwróciłam się by na niego spojrzeć, bałam się co mogę wtedy zobaczyć.
- Słuchaj ja .. - czułam jego wzrok na moich plecach, ale nie umiałam się odwrócić. Czy on chce mnie przeprosić? - Ja i Echo .. ona .. jest ze mną w ciąży.
Zacisnęłam mocniej ręce na wiaderku, miałam wrażenie, że właśnie się przesłyszałam. Miałam nadzieję, że zaraz usłyszę, że żartował. Nic takiego jednak nie padło. Wszystko wokół mnie zaczęło wirować, a coś w środku mnie zapulsowało bólem i gniewem. Wręcz furią, która szybko jednak zmieniła się w fale lodowatego zimna. Więc to koniec. Ale koniec z czym? Chyba go kochałam, lecz teraz to niewiele znaczy, prawda? Zamknęłam uczucia na klucz, za żelaznymi drzwiami, dopuszczając do siebie jedynie rozum i rozsądek, by nie zrobić czegoś, czego będę żałować.
Podniosłam się powoli, ostrożnie, by nie naruszyć zawartości wiaderka, i spojrzałam na chłopaka.
Czarnowłosy patrzył na mnie wyczekująco, z jak zwykle nieodgadnionym wyrazem twarzy, który można by zinterpretować na tysiące różnych sposobów.- I mówisz mi o tym dopiero teraz? - wyduszam z siebie w końcu, zaskakująco spokojnym tonem. - Przecież mogłam zabić ją lub dziecko, gdybym podała jej coś złego - pokręciłam z niedowierzaniem głową. - Który to miesiąc? Muszę wiedzieć.
- 4 tydzień - szepnął tak cicho że ledwie go usłyszałam.
Nie wiem czemu czuję się zdradzona. Nigdy przecież nie byliśmy razem, nie był mi nic winny, a jednak ..
Minęłam go i ruszyłam na powrót do obozu. Nie wiem czy poszedł za mną, ale chwilowo mało mnie to obchodziło.Bellamy:
Miałem ochotę coś rozwalić. Tak bardzo chciałem za nią pobiec. Wyjaśnić jej, ale niby co miałem jej powiedzieć? Że jestem idiotą, który dał się zaciągnąć do łóżka w ostatni dzień na statku?
Zacisnąłem mocno dłonie w pięści i z całej siły uderzyłem w pień drzewa. Moja księżniczka właśnie odchodzi, a ja nic nie mogę zrobić.
![](https://img.wattpad.com/cover/121226824-288-k877862.jpg)
CZYTASZ
Bellarke, czyli powstaniemy z popiołów
FanfictionMoja wersja kontynuacji po 4 sezonie The 100, w której Bell i reszta docierają na ziemie, z nowymi wrogami. Wciąż muszą walczyć o przeżycie, oraz ratować swoich ludzi. A co do Bellarke, to jakie zmiany w ich relacji wprowadzi tak długa rozłąka?