Hejka, o to nowy rozdział :D pozwolę sobie zrobić tu chamską reklamę i zaproszeń do moich innych powieści (szczególnie do Victorii Shadow i Rebel Girl) :D a teraz zapraszam do czytania, zostawiajcie po sobie jakiś ślad :) A w razie wyłapanych błędów dajcie mi znać, pozdrawiam Naoś
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Clarke:Po podzieleniu się z wszystkimi planem, który ułożyłam wraz z latynoską w ich oczach ponownie zapaliła się nadzieja. Odetchnęłam z ulgą, gdy na ich twarzach ponownie pojawiły się uśmiechy. Zapanowało ogólne ożywienie, ponieważ każdy chciał dołożyć do planu swoje trzy grosze, lecz koniec końców skończyło się na tym, że wyruszymy o świcie, a w obozie zostaną 2/3 osoby. Nie możemy wieść mięsa, ponieważ gdzieś będzie trzeba zmieścić głowice, zresztą Emorii powinna zostać ze względu na głowę, zaś Echo ... cóż, Echo również zostaje.
Rozglądnęłam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu mojej czarnej kropelki, ale nigdzie jej nie widziałam, więc podniosłam się i zeszłam na dół.
Znalazłam ją siedzącą na konarze przy jednym z ognisk do odstraszania zwierzyny. Po jej postawie ciała wiedziałam już, że coś ją gryzie. Spuściłam na chwilę wzrok na ziemie, zastanawiając się jak mogę jej pomóc, lecz zaraz wróciłam nim do dziewczynki. Podeszłam do niej i zajęłam miejsce obok na konarze, nie patrząc na nią, a w ogień.- Pamiętasz jak spędzałyśmy całe noce przy ogniskach, nie mogąc zasnąć przez koszmary? - zapytałam retorycznie, ponieważ doskonale widziałam, że pamięta. - Byłyśmy całkowicie same, ale cieszyłam się, że mam chociaż ciebie - kątem oka widzę jak dziewczynka się uśmiecha, więc w końcu zwracam się w jej kierunku. - Teraz jest nas więcej, i wciąż ciesze się, że cię mam, rozumiesz. Potrzebuję Cię Lyss, więc ani mi się waż znikać.
Czarnowłosa odwraca wzrok speszona, tym na czym ją przyłapałam. Więc jednak o tym myślała..
Dziewczynka milczy, więc ja również to robię. Czekam, aż wydusi z siebie co jej leży na sercu.- Dlaczego? Przecież on znowu odszedł - od razu wiedziałam, że chodzi o Akire.
A co najśmieszniejsze, ta dwójka zawsze sobie dokuczała i w ogóle nie pomagała. Jak tak teraz o tym pomyśle, byli chyba jak rodzeństwo. Dokuczali sobie, złościli się na siebie, nawet bili, lecz gdy chodziło o niebezpieczeństwo, zawsze dbali o siebie nawzajem.
- Masz rację, nie zagościł tu długo.
Akira odszedł dzień po tym jak się pojawił. Poznał wszystkich, niektórym dał się wygłaskać, innym prawie odgryzł rękę (Echo), ale wszyscy szybko go polubili. Przez jeden wieczór Lyss była prze szczęśliwa. Leżała na nim i ciągnęła go za uszy i sierść, kiedy on warczał na nią ostrzegawczo i próbował zrzucić. Potem dał sobie spokój i zaczął ją olewać. Smacznie spał, gdy ona robiła wszystko by zwrócić jego uwagę. Wszyscy mieli niezły obaw.
- Myślisz, że to przez rozmowę z Bellamym?
Blake faktycznie rozmawiał z nim dość sporo, a kiedy wrócił powiedział tylko:"Chyba całkowicie już oszalałem, że gadam z wilkiem, ale doszliśmy do porozumienia." Zaś gdy próbowałam wyciągnąć coś z niego na osobności jedynie wzruszył ramionami. Akira za to często zerkał na Bella z ciekawością i ostrożnością w oczach. Domyślam się, że wilk wyczuł w czarnowłosym alfę i poczuł się zagrożony. Rozmowa dotyczyła więc tego, że chłopak nie jest zagrożeniem, lecz równocześnie musiał pokazać, że jest na równi ze zwierzęciem.
- Myślę, że nie o to chodzi Kochanie - posłałam jej smutny uśmiech i splotłam swoją dłoń z jej. - Akira już wcześniej często znikał. Teraz nie było go ponad 2 miesiące.. - zrobiłam krótką przerwę próbując przemyśleć co chce jej powiedzieć. - Akira jest częścią naszej rodziny, lecz musimy zaakceptować, że należy też do innego świata. Dzikiego i niebezpiecznego, tam w lesie. Ten świat jest częścią jego i nie możemy mu go zabrać. Możemy jedynie cieszyć się, że jesteśmy w jego sercu kiedy jest w tamtym świecie.
Oczy dziewczynki się rozszerzają ze zdziwienia. Ja też jestem zaskoczona, nie sądziłam, że tak na to patrzę.
- Skąd wiesz, że jesteśmy w jego sercu? - pyta teraz już z iskierkami w oczach.
Uśmiecham się na ten widok i nie mogę powstrzymać od poczochrania jej włosów.
- Bo zawsze wraca, głuptasie - wystawiam jej język niczym małe dziecko, a potem zrywam do biegu.
Doskonale wiem, że będzie chciała się zemścić i zepsuć mi fryzurę.
Biegamy tak, dopóki Lyss nie opada na kolana z zadyszką. "Dobra, wygrałaś." Śmieje się z jej kiepskiej kondycji, ale to tylko żarty. W rzeczywistości dziewczynka ma lepszą kondycje niż ktokolwiek z moich przyjaciół.- Zostanę z dziewczynami - mówi, kiedy zmierzamy już do budynku.
A ja uśmiecham się lekko pod nosem, sama miałam ją o to poprosić, jednak jeśli sama proponuje..
- Jasne, zostawiam je w twoich rękach, zaopiekuj się nimi - kiwam głową na zgodę ciesząc się, że dotarło do niej, że jej potrzebuje.
Wchodzimy do pomieszczenia, a rozmowy nagle cichną, przez co czuję się trochę nieswojo. Murphy podnosi karabin i celuje go prosto we mnie.
Co jest do cholery?- Ręce do góry i gadaj co zrobiłaś z naszą sztywną Clarke! - krzyczy, a potem wszyscy wybuchają śmiechem.
Chłopak odkłada broń i szczerzy się jak głupi. Zaś ja wypuszczam z płuc nieświadomie wstrzymywane powietrze.
- Nigdy więcej tak nie rób - ostrzegam Murphy'ego poważnym tonem, a kiedy chłopak kiwa głową na zgodę, dołączam do nich i też zaczynam się śmiać.
Bellamy przywołuje mnie do siebie, a kiedy stoję wystarczająco blisko, ciągnie mnie za rękę i sadza sobie na kolanach. Na moje policzki wypływają rumieńce, myśląc, że wszyscy na nas patrzą, lecz nikt nie zwrócił na to jako takiej uwagi. Odetchnęłam więc z ulgi, ale za wcześnie, bo napotkałam wściekłe spojrzenie Echo.
- Bell, Echo patrzy - szepnęłam tak by usłyszał tylko on.
Czarnowłosy zaśmiał się tylko na tą uwagę i mocniej owinął mnie ramionami.
- Niech patrzy - wzrusza ramionami nawet na nią nie patrząc. - Jesteś moja.
Te dwa słowa przyprawiają mnie o dreszcze, a wokół mojego serca tworzy się cieplutka otoczka. Na razie wystarczy mi to, nie musimy się spieszyć i dokładnie nazywać tego co jest między nami. Na to też przyjdzie czas.Kiwam więc delikatnie głową, a potem wtulam w niego, rozkoszując się tą chwilą.

CZYTASZ
Bellarke, czyli powstaniemy z popiołów
FanfictionMoja wersja kontynuacji po 4 sezonie The 100, w której Bell i reszta docierają na ziemie, z nowymi wrogami. Wciąż muszą walczyć o przeżycie, oraz ratować swoich ludzi. A co do Bellarke, to jakie zmiany w ich relacji wprowadzi tak długa rozłąka?