Rozdział: 11

494 25 4
                                    

Hejka, jest niedziela, jest więc też nowy rozdzialik, zapraszam do czytania :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oczy prawie wyskoczyły mi z orbit, gdy usłyszałam to jakże bezpośrednie pytanie, i o dziwo wybuchłam śmiechem. Zawsze jakoś lubiłam Murphy'ego, no dobra, nie zawsze, ale od jakiegoś czasu tak i nagle zalało mnie szczęście, że znowu tu jest.

- Sądzisz, że kłamie? - pytam dla pewności, mimo że znam odpowiedź.

- Ja to wiem, zresztą nie tylko ja - kiwa głową, kiedy ponownie ruszamy na obchód.

Przez chwilę rozważam jego pytanie, a w moim sercu powstaje nadzieja, że jednak chłopak ma rację. W jakimś stopniu wiadomość o ciąży Echo, ciążyła mi na sumieniu.
Testów ciążowych nie mieliśmy jednak pod ręką, a sprawdzać czy dziewczyna ma miesiączkę było by ciut uciążliwe i trudne, nie mówiąc już o dyskomforcie obu stron. Nagle przyszło mi coś do głowy.

- Czytałam kiedyś książkę medyczną o starożytności, tam był taki sposób .. - przygryzłam wargę starając się sobie przypomnieć. - Kobiety sikały na jakieś nasiona, a jeśli wykiełkowały była w ciąży.

Na początku brązowowłosy popatrzył na mnie jak, na idiotkę. Sama też nie mogłam uwierzyć, kiedy o tym przeczytałam. Pisano jednak, że to na prawdę się sprawdza.

-No dobra, lepsze to niż nic, jakie to były nasiona? - spytał, a ja skrzywiłam się lekko próbując sobie przypomnieć.

To było coś ze zbóż. Tylko co..
Przez resztę warty próbowałam sobie przypomnieć, ale wciąż nie miałam pojęcia. Zdążyliśmy więc wrócić do budynku, gdzie zamieniliśmy się z Monty'm i Harper.
Brązowowłosy włączył się już do rozmowy z Emorii i resztą, gdy ja wciąż myślałam i myślałam, aż wymyśliłam.

- Pszenica albo jęczmień! - wykrzyknęłam wreszcie zaskakując wszystkich.

To na pewno było to. Wells żartował sobie przecież, że już nie będzie jadł chleba. Co jeśli nasionko wykiełkowało w taki sposób? Łeee.
Nagle zdałam sobie sprawę, że wszyscy patrzą na mnie ze zdziwieniem. No tak, przecież nikt nie wie o co chodzi, a ja im tak przerywam rozmowy.
Uśmiecham się lekko zażenowana i odnajduje spojrzenie Murphy'ego, który wyczekuje jedynie potwierdzenia, że to to o czym myśli. 

- Murphy zadał mi wcześniej pytanie i nie mogłam przypomnieć sobie odpowiedzi, sorki - mruknęłam, a reszta zdaje się przyjęła to do wiadomości.

Zainteresowany zaś, podszedł do mnie z uśmiechem.

- Okey, to teraz trzeba znaleźć nasiona i przycisnąć Echo, na razie nic nikomu nie mów. Lepiej żeby czuła się bezpiecznie.

Zgadzam się z nim, a potem chłopak odchodzi. Nie mogę się powstrzymać by nie zerknąć na "ciężarną". Siedzi obok czarnowłosego, trochę na uboczu i rozmawiają o czymś. O dziwo na ustach chłopaka, widnieję lekki uśmiech.
Coś, chyba zazdrość, kuje mnie w środku, więc pospiesznie odwracam wzrok i włączam się do rozmowy reszty.

Bellamy:

Rano otwieram oczy jako jeden z pierwszych. W nocy budziłem się raz na jakiś czas i sprawdzałem czy z wszystkimi wszystko okey, ale przede wszystkim, sprawdzałem czy ONA wciąż tu jest. Kiedy patrzę na nią, czasem mam wrażenie, że zaraz zniknie. Może coś w jej oczach, może coś innego, sprawia, że mam ochotę zamknąć ją w swoich ramionach i nigdy z nich nie wypuszczać.
Przez całą noc spała po drugiej stronie pomieszczenia, lecz teraz jej tam nie było. Odsunąłem od siebie Echo, która zasnęła z głową na moim ramieniu i podniosłem się rozglądając się jeszcze raz po pomieszczeniu. Nie było też Lyssandrii. Dziewczyny mogły pójść na zwiad, albo po raz kolejny dbają o coś same. 
Opuściłem więc budynek i rozglądnąłem się dookoła. O dziwo w moim polu widzenia, pierwsza pojawiła się nastolatka.
Klęczała nad wiadrem mięsa i czymś je posypywała.

Bellarke, czyli powstaniemy z popiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz