ISAK
( KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ )
16 grudnia 2016
-Jestem tak cholernie szczęśliwy, że go poznałem. - Mówię prosto z serca Evie Mohn. Sam się sobie dziwię, że tak łatwo przychodzi mi mówienie o uczuciach.
- To dlatego, bo on Ci uświadomił, że lubisz facetów, prawda? - Dziewczyna przyjaźnie się uśmiecha.
- Chyba tak... Albo i nie. Bardziej chodziło mi o to, że przedtem to nie byłem ja. Leżałem tylko w domu oglądając "Narcos" i grając w gry. Czuję, że to już za mną. Chcę, żeby moje życie było prawdziwe. Nawet jeśli to oznacza, że nie raz będzie okropne, to i tak lepsze, niż żeby wszystko było sztuczne i takie nudne.
Dziewczyna momentalnie przerywa malowanie świątecznej ozdoby i spogląda na mnie z wyraźnym zaciekawieniem. - Dobrze powiedziane. - Nie jestem pewien, ale w jej oczach widać chyba pewnego rodzaju respekt.
- Może to zabrzmi jak jakiś kicz, ale nigdy nie wiesz, kto jutro umrze. Nie ważne, czy wierzysz w Allaha, Jezusa, teorię ewolucji, czy równoległe wszechświaty. Jestem pewien jednej rzeczy.
- Jakiej?
Spoglądam na Evena, który wraz z Eskildem dekoruje mieszkanie. Na samą myśl o tym, że ten zajebiście przystojny mężczyzna to mój chłopak, czuję motylki w brzuchu. Niemniej jednak on wciąż jest dla mnie zagadką, praktycznie nic o nim nie wiem. W końcu przez te pół roku byliśmy bardziej zajęci zwalczaniem przeszkód, niż podjęciem próby poznania siebie. Szalenie pragnę dowiedzieć się o Tobie jak najwięcej Naesheim i to jak najszybciej.
- Jestem pewny tego Eva, że życie jest... Teraz. - Wciąż go obserwując, zwracam się ponownie do brunetki. Chłopak chyba zauważył, że się na niego gapiłem, bo uśmiechnięty puścił do mnie oko.
Pre drink rozkręcił się w najlepsze. Nawet Mahdi po pewnym czasie przyznał mi się, że woli być tutaj, niż na tej imprezie z tancerkami. Nie wiem dokładnie na czym to polega, ale naprawdę mamy tu niezły klimat. Zazwyczaj mówi się, że to ludzie tworzą miejsce, ale w tym przypadku dużą rolę odgrywa na pewno też sam jego wystrój. Oprócz masy pustych puszek po piwie, wszędzie umieściliśmy jakieś świąteczne dekoracje. Eskild wpadł nawet na pomysł, żeby na parapetach rozsypać sztuczny śnieg. Dookoła nas, na jasnych ścianach, pozawieszanie były lampki, zielone stroiki i pozłacane wstążki. Nie mogło oczywiście zabraknąć choinki. Od razu widać, że ubrała ją Vilde, bo jest na niej kilka bombek z kotkami. To dziwne, że ta cała świąteczna atmosfera mi pasuje. Jeszcze rok temu nienawidziłem świąt. Zwykle ten okres był dla mnie jedynie czasem sztucznej życzliwości i uprzejmości z nadużywaniem słowa wzajemnie.
Jonas wypija shota na raz i pewnym ruchem obejmuje siedzącą z nami brunetkę. - Jakaś Ty błyskotliwa Liso. Podoba mi się to.
- Mam na imię Laura. - Dziewczyna ku mojemu zdziwieniu nie obraża się, lecz cicho chichocze. - Zresztą wszystko jedno, dla Ciebie mogę być i Lisą. - Nastolatka przybliża się do niego i już po chwili namiętnie go całuje.
- Jonas Ty lowelasie. - Rozbawiony podsumowuję jego zachowanie. Szybko poszło, poznali się jakąś godzinę temu. Chociaż w sumie to nic dziwnego, że chłopak ma powodzenie. Jest przystojny, nawet bardzo. Mimo wszystko faceci z brwiami na pół czoła to zdecydowanie nie mój typ.