ISAK
25 stycznia 2017
Ev łapie mnie za rękę i idziemy w ciszy. Mam mętlik w głowie i jestem szalenie ciekawy, co chce mi powiedzieć. Wychodzimy na główny dziedziniec szkoły. Jest prawie pusty, w końcu już dawno po dzwonku.
- Even? Gdzie my w ogóle idziemy?
- Gdzie idziemy? - Zatrzymuje się i robi minę, jakby mocno się zastanawiał. - W sumie to nie wiem, zapomniałem przed chwilą.- Ev śmieje się cicho. - Szedłem, bo ty szedłeś.
- A. - O co mu chodzi? Nic nie rozumiem.. Dzisiaj zdecydowanie nie jest mój dzień. - Pamiętasz chociaż, o czym chciałeś ze mną pogadać?
- Tak ! - Mówi z entuzjazmem. - Chciałem Ci powiedzieć, że.. - Znowu się zamyśla. - O cholera. Już sam nie wiem.
- Aha. Super. - Kiwam głową. Po chwili chłopak odwraca głowę i patrzy się nie wiadomo gdzie. Widać, że skupia się już zupełnie na czymś innym. Dobra, koniec tego. Przybliżam się do Evena i łapię go za podbródek tak, żeby na mnie spojrzał. Jest tak, jak myślałem. Jego piękne, niebieskie oczy mają rozszerzone źrenice. Ev uśmiechnięty zaczyna mnie obejmować. Jesteśmy teraz tak blisko, że stykamy się nosami.
- W co ty ze mną pogrywasz?
- Co?
- Skąd pomysł, żeby ujarać się w... SZKOLE? - Mimo mojego zdenerwowania staram się zachować spokój. Mówię to tak opanowanie, jak tylko potrafię. - Upadłeś na głowę, czy co?
Even nie wydaje się tym wszystkim przejmować. - Spokojnie, po prostu założyłem się o to z Niklasem.
- " Po prostu " ? - Cytuję jego słowa. - Jak można założyć się o coś takiego po prostu? Naprawdę przez jakiś głupi zakład chcesz niemal wszystko ryzykować? Błagam Cię, Ev. Wykaż się czasem odrobiną odpowiedzialności. - Chłopak lekko odsuwa się ode mnie i ze zdziwienia podnosi brwi.
- Fy faen, weź się tak nie spinaj. Nie raz, nie dwa widziałem ludzi po wiadrze w szkole i jakoś nie stracili " niemal wszystkiego" . A tak poza tym, to kim jesteś i co zrobiłeś z beztroskim Isakiem, jakiego znam?
Z przyzwyczajenia spuszczam wzrok. - Ja się tylko trochę o Ciebie martwię.
- To przestań.
- Co?
- Przestań się o mnie martwić. - Ev czule całuje mnie w czoło. - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jestem już dużym chłopcem i potrafię sam o siebie zadbać. Nie ufasz mi?
Nie odpowiadam. Oczywiście, że mu ufam, ale za dużo jest teraz we mnie emocji, by cokolwiek powiedzieć. Właściwie to Even ma rację, chyba niepotrzebnie się zestresowałem.
- Obiecuję, że nikt się nie zorientuje.- Szepcze Ev patrząc się wgłąb moich oczu. - Wiesz przegrałbym wtedy zakład, a ja nigdy nie przegrywam.