Prawda

521 23 9
                                    

Młoda księżniczka cały dzień chodziła przygnębiona, nie dopuszczając do siebie ani braci ani ojca.

Wiedziała, że nie może wiecznie ukrywać przed ukochanym tego co czuje. Wiedziała także, że jeśli mu powie, to może go stracić.

Poszła więc do jedynej osoby, którą mogła zapytać o radę. Felicja od lat zastępowała jej matkę, więc dziewczyna miała nadzieję, że i tym razem bratowa jej pomoże.

Usiadły razem w altanie w ogrodzie

-Felicjo, musisz mi pomóc. Ja czuję, że nie jestem gotowa na to wszystko, że jestem za młoda, żeby wyjść za mąż, ale boję się. Jeśli powiem o tym Achillesowi, mogę go stracić.

- Kochasz go?

- Tak. Całym sercem.

- Więc powiedz mu prawdę. Jeśli ci na nim zależy, nie możesz go oszukiwać.  Prawda zawsze jest lepsza od kłamstwa. Jeśli cię kocha, zrozumie.

***
Tego wieczora, Artemia była bardziej przerażona niż przed swoją najcięższą walką, bo w tym starciu, stawka była o wiele wyższa.

Achilles wspiął się do okna jej komnaty, chciał ją pocałować, ale się odsunęła

- Musimy poważnie porozmawiać.

- Coś się stało?

- I tak i nie- mężczyznę wyraźnie zmartwił smutek w głosie ukochanej.

Usiadła na łóżku i splotła dłonie

- Nie jestem na to gotowa.

- Na co?

- Na małżeństwo, ustatkowanie się, jestem na to za młoda. Zrozum, nie jestem gotowa do roli żony, matki, nie dam sobie rady- ukryła twarz w dłoniach, by nie zobaczył jej łez.

Łagodnie odsunął jej dłonie i uniósł jej podbródek

- Nie oczekuję tego. Kocham cię taką jaka jesteś. Odważną, mądrą, szaloną dziewczynę. Jeśli czujesz, że to dla ciebie za dużo, poczekamy. Nie chcę naciskać.

Księżniczka mocno go przytuliła

- Dziękuję. Bałam się, że mnie zostawisz.

- Jak mógłbym? Nie ma na świecie drugiej tak wyjątkowej dziewczyny. Nigdy cię nie opuszczę, obiecuje.

Stojący za drzwami Hektor uśmiechnął się do siebie. Bał się, że przez ten sojusz, to zamieszanie z zaręczynami, Artemia może stracić mężczyznę, którego kochała.

Dla księcia nie było na świecie mężczyzny, który w pełni zasługiwałby na Artemię, ale cóż, to pewnie cecha starszych braci.

Mimo to, cieszył się, że może oddać ukochaną siostrę komuś takiemu jak Achilles. Był człowiekiem honoru, odważnym, szlachetnym, a przede wszystkim, gotowym poświęcić wszystko dla tych, których kochał.

Hektor uśmiechnął się jeszcze raz

- Jesteś taka jak matka, Artemio. Ona też dobrze wiedziała czego chce i też wybrała sobie dobrego męża. Obyś tylko doczekała dnia, w którym będziesz mogła go poślubić. Obyście oboje przetrwali tę wojnę.

Wtem, usłyszał przeraźliwy krzyk. Artemia i Achilles w ułamku sekundy wybiegli z pokoju i wraz z Hektorem pobiegli do komnaty Heleny.

Księżniczka kopniakiem otworzyła drzwi, wyrywając miecz z pochwy.

Przerażona księżna kuliła się pod ścianą naprzeciw okna, a Parys trzymał w ręku zakrawiony miecz

- Co tu się stało?!

Artemia podeszła do Heleny i pomogła jej wstać. Jej brat patrzył na coś pod murami.

Na ziemi pod oknem leżał martwy grecki wojownik

- Próbował wejść do komnaty, ale udało mi się go zepchnąć.

- Po co tu przyszedł?

- Żeby porwać Helenę- rzekła Artemia, odgadując myśli brata- Agamemnon nigdy się nie podda. Jest tylko jedno wyjście.

- Jakie?

- Pójdę go greckiego obozu i oddam się w ręce Agamemnona w zamian za Helenę i Parysa.

- Nie!- Achilles chwycił ją za ręce- Nie pozwalam ci.

- Ja także- wtrącił Hektor- Nie możesz tego zrobić.

- Wybaczcie, ale nie mam zamiaru pytać was o zdanie.

Troja- Córka PriamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz