Ofiara

251 11 12
                                    

Zapłakana klęczała nad ciałem ukochanego, patrząc na jego spokojną, jakby pogrążoną we śnie twarz

- Achillesie...najdroższy, błagam cię...- powtarzała załamana- Proszę cię, nie...

- Artemio- Parys podszedł do niej- Siostrzyczko...

- Nie- przerwała mu ostro, spoglądając na niego ze złością- Ty już nie masz siostry.

- Ależ...Artemio, ja...

- Zabiłeś go, choć wiedziałeś ile on dla mnie znaczy, nienawidzę cię!

Zrozpaczony wycofał się powoli. Znał siostrę na tyle by wiedzieć, że nie pójdzie z nim. Była na to zbyt uparta, tym bardziej po tym co właśnie się wydarzyło.

***
Odyseusz znalazł ją nad ranem. Zmęczona całą nocą gorzkiego płaczu zasnęła, trzymając kurczowo ciało ukochanego. Wyjęcie trupa przyjaciela z jej ramion wiele go kosztowało, bo wiedział, że jeszcze bardziej łamie jej tym serce. Musiał jednak zabrać ją, by nie trafiła w ręce żołnierzy.

Na placu jeszcze tego samego dnia stanęły dwa stosy pogrzebowe. Z honorami pochowano króla Priama oraz Agamemnona. Na samym końcu zorganizowano pogrzeb Achillesa. Król Itaki osobiście wręczył księżniczce dwie monety, by mogła ułożyć je na jego powiekach.

Weszła na szczyt stosu i pogłaskała jego zimny policzek. Znów miała łzy w oczach, bo znów dotarło do niej, że już go nie zobaczy. Uniosła wzrok i spojrzała w niebo, na wschodzące słońce

- Artemido...nigdy o nic cię nie prosiłam. Wiem, że opiekowałaś się mną całe moje życie, ale ono nie ma sensu bez niego. Błagam, odbierz mi życie. Pozwól mi być z nim- pomodliła się cicho, po czym złożyła pocałunek na jego ustach i drżącymi dłońmi ułożyła monety. Usłyszała głos w swojej głowie

Życie za życie. Kiedyś upomnę się o to co moje.

Nie zwróciła jednak na to zbytniej uwagi, przekonana, że to smutek pomieszał jej zmysły. Zeszła znów na plac, gdzie znalazła się w braterskim uścisku Odysa.

- Przykro mi, Artemio. Ale uwierz mi, trafi do Elizjum, jak na to zasłużył.

- Tak. Pewnie tak- spojrzała na stos, pod który właśnie podkładano ogień. Nagle ziemia zatrzęsła się pod ich stopami, aż wszyscy się poprzewracali. Potężny piorun uderzył w stos, ścierając go na proch. A potem zapadła ogłuszająca cisza.

Księżniczka wstała szybko i pobiegła w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżało ciało jej ukochanego, nic nie widząc przez kurz jaki się wzbił po uderzeniu pioruna. Przez chwilę błądziła w tej mgle, aż nagle zobaczyła przed sobą stojącą postać. Serce zabiło jej szybciej, bo z każdym kolejnym krokiem dostrzegała więcej szczegółów. Zbroję, jasne włosy, ostre rysy twarzy.

- Achilles?- na początku nie mogła w to uwierzyć, ale szybko dotarło do niej, że to naprawdę on stoi przed nią- Achillesie!- płacząc ze szczęścia rzuciła mu się na szyję. Poczuła jego silne ramiona przyciskające ją do siebie

- Och, Artemio- pocałował ją namiętnie, a ona natychmiast oddała pocałunek- Moja piękna księżniczka. Moja bogini- szeptał między pocałunkami, głaszcząc jej ciemne włosy. Szedł już w stronę Hadesu, przekonany, że nigdy więcej nie będzie mu dane jej ujrzeć, a jednak trzymał ją teraz w swoich ramionach.

Po chwili otoczyli ich Grecy, z szokiem i radością patrząc na zmarłego wodza. Myrmidoni zorganizowali błyskawiczną ucztę z tego co zabrano z pałacu i do późnej nocy świętowali powrót Achillesa. Jednak w połowie zabawy, główny zainteresowany zauważył brat księżniczki. Ruszył w głąb pałacu, szukając jej, aż natrafił na nią w jej komnacie. Siedziała przy biurku, pisząc coś.

- Nie zejdziesz by z nami świętować?- zapytał, opierając się o framugę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko na sam dźwięk jego głosu.

- Zaraz dołączę. Muszę tylko dokończyć ten list- zwinęła papier w rulon i przywiązała go do nogi czekającego już ptaka- Może i nie mam zamiaru nazywać Parysa bratem, ale chcę by Hektor i Felicja wiedzieli, że jestem bezpieczna- wypuściła jastrzębia za okno. Przez kilka chwil patrzyła jak ptak leci ponad szczątkami miasta, a potem znika za jedną z gór.

Achilles podszedł i objął ją od tyłu, składając delikatny pocałunek na jej karku.

- Widzę, że coś cię trapi, najdroższa.

- Tak, można tak powiedzieć- westchnęła cicho.

- Możesz mi powiedzieć wszystko, wiesz?- odwrócił ją w swoją stronę, by móc patrzeć w te cudowne oczy- A więc? Co się stało?

- Ja...zanim to się wydarzyło...zanim wróciłeś...modliłam się do Artemidy, a potem usłyszałam jej głos. Powiedziała, życie za życie. Nie rozumiałam o co jej chodzi, ale teraz wiem. Pozwoliła mi cię odzyskać, ale w zamian odbierze inne życie...życie, które jeszcze nie istnieje.

Heros bardzo szybko zrozumiał o co chodzi i delikatnie położył dłoń na jej brzuchu.

- Myślisz, że odbierze nam kiedyś potomka?

Troja- Córka PriamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz