Grecy w Troi

496 23 1
                                    

Następnego ranka, Myrmidonów już nie było.

Agamemnon wprost pienił się z wściekłości

- Kolejny dowód głupoty Achillesa. Zawarł pokój z naszymi wrogami! Mamy to uszanować?!

- To pewnie sprawka tej dziewczyny, panie.

- Niemożliwe. Zwykła niewolnica nie mogłaby przekonać władców, żeby zawarli pokój z kimś takim jak syn Peleusa.

- Tyle, że to nie jest zwykła niewolnica- wtrącił Odys

- Jak to?

- Ta dziewczyna to Artemia, księżniczka trojańska.

- Co?! Miałem już w rękach córkę Priama, ale Achilles mi ją odebrał! Gdyby nie ona nic by się nie wydarzyło!

- Nie martw się, mój panie- uspokoił go doradca- Gdy miasto zostanie zdobyte, dostaniesz tę dziewczynę

***
Myrmidoni zakotwiczyli w zatoce ukrytej za wodospadem. Artemia już kilka dni wcześniej pokazała ją Achillesowi, aby mógł bezpiecznie ukryć swój okręt.

Zeszli na brzeg i ruszyli w stronę puszczy. Szli naprawdę długo w gęstwinie, w której niejeden mógłby się zapodziać. Jednak syn Tetydy doskonale znał te tereny. W końcu to właśnie ten las był jedynym schronieniem podczas spotkań z trojańską księżniczką.

Gdy tylko Myrmidoni wyszli z puszczy, zostali otoczeni przez żołnierzy. Kilku Greków już sięgało do mieczy, ale Achilles ich powstrzymał

- Nie wolno wam tknąć żadnego z Trojan. Zawarliśmy pokój.

- Pokój- prychnął dowódca- Władcy Troi nie układają się w takimi psami jak wy. Szargasz dobre imię naszej rodziny królewskiej.

Zbliżył grot włóczni do gardła Achillesa, strużka krwi pociekła na pierś, lecz potężny Grek ani drgnął

- Unieść włócznie!

Wszyscy żołnierze natychmiast unieśli broń i rozsunęli się przed księżniczką. Spojrzała na dowódcę i pokręciła głową

- Jestem zawiedziona, Gereonie.

- Jak się domyśliła?- szepnął do drugiego

- Masz krew na grocie- odparła, nawet na niego nie patrząc, a potem podeszła do Greków. Lekko zmarszczyła brwi widząc ranę na szyi Achillesa, lecz prędko przywołała uśmiech na twarz- Witajcie w Troi, panowie. Miło mi was tutaj gościć.

- To dla nas zaszczyt, pani- odparł syn Tetydy, całując jej dłoń.

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie

- Chodźcie za mną, zaprowadzę was do pałacu.

Gdzieś za sobą Achilles usłyszał szepty swoich ludzi

-Nigdy nie widziałem tak pięknej dziewczyny. To chyba bogini, która zstąpiła na ziemię.

Syn Peleusa zaśmiał się cicho i odparł

- W istocie, bogini równie piękna co niebezpieczna, więc radzę nie wchodzić jej w drogę.

***
Na ulicach nie było nikogo, choć ludzie wyglądali ukradkiem z okien, niezwykle ciekawi widoku potężnych greckich wojowników.

Młode kobiety wzdychały rozmarzone, patrząc na Achillesa i jego towarzyszy, a młodzi chłopcy wpatrywali się w nich z uwielbieniem, jak gdyby zobaczyli herosów rodem z legend.

Artemia poprowadziła ich do sali tronowej, gdzie przygotowano wystawną ucztę.

Myrmidoni jak zaczarowani patrzyli na stoły. Od wielu dni nie jedli nic poza suchym prowiantem, który ze sobą zabrali.

Księżniczka uśmiechnęła się czarująco

- Siadajcie, tę ucztę przygotowano dla was.

Jednak nim zdążyli rzucić się na jedzenie, Achilles ich zatrzymał

- Nie jesteście jakimiś włóczęgami, zachowujcie się jak przystało na greckich żołnierzy.

Myrmidoni zasiedli do stołów i zaczęli jeść, a Artemia i Achilles poszli na balkon.

Mężczyzna założył jej kosmyk włosów za ucho. Pochylił się, by ją pocałować, lecz mu nie pozwoliła

- Nie tutaj. Trojańscy dowódcy są porywczy, musimy uważać- wśród gości dostrzegła brata z ukochaną. Chwyciła go za rękę i pociągnęła na balkon- Parysie, chcę ci kogoś przedstawić- księżniczka uśmiechnęła się, wskazując stojącego obok niej mężczyznę- To jest Achilles, syn Peleusa i Tetydy, największy wśród greckich wojowników.

Książę uścisnął dłoń Greka, lecz nadal patrzył na niego nieufnie

- Jeśli choć włos spadnie jej z głowy, nie daruję.

Achaj z pełną powagą skinął głową

- Będę jej chronił do ostatniego oddechu.

- Mam nadzieję.

  Właśnie tę chwilę wybrał Hektor

- Artemio, ojciec wzywa ciebie i Achillesa.

Księżniczka ze zdziwieniem spojrzała na brata

- W jakiej sprawie?

Lecz mężczyzna nie odpowiedział, po prostu poprowadził ich do drugiej sali, w której oczekiwał ich Priam.

Stary król skinął na nią dłonią

- Moja córko, czy wiesz po co cię tu wezwałem?

- Nie, ojcze.

Dziewczyna utkwiła w nim spojrzenie księżycowych oczu. Król uśmiechnął się delikatnie

- Patrzyłem jak z dziecka wyrastasz na odważną, silną, piękną kobietę taką jak twoja matka. Byłaby z ciebie bardzo dumna.

- Co się z nią stało?

Achilles zadał to pytanie, zanim zdał sobie sprawę z tego co mówi. Księżniczka westchnęła głęboko

-Zginęła w czasie walk ze Spartą, gdy miałam siedem lat.

Priam ucałował córkę w czoło

- Klęknijcie przed tronem- Achilles i Artemia uklękli przed królem i pochylili głowy- Daje wam moje ojcowskie błogosławieństwo.

- Błogosławieństwo?

- Tak- Priam spojrzał na Achillesa- Artemia jest moją jedyną córką, najcenniejszym skarbem. Trudno mi wyobrazić sobie mężczyznę, któremu chętniej powierzyłbym pieczę nad nią.

Grek przyłożył zaciśniętą pięść do serca

- Będę jej strzegł własnym życiem. Nie pozwolę, aby ktokolwiek ją skrzywdził.

Dziewczyna uśmiechnęła się

Już raz mi to obiecałeś.

Król położył dłonie na ich głowach

- Od tej pory przed bogami jesteście zaręczeni.

Troja- Córka PriamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz