Drewniany koń

197 10 1
                                    

Po kilku dniach, wszystko powoli wróciło do normy. Pomimo ogromnej tęsknoty, księżniczka starała się wrócić do swoich normalnych obowiązków i wesprzeć ojca. Helena i Felicja cały czas były przy niej, by w razie czego jej wysłuchać i pomóc. 

Ku niezadowoleniu żony, Hektor pałał ogromną złością na Achillesa i po cichu razem z Parysem planował zemstę na Greku za skrzywdzenie ich siostry. Artemia nie miała pojęcia o ich kombinatorstwach i nie chciała wiedzieć nic na temat Achaja. Usiłowała zapomnieć, co wcale nie było takie proste. Jedynym co naprawdę skutecznie odwracało jej uwagę od słodko-gorzkich wspomnień, była grecka armia, którą widziała z okien swojej komnaty. Wiedziała, że Agamemnon nie odpuści, a ma po swojej stronie ludzi tak inteligentnych jak Odyseusz. Może i miała dobre stosunki z królem Itaki, ale wiedziała, że on również ma rodzinę i zrobi wszystko by wrócić do niej tak szybko jak to możliwe. 

- Chciałabym wiedzieć co planują- stała właśnie na szczycie murów otaczających miasto, patrząc w kierunku plaży. Nie usłyszała kiedy Hektor do niej podszedł, ale wyczuła jego obecność. 

- Ja również, Artemio. Ale nie chcę ryzykować wysyłania tam szpiega. Może i Agamemnon jest idiotą, ale z pewnością ma jakiegoś dobrego stratega, który mógłby wywieść w pole naszego człowieka. 

- Masz całkowitą rację. Musimy być gotowi na wszystko, są zdeterminowani by zdobyć miasto i nie wiadomo do czego się posuną by to osiągnąć. 

Jednak tego co się wydarzyło nie dało się przewidzieć i nie dało się na to przygotować. 

***

Następnego dnia okręty nagle zniknęły. Wysłani tam strażnicy znaleźli ślady pośpiesznie gaszonych ognisk oraz odciski stóp w wilgotnym piasku. Wszystko wskazywało na to, że Grecy odpłynęli. Pozostawili po sobie jedynie wykonaną z drewna rzeźbę konia.

 Hektor, Artemia i inni dowódcy byli sceptyczni do do rzekomej ucieczki Greków oraz znalezionej rzeźby. Obrady w tej sprawie trwały naprawdę długo, jednak król w końcu podjął decyzję. 

- Bogowie spojrzeli na nas życzliwym okiem i dali nam zwycięstwo. Nasi wrogowie zostawili ten dar byśmy zaślepieni strachem obrazili Atenę i sami ściągnęli na siebie nieszczęście. Musimy wprowadzić konia do miasta by nie narażać się na gniew bogów. 

- Ojcze, to może być jakiś podstęp. Czy nie powinniśmy...- Priam uciszył córkę stanowczym ruchem ręki.

- Artemio, proszę cię byś nie podważała decyzji swego ojca i króla. 

Przez krótką chwilę toczyli bitwę spojrzeń, ale dziewczyna szybko odpuściła.

- Oczywiście. Wybacz, ojcze. 

Wyraz jego twarzy od razu złagodniał i wrócił wzrokiem do reszty zebranych.

- Świetnie. Kontynuujmy, panowie. 

 Księżniczka po kilku minutach przysłuchiwania się rozmowie, wstała od stołu i opuściła salę. Nie chciała kłócić się z ojcem, ale tym razem kompletnie się z nim nie zgadzała. Jeszcze nigdy nie miała takich wątpliwości w związku z decyzją podjętą przez rodzica, którego bardzo kochała i szanowała. Nie mogła jednak zrobić nic by jakoś wpłynąć na jego postanowienie. 

***
Wieczorem wprowadzono konia na główny plac. Wszyscy świętowali. Tańczyli, śpiewali i grali na instrumentach, dosłownie całą Troja wyszła na ulice by się bawić. Brakowało jedynie księżniczki. Artemia nie miała siły ani ochoty na świętowanie. Spędziła ten wieczór w świątyni, pod posągiem Artemidy. Siedziała tam jeszcze, gdy zabawa dobiegła już końca. Kolejno gasły światła we wszystkich domach i na ulicach, dziewczyna widziała to z wielkich okien świątyni.

W oddali dostrzegła jeszcze blask. Wiedziała, że to lampy Myrmidonów, wypływających z ukrytej zatoki. Serce ją zabolało gdy pomyślała o tym, że gdy to światło zgaśnie, będzie to jasny znak, że nie zobaczy Achillesa już nigdy więcej.

***
Myrmidoni byli już gotowi do drogi, o świcie mieli już być na morzu. Wszyscy byli już na okręcie, Achilles także wchodził właśnie na pokład. Odwrócił się jeszcze, by ostatni raz spojrzeć w stronę miasta. Chciał wierzyć w to, że gdzieś tam, poza zasięgiem jego wzroku, jest trojańska księżniczka i również o nim myśli.

Zimna łapa strachu zacisnęła się na jego sercu gdy nad koronami drzew zobaczył ogromny słup dymu. Ogień powoli sięgał ponad mury miasta. Nietrudno było się domyślić co się wydarzyło, Grecy zdobyli miasto. W tej chwili w głowie miał tylko jedną myśl

- Artemia...

Troja- Córka PriamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz