Poczułam jak zimna ciecz rozchodzi się po całym moim ciele. Otworzyłam oczy i szybko zerwałam się na równe nogi. Przede mną stał Harry i trzymał w rękach już puste wiadro. No tak zapomniałam, że ma klucze do mojego domu tak samo jak Maddie.
-Co ty robisz?!?- zaczęłam się awanturować,a on tylko się śmiał- jest ranek, mój budzik jeszcze nie dzwonił, a ty wylewasz na mnie wiadro zimnej wody. Myślałam, że znaamy się na tyle długo, że wiesz jak bardzo nie lubię kiedy ktoś mnie wcześnie budzi. Mamy rok szkolny i codziennie muszę wstawać wcześnie. I co cię tak bawi? Jestem naprawdę zła, a ty się śmiejesz.
-Sprawdź godzinę Mia.
Popatrzyłam na telefon i zobaczyłam na wyświetlaczu 8:47, do szkoły miałam dziś na 7:45.
-O kurde!!!
-Spokojnie. Idę na dół zrobić jakieś śniadanie, a ty się ogarnij.
-Dzięki wielkie.
Po niespełna 30 minutach siedzieliśmy w samochodzie Harrego.
***
-A gdzie panienka się podziewała?- zapytała nauczycielka.
-Przepraszam. Źle się czułam. Strasznie mnie rano głowa bolała i nie dałam rady przyjść wcześniej.
-Z tego co wiem ból głowy nie jest powodem dla którego nie przychodzi się do szkoły. Siadaj!!!- powiedziała- To jednak zabawne, bo przed chwilą był tu pan Harry i powiedział, że strasznie bolał cię brzuch i wymiotowałaś.
Całkowicie się zmieszałam.
-Tak brzuch też mnie bolał i wymiotowałam, ale chciałam oszczędzić szczegółów klasie.
***
Po skończonej lekcji udałam się pod sale numer 308 gdyż tam miały się odbyć następne zajęcia. Harry i Maddie poszli po coś do picia, a do mnie w tym czasie podszedł Liam.
Najbardziej arogancki i egoistyczny facet jaki istnieje na tym świecie. Myśli że może mieć każdą, a tak naprawdę nie ma żadnej. W szkole połowa dziewczyn mdleje kiedy tylko na nie popatrzy. Druga połowa, ta mądrzejsza nie zwraca na niego uwagi. Niestety ten się mnie uczepił i choćby nie wiem co nie odpuści. Ostatnie parę dni wlecze się za mną i nie odstępuje na odległość dalej niż parę metrów. Dopiero po lekcjach mam spokój od jego towarzystwa.
-Hej Mia. Może pogadamy? Chodzę codziennie za tobą, a ty nie odezwiesz się nawet słowem. Wiesz ile dziewczyn chciałoby być teraz na twoim miejscu?
Błagam powiedzcie mi, że on sobie żartuje.
-Liam. Nie mamy o czym rozmawiać. Skoro jest tyle dziewczyn, które wolałyby być na moim miejscu to idź realizować ich marzenia o spotkaniu z tobą. Jesteś najbardziej zadufanym w sobie facetem jakiego znam. Samo twoje towarzystwo mnie irytuje. Kiedy tylko podchodzisz mam ochotę wyjść z siebie duchem i nie musieć cię słychać. Możesz przestać się ze mną bawić? Nie rozumiesz że mam dosyć ciebie i twojego ego?
-Okay. Odczepie się od Ciebie pod jednym warunkiem.
-Co znowu? Jaki to warunek?
-Nie ma żadnego warunku- usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się, a tam stał mój cudowny braciszek.
-Gościu zluzuj. Tylko z nią rozmawiam.
-Nie widzisz, że wyraźnie nie podoba jej się twoje towarzystwo?
Akcja potoczyła się dość szybko. Liam rzucił się na Luka. Niestety mój brat był znany w tej szkole jako ten "agresywny z którym lepiej nie zadzierać". Zaczęli się okładać pięściami. Próbowałam ich rozdzielić jednak na marne. W końcu Harry ich rozdzielił, a ja przyglądałam się całej sytuacji z boku razem z Maddie.
***
-O co ty jesteś zły?- pytam mojego brata na co ten uderza pięścią w kierownicę, trąbiąc na kierowców przed nami.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?
-Kurde, nie rób afery.
-Okay, może przesadziłem, ale odkąd nie ma rodziców czuję się za ciebie odpowiedzialny.
Luke zaparkował samochód przed domem po czym weszliśmy do środka. W wejściu leżała mała karteczka. Jak się później okazało były to podchody. Nie wiedziałam czego szukam, ale miałam z tego niezłą zabawę. Za każdym razem Luke chodził za mną i czekał, aż znajdę to co przygotował.
W końcu dotarłam do ostatniego punktu. Stali tam pudełeczko. Po otwarciu go zauważyłam papier zawinięty w rulon. Był to bilet M&G* na koncert Justina. Zaczęłam skakać po całym pomieszczeniu.
-Nie wierzę! Ale jak? Przecież wszystkiee bilety M&G były wykupione.
-Nie ważne jak. Ważne, że je zdobyłem. Jutro wieczorem jest koncert. Idziemy razem. Cieszysz się?
Rzuciłam się mu na szyję po czym oczy zaszkliły mi się łzami.
-Tak! Pewnie! Przecież wiesz , że to moje marzenie.
***
Całe popołudnie rozmawiałam z Maddie o tym co się wydarzyło. Pod wieczór przyjechali do mnie Harry i Maddie oznajmiając, że też idą na koncert tylko nie mają biletu M&G, a wszystko już dawno było zaplanowane.
Koło północy zasnęłam myśląc o tym co się wydarzy jutro.
***
* Bilet M&G upoważnia do spotkania artysty
Przepraszam jeśli opowiadania są dość nudne, ale to dopiero początek. Później się to rozkręci:*

CZYTASZ
Always
FanfictionMia to zwykła dziewczyny ciesząca się życiem. Pewnego dnia spotyka swojego idola, Justina Biebera. Dziewczyna nie traktuje go jak gwiazdę ale jako utalentowanego chłopaka z wielkim sercem. Jak potoczą się ich losy? Książka jest pisana z własnego pom...