XV.

6 0 0
                                    

Kolejny smutny dzień. Smutny, pomimo pięknej, wrześniowej pogody. Po i tak niezjedzonym obiedzie, Loren siedziała przy parapecie wpatrując się w okno. Wspominała najpiękniejsze chwile ze Svenem. Jej przemyślania zakłóciła mama:
-Jedziesz z nami na noc do babci? -Loren odwróciła się leniwie i spojrzała zabójczym wzrokiem. -Eh... To może chociaż coś zjesz?
-Nie, zostaw mnie.
-Martwię się o ciebie. Nie mogę zostawić cię samą w domu w takim stanie.
-Dam sobie radę. -odwarknęła Loren.
-Mamo, daj jej spokój, tego ona teraz potrzebuje. Gdyby pojechała z nami, popsułaby babci humor i samopoczucie. Niech siedzi, będę się z nią kontaktować. -wtrąciła Grace po czym z uśmiechem puściła oczko do siostry.
-Dziękuję. -wymamrotała dziewczyna i obróciła się z powrotem w stronę okna. Nie miała już siły płakać.
          Gdy pół godziny później usłyszała krótkie „pa" i zamknięcie drzwi na klucz od zewnętrznej strony. Przeszedł ją chłód jeszcze większej samotności. Idąc do łazienki spojrzała w stronę tajemniczego pokoju. Drzwi do pomieszczenia były od zawsze zamknięte, więc zdziwiło to dziewczynę, bo teraz były uchylone. Miała przejść obok niego obojętnie, lecz coś błyszczącego przykuło jej uwagę. Lustro. To stare, cholerne lustro po prababci matki Loren. Odbijało ono ciepłe promienie słońca. Dziewczyna postanowiła, że zajrzy tam po powrocie z łazienki. I tak zrobiła. Otworzyła szerzej drzwi i z lekkim strachem zbliżyła się do lustra. Gdy nic się nie działo, usiadła przed nim. Nadal nic. Postanowiła, że dzisiejszej nocy będzie próbowała wywołać ducha swojego przyjaciela. Wyszła z pokoju zostawiając uchylone drzwi, tak jak były wcześniej. Nie mogła doczekać się zachodu słońca, więc włączyła telewizję dla zbicia czasu.
      W końcu nadszedł upragniony późny wieczór. Loren zaczęła przygotowywać się do rytuału. Dobrze wiedziała, jak się za to zabrać, bo od dawna zbierała wiedzę o tym. Była podekscytowana a zarazem się bała. Bała się tego, że może jej pójść coś nie tak, lub przynieść niepożądany skutek. Ubrała się cała na czarno, w suknię swojej przodkini. Rozpuściła swoje długie, piękne  falowane włosy i założyła wianek z czarnych i granatowych róż, który dostała od Svena. Co prawda był bardzo kruchy, ponieważ kwiaty były żywe i już dawno zaschły. Wisiał na ścianie nad zdjęciami ze Svenem odkąd go dostała. Postanowiła go jednak założyć na taką okazję. Stanęła na łóżku i bardzo delikatnie ściągnęła go z haczyka. Uśmiechnęła się i założyła dumnie na głowę, jakby to była korona wykonana ze złota i najdroższych diamentów. Ruszyła w kierunku pokoju i zasiadła przez lustrem. Zapaliła świeczki wokół lustra. Widziała w nim jedynie piękną, dumną dziewczynę, która jest pewna, że zaraz osiągnie swój cel. Lecz w środku, mimo nadziei, czuła ogromny ból serca po stracie swojej miłości. W końcu w całym pomieszczeniu zapanował tajemniczy nastrój i lekki powiew grozy...

Dwie Dusze [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz