III. Wyznanie

38 5 0
                                    

  Tego poranka Loren obudziła się wcześniej niż zwykle. Gdy otworzyła oczy, ujrzała swojego przyjaciela robiącego śniadanie. Popatrzyła z niedowierzaniem i z zaciekawieniem mu się przyglądała przez dłuższy czas. Nagle Sven zauważył, że Loren nie śpi i z uśmiechem powiedział:
  -O, księżniczka wstała. A już miałem cię budzić.
-Czy to cud? Pierwszy raz w życiu widzę jak robisz śniadanie.
-No wiesz... mamy nie ma w domu, ja już jadłem a to dla ciebie.
-Dla mnie?
-Proszę, śniadanie dla księżniczki. -Sven podał Loren śniadanie do łóżka i pocałował ją w policzek.
-Mam najlepszego przyjaciela na świecie.
-Szkoda, że tylko przyja... -Sven nie dokończył, ponieważ usłyszał dzwonek do drzwi i poszedł otworzyć. -Loren, zobacz, przyszły nowe płyty. Będziemy mieli co oglądać. Zostajesz u mnie do wieczora czy idziesz do domu? Bo jeszcze dziś chciałbym wszystko obejrzeć.
-Jak chcesz to mogę zostać, bo dziś najchętniej nie wychodziłabym z łóżka.
-Nie musisz.
   Po skończonym śniadaniu dziewczyna   tak jak codziennie poszła się umalować. Jej codziennym makijażem był  jasny podkład i mocno podkreślone czarne oczy. Oczywiście na czarno.
-Loren, przepięknie wyglądasz.
-Dzięki Sven, moja rodzina ciągle powtarza, że wyglądam jak chodząca śmierć. Czarne włosy, czarne ubrania a do tego blada skóra. Mi tam się podoba taki styl.
-Taaa... mi mama mówi, że nie mam innych zajęć oprócz oglądania tych głupot. Jak mnie to denerwuje... A na wieść, że chcę zostać aktorem i grać w horrorach powiedziała, że całkiem zwariowałem. CO W TYM DZIWNEGO?!
   Po południu Loren znów zasnęła. Spała niespokojnie. Słyszała głośny, niespokojny i przeraźliwy krzyk, lecz nie mogła się wybudzić. Tym razem jej sen był bardzo przerażający. Ta sama postać, bardzo podobna do niej, zbliżyła się. Loren była zamknięta w czterech ścianach bez wyjścia, więc nie miała szans na ucieczkę. Postać z milutkiej, uśmiechniętej dziewczynki zaczęła się nagle przeobrażać w kostuchę. Lecz nie była to zwykła kostucha. Ta miała przerażające, długie szpony, którymi mogła zrobić krzywdę jednym ruchem. Powoli coraz bardziej zbliżała się do Loren z zamiarem zrobienia jej krzywdy. Dziewczyna próbowała wydostać się z jej kościstych rąk, ale bezskutecznie. Loren wykrzyknęła:
-Kim jesteś i dlaczego mnie nękasz?!
Kostucha ponownie zmieniła swój wygląd. Znów była kopią Loren i odpowiedziała identycznym głosem jak echo:
-Jestem częścią ciebie. Zapamiętaj to. A teraz chcę... Chcę śmierci... Two... -postać nie dokończyła, ponieważ Loren z krzykiem obudziła się, strasząc przy tym Svena.
-Co się stało? Omal nie umarłem ze strachu, czemu tak krzyknęłaś? Śniło ci się coś?
-Tak... znów ona, identyczna jak ja... -Loren opowiedziała przyjacielowi swój sen. Wtedy zadzwoniła jej matka, kazała jak najszybciej wrócić do domu.
-Ej Loren, bo ja myślałem i...
-Sven, daj mi się ogarnąć, za chwilę moja matka będzie po mnie u ciebie, zapomniałam, że wczoraj przez telefon mówiła mi, że mają być dziś wieczorem goście i mam jej pomóc w przygotowaniach. Cholera, mam przechlapane.
-No bo ja chciałem powiedzieć, że cię kocham...
-Co? -zapytała szczęśliwa Loren i już miała rzucić mu się w ramiona, lecz rozległ się dzwonek do drzwi. To była matka Loren. -Dobra Sven, ja lecę, zadzwonię do ciebie wieczorem. Dziękuję za dzisiaj.
Loren przez resztę wieczoru myślała nad tym, co powiedział jej przyjaciel. Od dawna czuła do niego to samo, chociaż wiedziała, że ich rodziny są przeciwne samej ich znajomości. Zadzwoniła do niego, lecz bała się spytać czy jego słowa były szczere i czy oznaczały inną miłość niż tą przyjacielską.

Dwie Dusze [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz