IX. O co chodzi?

17 3 0
                                    

     Kolejny dzień. Loren miała dziś na dziesiątą, więc przed szkołą mogła się wybrać do szpitala by odwiedzić przyjaciela. Zaszła do sali, w której leżał Sven. Tym razem zastała go uśmiechniętego, siedzącego na łóżku, bez żadnych kroplówek. Podeszła i go przytuliła. Była szczęśliwa i miło zaskoczona widokiem wesołego przyjaciela.
-Hej, co taki szczęśliwy?
-Wychodzę dzisiaj.
-Ale jak to... dzisiaj?
-No normalnie.
-Ale przecież trzeba spędzić conajmniej 3 doby w szpitalu na obserwacji...
-No to co? Nic mi nie jest to wypuścili mnie wcześniej.
Dziewczyna była zaskoczona i wszystko wydawało jej się dość dziwne. Miała jeszcze trochę czasu, więc została i wesoło sobie rozmawiali.
-A wiesz, tak w ogóle jest wycieczka. I to na tydzień. Wycha nam wczoraj mówiła. Jak zwykle nie mam ochoty nigdzie jechać z tą debilną klasą. Poza tym nie mam pieniędzy.
-Wycieczka? Już na początku roku szkolnego? No nieźle. Już nawet nie chcę wiedzieć gdzie będzie ta wycieczka, a o cenę boję się zapytać. Wiesz co... My możemy sobie zrobić wtedy własną wycieczkę, albo... a kiedy ona jest?
-No za półtorej tygodnia. No w sumie możemy coś zorganizować, przynajmniej będzie taniej i o niebo lepiej.
-Zależy gdzie pojedziemy, ale o kasę ty się nie martw.
-Jak to mam się nie martwić?
-No po prostu, nie pytaj. -powiedział nerwowo, ale za chwilę dobry humor mu wrócił. -A gdzie chciałabyś pojechać?
-Nie wiem... Z tobą nawet w domu jest fajnie. Ale w sumie to zastanowię się jeszcze. O której wychodzisz?
-Około piętnastej ma być gotowy wypis.
-O, to przyjdę po ciebie. To ja lecę do szkoły, do potem!
Po powrocie ze szkoły, zadowolona Loren ruszyła w kierunku szpitala z wielką czekoladą.
-Masz, dla ciebie. Za to, że byłeś dzielny. -zaśmiała się.
-Ooo... moja kochana przyjaciółka. Zjemy ją potem na pół. -powiedział, po czym pocałował ją w policzek. Po odebraniu wypisu Sven zgniótł go i wrzucił do torby. Loren przyglądała się temu ze zdziwieniem.
-Co ty zrobiłeś?
-Nic. -uśmiechnął się szeroko. Przyjaciele poszli do domu Svena trzymając się za ręce. Jak najzwyklejsza w świecie, szczęśliwa para nastolatków. Lecz nadal parą nie byli...
W domu dziewczyna kazała przyjacielowi położyć się i odpoczywać, a sama przygotowała obiad, by wyręczyć mamę Svena, która miała niedługo wrócić z pracy. Po obiedzie chłopak zasnął, a Loren rozmyślała co Sven może przed nią ukrywać i co ma znaczyć jego dziwne zachowanie. Poszła do jego pokoju. "Ale tu syf!" -pomyślała, po czym zaczęła sprzątać. Powycierała kurze z półek, poukładała książki. Wszystko od razu lepiej wyglądało. Nagle chłopak się obudził i przez chwilę patrzył na Loren zaskoczony.
-Co ty robisz? -zapytał.
-Sprzątam. -odpowiedziała dziewczyna nawet nie odrywając wzroku od tego co robiła. Wzięła stertę kartek porozwalanych na biurku, kiedy nagle Sven wyskoczył z łóżka i jej to wyrwał.
-Zostaw, bo mi pomieszasz wszystko, sam se poukładam, tu nie trzeba było niczego sprzątać. Zresztą, sam dałbym radę.
-No dobra, już się nie dotykam. A co to za papiery?
-Nic takiego. -odpowiedział, po czym jak najszybciej wrzucił małą stertę kartek do szuflady.
Loren miała mętlik w głowie. Do tej pory przyjaciele nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. A teraz? Wszystko stara się ukryć, jest jakiś dziwny, zachowuje się podejrzliwie.
-Ej, nie powiedziałaś mi dokąd chcesz jechać.
-A... tak... zapomniałam. No w sumie jest mi to obojętne, ale...
-Nooo?
-Znam takie fajne miejsce. Nad tajemniczym jeziorem. Myślę, że już dałabym radę powrócić do horrorów. A tam? Klimat jest prawdopodobnie niesamowity! Możemy wynająć domek, czy coś. Tak czy inaczej z tobą nie bałabym się nawet nocować tydzień w namiocie.
-Haha, ta, w namiocie, już to widzę, jak mama ci pozwala spać w namiocie. Wynajmiemy domek!
-No to świetnie, już się nie mogę doczekać.

Dwie Dusze [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz