Kim ty jesteś i co tu robisz?!

837 38 1
                                    

-Kim ty do cholery jesteś?!
-Jestem Zoe, opiekunka Sary, a ty to...?

---------------------------------------------------------

-Co, jaka znów opiekunka ja nic nie wiem.- spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Był cały posiniaczony a z jego wargi leci krew.
-Opiekunka Sary, powiesz mi w końcu kim ty jesteś?- spojrzałam na niego, jest nawet przystojny, ma błękitne oczy i grzywkę zakrywającą jego czoło oraz duże jak na chlopaka wargi.
-Nie powinno Cię to obchodzić.- powiedział to próbując mnie wyminąć.
-Dobrze, a czy przynajmniej dasz mi laskawie się opatrzeć, nie wygląda to zbyt do...
-Nie dzięki sam se poradzę.

Poszedł na górę, chyba do swojego pokoju. Wróciłam do Sary, która z apetytem zjadła swoją porcję naleśników.
-Czy to był Matt?- acha czyli ten jej brat nazywa się Matt, o ile to jej brat...
-Tak, to twój brat- powiedziałam to z uśmiechem- Ale chyba nie jest w nastroju...- Sara się smutno uśmiechnęła.
-Tak jak zawsze, odkąd mama umarła jest zamknięty w sobie- patrzyłam na nią z podziwem, jak tak małe dzicko tyle o tym wie...
-To może go pocieszymy?- zapytałam Sare.
-Taaaak, tylko jak?
-Damy mu te pyszne naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i bananem, co?
-Okej-i odrazu wzięła się za robotę. Po skączonym przyrządzaniu posiłku poszłam z Sara do jego pokoju. Ja oczywiście zostałam przy wejściu tak, żaby mnie nie zauważył.
-Blaciszkuuu, mam dla ciebie nalesniczki.- wypaliła to z hihotem.
-Oo, dziękuję, tak jak lubię.- i zabrał się do jedżenia oczywiście częstując przy tym Sare, byli tacy uroci. Nagle źle stanęłam i panela wydała z siebie ten okropny dźwięk, co mnie ujawnił.
-Ciociu Zoe chodź do nas! - Sara wręcz wykrzyczała to z radością.
-Nie wiem czy mogę Saro...
-Oczywiście, że możesz- przerwał mi błękitno oki. Weszłam trochę spięta do pokoju, nie wiem czemu. Usiadłam na stołku przy łóżku na, którym siedzieli.
-Ciociu Zoe powiedź aaaa.
- Umm... dobrze... aaaa.-Mała mi włożyła naleśnika do ust, nie spodziewałam się tego a moja twarz jest pewnie jak burak, nagle usłyszałam hihoty, a potem głośne śmiechy. Spojrzałam się na rodzeństwo i też zaczęłam się śmiać.

Po długiej rozmowie i śmianiu się tak nam czas zlecił, że nie zauważyliśmy, że ojciec Reedów już wrócił.

Ubrałam się i pożegnałam wszystkich, była wiosna, prawie lato jeszcze 4 miesiące do końca szkoły, więc dopiero się ściemniało.

°°**°°°***°°**°°°**°°**°°°**
Hej, żabki miło mi was znów widzieć, a oto nowy rozdział (niestety krótki, brak czasu i jest późno) mam nadzieję, że pomimo tego, że wymyślony na spontanie spodoba się!
Branoc/ miłego dzinka 💜💛💚😘😘

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz