Ale tu ślicznie!

512 26 0
                                    

Polecam sobie pościć ową piosenkę w mediach👆🏻, YUNGBLUD- Anarchist jest świetna 🤗💖 już nie przeszkadzam i zapraszam do rozdziału
||||

Ten czas dość szybko minął, ledwo się zorientowałam i już czas się pakować. Chris powiedział że znalazł jakiś kemping niedaleko jakiegoś jeziora. Zostajemy tam na trzy dni więc podzieliliśmy się kto, co bierze. Mnie oczywiście przydzielili do apteczki i żywności, ale znając życie muszę wsiąść też jakieś koce i plastykowe talerzyki bo ktoś zapomni...

Spakowałam się do dwóch dużych toreb, co mnie zdziwiło, bo myślałam że mi nie starczą. Do połowy jednej spakowałam ciuchy, kosmetyczkę, i inne moje rzeczy, natomiast do drugiej części spakowałam apteczkę oraz koce i śpiwory.

- Dobra czy ja wszystko mam? - zapytałam się sama siebie już czterdziesty raz wymieniając kolejne potrzebne rzeczy, muszę być gotowa na każdy moment.
- Właśnie! Muszę spakować słodkości, bez nich ani rusz. - zaśmiałam się cicho i spakowałam słodkości od pianek po czekoladkę i ciasteczka.

Po trudzeniu się z zapięciem torby, nie wiem jak się spakuje z powrotem..., Postanowiłam że wyszukuje się, bo już jutro wyjeżdżamy, jejku ale jestem szczęśliwa!

Przygotowałam sobie długie czarne spodnie z przetarciami, podkoszulek, sweterek i trampki. Z tego co sprawdzałam ma być ładna pogoda więc ubrałam się lżej, oczywiście wzięłam coś cieplejszego do ubrania w razie czego.

Zeszłam na dół by zjeść kolację. Przygotowałam sobie jajecznicę, a mamie kanapki z szynką. Gotowe kanapki zaniosłam mamie do jej pokoju w którym zrobiła sobie mini gabinet. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu głosu mamy weszłam do środka.
- Mamo zrobiłam ci kolację, cały dzień siedzisz w tym pokoju.
- Ohh, kochanie dziękuję. Wiesz jak to jest praca i praca.
- Tak wiem, jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać. - i wyszłam z pomieszczenia zamykając za sobą cicho drzwi.

Zjadłam swój posiłek, pozmywałam po sobie i poszłam na górę do siebie. Wzięłam sobię lekturę i zaczęłam ją czytać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następnego dnia obudził mnie budzik, wstałam i zaczęłam się przygotowywać do przyjazdu Chrisa. Wzięłam ubrania przygotowane poprzedniego dnia i weszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania po czym weszłam pod ciepłą wodę, która opatuliła całe moje ciało, nie było ono idealne, blada cera wręcz biała, wiele blizn z dzieciństwa, mogłoby się wydawać, że zaliczam się do tych szczuplejszych ludzi, no cóż zasługa mojego metabolizmu. Umyta wyszłam spod kabiny prysznicowej i owinęłam się ciepłym szarym ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i zabrałam się za makijaż, nie jest on mocny bo tylko krem bb, brwi, rzęsy i usta. Nie mam problemów z cerą więc nie potrzebuje jakiegoś mocnego podkładu. Gotowa ubrałam się i uczesałam. W sumie zostało mi jakieś 30 minut do przyjazdu Chrisa.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie coś szybkiego oraz przygotowałam coś na drogę. Po zjedzeniu zmyłam naczynia i poszłam na górę znieść walizki.

Po jakimś czasie przyjechał wcześniej wymieniony chłopak, przywitałam się z nim, a później pojechaliśmy po Tris. Droga nam minęła bardzo dobrze, śpiewaliśmy, tańczyliśmy, tak tańczyliśmy w samochodzie, i gadaliśmy. Wydawać się mogło, że komuś się ktoś spodobał, a mowa tu o naszej Tris, która patrzyła ciągle na Chrisa tym maślanym wzrokiem, hahaha zakochała się.
- Dobra laski, już prawie jesteśmy na miejscu, chłopaki już czekają.
- Chwila, czyli ja i Tris jesteśmy jedynymi dziewczynami? - zrobiłam oczy jak pięć złotych.
- No tak, chyba ci to nie przeszkadza, nie?
- Mi nie, ale nie wiem jak Tris, i jeśli zaraz się nie odezwie to wsadzę jej coś w tą otwartą jadaczke. - zaśmiałam się razem z Chrisem, a Tris się otrząsnęła.
- Ta, nie ma problemu. - odpowiedziała po chwili namysłu Tris.

Po jakimś czasie zobaczyłam pola namiotowe, i jak na złość było ich dość sporo, ale o dziwo tam nie skręciliśmy tylko pojechaliśmy dalej, może jest jakiś inny kemping gdzie będzie mniej ludu. Nie myliłam się, po drugiej stronie lasu był owy kemping, tylko że z mniejszą ilością ludzi, jak dla mnie super. Chris skręcił w zjazd i pojechał dalej aż do namiotów naszych, jeśli mogę ich tak nazwać. Namiotów było cztery ułożone w półkole. Po zatrzymaniu pojazdu przez chłopaka wysiadałam i się rozejrzałam.
- Jejku, ale tu ślicznie! - zachwycałam się widokami.
-No ja wiem. - odezwał się Chris. - HOLA, chłopaki co wy się w namiotach schowaliście?
Nagle z dwóch namiotów wyszło czterech chłopaków. I kolejno do mnie podchodzili i się witali. Luke - Wysoki brązowo włosy chłopak i ciemnych oczach, posiada tunele oraz kolczyka w wardze. Matt - najniższy z całego towarzystwa, blondyn o zielonych oczach, z szerokim uśmiechem. Brian - ma farbowane różowe włosy, szare oczy oraz kolczyka w języku. Steven - jako jedyny całkowicie czarny, czarne włosy, czarne ubrania i czarne tunele a oczy ciemno- brązowe, posiada  tatuaż na nadgarstku i za uchem.
Nagle przywitania przerwał męski głos i szelest wejścia do namiotu.
- Co tu tak głośno? - nie wierzę, dlaczego on?
- Co ty tu do cholery robisz? - odezwaliśmy się oboje w tym samym czasie.
(...)

||||
Hejka kochani dziś przychodzę z troszkę dłuższym rozdziałem, bo ponad 760 słów bez tego opisu. Mam nadzieję że się spodoba 😊
Miłego dzionka/ miłej nocy🖤🖤

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz