Jechali w milczeniu. Właściwie to w totalnej ciszy.
- Okej, włączmy jakąś muzykę - zaproponował Sam i już wyciągnął rękę, by włączyć radio, gdy brat go powstrzymał.
- Nie trzeba, tak jest dobrze - stwierdził Dean, a młodszy z braci westchnął i zrezygnował.
Znów zapadła cisza.
- Może porozmawiamy o tym, co tak właściwie się stało? - zaproponował Sam, próbując rozluźnić naprawdę gęstą atmosferę. - Cas?
Gdy anioł nie odpowiedział, Sam odwrócił się w jego stronę i spostrzegł, że ten śpi, więc zrezygnował i z tego pomysłu.
- Śpi? - spytał Dean.
- Na to wygląda - odparł Sam.
Dean odetchnął z ulgą.
- Mam nadzieję, że upił się na tyle, aby jutro niczego nie pamiętać, bo nie chcę wracać do tego co się stało.
Sam spojrzał na brata.
- A co tam się tak właściwie stało?
Dean westchnął.
- Nie chcę i tym rozmawiać.
- Dean - powiedział z naciskiem w głosie.
- Pocałował mnie, okej? - odpowiedział zdenerwowany. - Nie mam zamiaru o tym rozmawiać.
- Na pewno?
- Tak, Sam, na pewno.
- A ty go pocałowałeś?
- Co?! - niemal spowodował wypadek, słysząc wcześniejsze pytanie z ust brata.
- Tylko pytam.
- Skoro tak bardzo musisz wiedzieć to nie, nie pocałowałem go.
- Więc co zrobiłeś?
Dean zaczął się modlić o cierpliwość, by zaraz czegoś nie rozwalić.
- Odskoczyłem od niego. Co innego miałem niby zrobić?!
Sam nie odpowiedział. Obserwował całą scenę z ukrycia - wiedział co tam się stało, miał jednak nadzieję, że po tym jak wrócił się na parking, coś jeszcze się wydarzyło. Widocznie nie.
Resztę drogi ponownie spędzili w zupełnej ciszy, słysząc tylko dźwięki silnika Impali. W bunkrze byli niecałe trzy godziny później.
Castiel nadal spał, a nie chcieli go budzić, nie chcieli go też zostawiać samego w aucie, więc zanieśli go do jego pokoju i położyli go na łóżku, po czym sami udali się do swoich pokoi, mówiąc sobie na wzajem dobranoc.
Poranki nigdy nie były łatwe. A ten szczególnie.
Castiel obudził się z potwornym bólem głowy i ogólnym poczuciem pustki.
Próbował przypomnieć sobie wczorajszy dzień. Kłótnia z Deanem o znamię Kaina (które było już przeszłością, więc nie miał pojęcia, czemu poruszyli ten temat) i poświęcaniu się, znalezienie pierwszego lepszego sklepu, włamanie się i wypicie dość sporej ilości przechowywanego tam alkoholu. Nie był pewien ile wypił, wiedział tylko, że właściciel będzie zły, kiedy zorientuje się co się stało. Może już był zły... Dalej nie pamiętał zupełnie nic. Nie pamiętał nawet jak tu trafił.
Powoli wstał, próbując ignorować ból. Szło mu całkiem nieźle i chwilę później był w czymś ba wzór salonu, gdzie byli już Sam i Dean.
Winchesterowie przerwali rozmowę i spojrzeli na anioła zaniepokojeni.
- Cas? Jak się czujesz?
Wiedział, że powiedziały to dwie osoby, ale wszystko zlało mu się w jedno. To właśnie w tym momencie pierwszy raz postanowił, że więcej nie sięgnie po alkohol.
- Pamiętasz coś z wczoraj? - tym razem z pewnością mógł stwierdzić, że głos należy do Deana. W ogóle nie skupił się jednak na tonie głosu łowcy, który wyrażał lekki lęk i stres.
- Kłótnię - zaczął. - Sklep monopolowy i... - zamyślił się, jakby próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Bezskutecznie. - Tyle.
- Nie pamiętasz baru?
Zamyślił się, próbując odnaleźć w pamięci bar. Wciąż miał jednak czarną dziurę.
- Nie pamiętam żadnego baru - oznajmił w końcu.
Dean odetchnął z ulgą. Przynajmniej na razie.
- Zrobiłem coś złego? - spytał niepewnie, widząc reakcję łowcy.
- Nie, Cas - odpowiedział szybko. - Wszystko jest w porządku. Jak się czujesz?
- Głowa mi odpada - westchnął.
Dean spojrzał na niego z rozczuleniem. Nie mógł być zły na tego zkacowanego anioła. Szczególnie, że ten nic nie pamiętał.
- Masz, powinno trochę pomóc - powiedział, podając mu kawę.
Castiel niepewnie spojrzał na napój znajdujący się w kubku.
- Co to?
- Kawa. Dobra na kaca.
Próbował nie roześmiać się, mówiąc słowo kac w odniesieniu do anioła. Kiedy pierwszy raz poznał Castiela, nigdy nie pomyślałby, że będzie go widzieć w takim stanie.
- Tak właściwie to ile wczoraj wypiłeś? - spytał Sam.
Anioł zamyślił się lekko, próbując przypomnieć sobie wczorajsze załamanie w monopolowym. Pamiętał pierwszą butelkę, drugą...
- Za dużo żebym to pamiętał - odparł w końcu, a Dean próbował ze wszystkich sił się nie roześmiać.
Castiel powiedział to takim tonem, że w połączeniu z tym jak wyglądał, próbując zrozumieć naturę kaca, wyglądał naprawdę uroczo.
Dean szybko skarcił się za tą myśl. Po pierwsze - za to, że to Cas. A po drugie - za to, że wciąż był w stu procentach przekonany o swojej heterosekualnej orientacji. I może mógł to negować tym, że jako anioł Castiel nie miał płci, jednak jego naczynie było mężczyzną.
Cholera, czemu w ogóle o tym myślał?
- Chyba znalazłem sprawę w Michigan - powiedział Sam. - Wygląda na wendigo.
- W końcu jakaś przyjemna odmiana roboty - ucieszył się Dean, wstając i razem z Samem zaczynając się zbierać.
Kiedy wstał również Castiel, Dean stanowczo zaprotestował.
- Nigdzie nie jedziesz w tym stanie.
Anioł nie protestując, z powrotem opadł na krzesło.
Sam, widząc zaistniałą sytuację, postanowił ingerować.
- Cas jedzie z nami.
Dean rozłożył ręce i spojrzał na brata wzrokiem w stylu: Jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie jestem pewien czy zostawienie go samego w bunkrze na kilka dni to dobry pomysł - wyjaśnił. - Poza tym, to kilka godzin drogi stąd. Polepszy mu się do tego czasu - potem zwrócił się bezpośrednio do anioła. - Zbieraj się, Cas.
Pół godziny później cała trójka siedziała w Impali, jadąc do Michigan.

CZYTASZ
Only Love You When I'm Drunk [Destiel]
FanfictionCastiel czuje coś do Deana, odkąd wyciągnął go z Piekła i tym samym przywrócił do życia. Nie rozumie jednak swoich uczuć. Dean również darzy Castiela uczuciem, jednak nigdy się do tego nie przyzna. A już na pewno nie na trzeźwo. Czy alkohol sprawi...