Castiel czuje coś do Deana, odkąd wyciągnął go z Piekła i tym samym przywrócił do życia. Nie rozumie jednak swoich uczuć.
Dean również darzy Castiela uczuciem, jednak nigdy się do tego nie przyzna. A już na pewno nie na trzeźwo.
Czy alkohol sprawi...
Wszystko wróciło do normy. A przynajmniej względnej normy.
Castiel robił wszystko, aby nie dochodziło do sytuacji, gdzie za długo patrzy się na Deana lub jego słowa brzmią dwuznacznie, przez co zachowywał się ogólnie dziwnie. Prawda była taka, że wstydził się przed łowcą tego, iż ten wie, co do niego czuje. Zdarzało się jednak, że patrzył na łowcę przez dłuższy czas, ale tylko wtedy, gdy ten tego nie zauważał.
Zarówno Sam, jak i Dean zauważyli różnicę w zachowaniu anioła, chociaż starali się ją ignorować, aby całość nie była zbyt niekomfortowa.
Najgorsze to wszystko było dla Sama, który widział tylko jak ci dwaj idioci patrzą na siebie nawzajem, kiedy drugi nie widzi i doprowadzało go do szału, że żaden z nich nie zamierza wykonać kolejnego kroku. Widział, że Dean zachowuje się w stosunku do Castiela inaczej do wszystkich innych przyjaciół, widział te jego spojrzenia na anioła... Wiedział jednak, że Dean nigdy nie przyzna, że czuje coś do tego anioła w beżowym płaszczu - uparcie twierdził, że jest w stu procentach hetero.
Dlatego, kiedy Castiel zniknął, zostawiając ich we dwóch, postanowił porozmawiać z bratem na temat jego uczuć do anioła. Wziął dwa piwa - jedno dla siebie, jedno dla brata i usiadł przy stole w bunkrze, do którego zdążyli już wrócić parę dni temu.
Dean wziął piwo i początkowo starał się ignorować Sama, który wpatrywał się w niego nieco wyczekująco, jakby oczekując, że to on zacznie rozmowę. Po chwili jednak nie wytrzymał.
- Wiesz, że jak chcesz pogadać to możesz po prostu zacząć rozmowę? - jego głos był lekko poddenerwowany, jakby wiedział, w którym kierunku jego brat poprowadzi teraz rozmowę.
- Co jest między tobą i Casem? - spytał Sam, a Dean prawie się opluł.
- Co proszę? - spytał kompletnie zszokowany taką bezpośredniością brata. Wiedział, że Sam poruszy ten temat, ale spodziewał się innego rozpoczęcia tematu. - Nic nie ma.
- Nie brzmisz przekonywająco, wiesz? - spytał, a Dean miał ochotę stąd wyjść. - Od lat widzę, co się dzieje między waszą dwójką. Obcym możesz wmawiać, że to tylko przyjaźń, ale nie mi, Dean.
- O co ci chodzi, Sam?
- Nie zauważyłeś różnicy w jego zachowaniu odkąd przypomniałeś mu, co zrobił po alkoholu?
Dean westchnął. Już miał dość tej konwersacji, ale wiedział, że jego młodszy brat nie odpuści.
- To tylko zauroczenie, przejdzie mu - uparł się.
Sam wydał z siebie dźwięk rezygnacji.
- Okej - powiedział, mając dość tego, że Dean nic nie powie. - Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic w stosunku do niego nie czujesz.
Dean opuścił głowę zrezygnowany. Co miał teraz zrobić? Skłamać? Sam znał go zbyt dobrze, aby zorientować się, że nie mówi prawdy.
- Nawet jeśli - zaczął zirytowany tym, że nie ma wyboru - to co z tego?
- Wiedziałem! - krzyknął radośnie dumny z siebie Sam, a Dean miał ochotę mu przywalić, byleby zmyć mu ten uśmiech z twarzy. - Dean, musisz mu to powiedzieć.
- O nie - powiedział tonem w stylu "zaraz wyczerpiesz moja cierpliwość, więc się pilnuj" i wstając, zaczął się wycofywać w kierunku wyjścia. - Nie ma nawet takiej mowy...
- Dean...
- Sam, nie! - krzyknął. - Może i czuję do niego coś więcej, ale co z tego?! Ja jestem człowiekiem, on jest aniołem. Pamiętasz przecież jak do tej pory wypadały moje związki. Wiesz, co będzie jeśli spróbuję czegoś więcej z Casem? Skrzywdzę go. Cholernie mocno. Tak mocno, że nie będę w stanie spojrzeć sobie w lustro. Wolę, aby zostało tak jak jest. Aby był najlepszym przyjacielem.
- Myślisz, że on teraz nie cierpi?
Te słowa ukłuły Deana. Doskonale wiedział, że Sam ma tu rację. Nie dało się nie zauważyć zmiany w zachowaniu anioła po tym wszystkim. No i sposób w jaki próbował za to wszystko przeprosić - wyglądał tak uroczo z tymi niebieskimi różami... Ale nie. Nie mógł.
- Mniej niż będzie cierpiał, jeśli dopuszczę go bliżej.
Sam spojrzał na brata smutno. Wiedział, że nie przemówi mu do rozsądku. To Dean musiał podjąć decyzję jeśli chodzi o dalszą relację z Castielem. A póki co nie zapowiadało się na zmiany.
- Nie skrzywdzę go jeszcze bardziej, Sam - kontynuował. - Tak samo jak nigdy nie powiem mu co do niego czuję. I lepiej żebyś ty też mu tego nie mówił. To ostrzeżenie.
Po tych słowach wyszedł z bunkra, aby się przewietrzyć. I właściwie oczywiste było, że prędzej czy później trafi do baru.
Tego samego baru, do którego udał się Castiel, twierdząc, że musi coś załatwić.
Dean jednak jeszcze tego nie wiedział...
N/A
Jak się domyślacie - rozdział 7 będzie zawierał pijanego Deana i Castiela w pobliżu, więc może być... ciekawie. Rozdział dodam najpewniej jeszcze dzisiaj.
Łapcie Casa z różami na dobry dzień! (ewentualnie na wieczór - nie wiem, kiedy Wy to czytacie xD)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.