4

1.1K 158 77
                                    

Dean nie chciał o tym rozmawiać, a Castiel nic nie pamiętał. Nie oznaczało to jednak, że jego uczucia względem Winchestera nie były prawdziwe i były jedynie efektem upicia alkoholowego - wciąż dusił je w sobie, podobnie jak przez minione lata, nie do końca będąc pewnym czym tak właściwie są. Pierwszy raz czuł coś takiego. Owszem - po tym jak zaczął oglądać filmy i seriale, powoli zaczął rozumieć, co tak naprawdę czuje do Deana.

Jednak skąd miał być pewien, że te uczucia względem człowieka są właściwe i na pewno są tym, za co je uważa?

Żył już tysiące lat i nie był przyzwyczajony do większych uczuć.

To wszystko sprawiło, że uparcie udawał, że Dean jest dla niego tylko przyjacielem.

Nawet jeśli wiedział, że to nie jest prawda.

Z kolei Dean starał się ignorować wszystko, co się stało się poprzedniego wieczoru, co dość słabo mu wychodziło. Cały czas patrzył na anioła niepewnym spojrzeniem.

W końcu zrozumiał, że nie może dłużej okłamywać sam siebie, że to nic dla niego nie znaczyło i że to na niego nie wpłynęło.

Czuł coś do tego anioła, którego żartobliwie nazywał dzieckiem w beżowym płaszczu, chociaż wiedział, że nigdy nie powie tego głośno. Wciąż uważał to wbrew swoim wewnętrznym przekonaniom.

Poza tym, nie wiedział czy Castiel odwzajemnia jego uczucia. Owszem - pocałował go, jednak był wtedy pijany. To równie dobrze mogło nic nie znaczyć, a on nie zamierzał ujawniać swoich uczuć i wystawić się na ewentualne odrzucenie.

Ale przede wszystkim - nie zamierzał okazywać słabości. Był wojownikiem. Nie chciał wyjść na mięczaka zakochanym bez wzajemności w aniele.

I cieszył się, że Castiel nie pamiętał nic z poprzedniego wieczoru, bo to oznaczało, że nie prawdopodobnie nigdy nie dowie się, że ten w pierwszym odruchu odwzajemnił pocałunek przez bardzo krótką chwilę i dopiero wtedy od niego odskoczył.

Castiel z kolei widział zmierzanie Deana. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że łowca coś ukrywał. Coś się wczoraj wydarzyło, a on nie miał pojęcia co.

Sam widział, że między tą dwójką było dziwne napięcie, produkowane przez jego brata i uznał, że idealnym rozwiązaniem będzie zostawienie ich na chwilę samych. Może gdy zostaną sam na sam, w końcu ze sobą porozmawiają.

Dlatego, gdy tylko zatrzymali się na stacji benzynowej, Sam zaproponował, że on zajmie się tankowaniem i zrobieniem zakupów, na co Dean odpowiedział lekkim protestem, że jeśli jeden zatankuje, a drugi kupi zakupy, będzie szybciej. Sam uparł się jednak, aby ktoś jednak wciąż był przy Castielu ze względu na wciąż dokuczającego aniołowi kaca.

Kiedy zostali sami, Dean patrzył na Castiela w lusterku, a anioł po prostu wpatrywał się w siedzącego na miejscu kierowcy blondyna.

Po chwili Dean nie wytrzymał faktu, że jest obserwowany przez swojego przyjaciela w milczeniu. Przez chwilę bał się nawet, że ten coś sobie jednak przypomniał. Miał nadzieję, że się mylił.

- O co chodzi, Cas? - spytał zirytowanym tonem, na co anioł odpowiedział tym swoim bezemocjonalnym głosem.

- Wyczuwam napięcie, Dean.

Winchester westchnął zrezygnowany.

- Powtarzam jeszcze raz: wszystko w porządku, Cas.

- Nie - odpowiedział nieco niepewnie. - Kłamiesz.

Miał ochotę w coś przywalić. Dlaczego anioły musiały wyczuwać emocje? Dlaczego w ogóle anioły pojawiły się w jego życiu?

- Jest w porządku, Cas - powtórzył z naciskiem.

- Nie. Nie jest.

- Owszem, jest.

- To dlaczego jesteś spięty?

Przejechał dłonią po twarzy. Miał dość. Chciał wyjść. Albo już jechać dalej. Czemu miał wrażenie, że Sam celowo zwleka z powrotem do samochodu?

- Nie jestem spięty.

- Owszem jesteś.

- Nawet jeśli jestem to co z tego?

- Chodzi o coś, co stało się w barze?

- Nie wracajmy do tego.

- Jesteś zły.

- Zaraz mu przywalę... - mruknął pod nosem. - Nie chcę o tym rozmawiać, Cas.

- Zrobiłem coś złego?

W tym momencie Dean zaczął błagać o litość. Czy on naprawdę nie może odpuścić?

- Nie. Zostawmy ten temat, dobra?

- Chcę tylko wiedzieć, co się stało, Dean.

- Nic się nie stało.

- To dlaczego jesteś zły?

Gdzie ten Sam?

- Zaraz będę bardziej zły, jak nie przestaniesz o to pytać.

- Czyli jednak zrobiłem coś złego...

- Nie, Cas.

- Więc co się wczoraj stało? - cisza. Nie miał zamiaru więcej odpowiadać aniołowi. - Dean? - przeklinał się w myślach, jeśli zaraz nie wytrzyma i to powie. - Dean.

- Czego?!

Anioł na chwilę zamilkł, słysząc widoczne zdenerwowanie w głowie łowcy.

- Powiedz po prostu prawdę - znowu cisza. - Powiedz mi prawdę, Dean.

Zagryzł wargę. Może jednak powinien mu powiedzieć o wczorajszym zdarzeniu? Może jednak Castiel powinien o tym wiedzieć?

- Dean...

- Pocałowałeś mnie - wypalił, nie wytrzymując już dłużej.

Castiel przechylił głowę i spojrzał na Deana, analizując, czy naprawdę mówi prawdę? Sądząc po zakryciu dłoni twarzą, chyba jednak tak.

- Przepraszam, Dean.

- Nie przepraszaj, Cas. Byłeś pijany.

Anioł nie wiedział, co powinien powiedzieć. Nie chciał już dłużej męczyć Deana pytaniami - widział, że ten ma dość. Skinął więc tylko głową i zaczął gapić się w okno, oczekując Sama, który akurat szedł z reklamówkami w stronę auta.

- Co tak długo? - spytał Dean, gdy jego młodszy brat wrócił do auta.

- Była kolejka - odparł, wzruszając ramionami, po czym wymienili z Deanem spojrzenia.

Gdyby można to wyrazić słowami, wyglądałoby to mniej więcej tak:

Sam: Powiedziałeś mu?

Dean: Ta...

Sam: I co?

Dean: Nic. Nie ważne.

Sam: Oh.

Po chwili jechali już dalej, w jeszcze bardziej napiętej atmosferze niż wcześniej.

Only Love You When I'm Drunk [Destiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz