Dean nie chciał o tym rozmawiać, a Castiel nic nie pamiętał. Nie oznaczało to jednak, że jego uczucia względem Winchestera nie były prawdziwe i były jedynie efektem upicia alkoholowego - wciąż dusił je w sobie, podobnie jak przez minione lata, nie do końca będąc pewnym czym tak właściwie są. Pierwszy raz czuł coś takiego. Owszem - po tym jak zaczął oglądać filmy i seriale, powoli zaczął rozumieć, co tak naprawdę czuje do Deana.
Jednak skąd miał być pewien, że te uczucia względem człowieka są właściwe i na pewno są tym, za co je uważa?
Żył już tysiące lat i nie był przyzwyczajony do większych uczuć.
To wszystko sprawiło, że uparcie udawał, że Dean jest dla niego tylko przyjacielem.
Nawet jeśli wiedział, że to nie jest prawda.
Z kolei Dean starał się ignorować wszystko, co się stało się poprzedniego wieczoru, co dość słabo mu wychodziło. Cały czas patrzył na anioła niepewnym spojrzeniem.
W końcu zrozumiał, że nie może dłużej okłamywać sam siebie, że to nic dla niego nie znaczyło i że to na niego nie wpłynęło.
Czuł coś do tego anioła, którego żartobliwie nazywał dzieckiem w beżowym płaszczu, chociaż wiedział, że nigdy nie powie tego głośno. Wciąż uważał to wbrew swoim wewnętrznym przekonaniom.
Poza tym, nie wiedział czy Castiel odwzajemnia jego uczucia. Owszem - pocałował go, jednak był wtedy pijany. To równie dobrze mogło nic nie znaczyć, a on nie zamierzał ujawniać swoich uczuć i wystawić się na ewentualne odrzucenie.
Ale przede wszystkim - nie zamierzał okazywać słabości. Był wojownikiem. Nie chciał wyjść na mięczaka zakochanym bez wzajemności w aniele.
I cieszył się, że Castiel nie pamiętał nic z poprzedniego wieczoru, bo to oznaczało, że nie prawdopodobnie nigdy nie dowie się, że ten w pierwszym odruchu odwzajemnił pocałunek przez bardzo krótką chwilę i dopiero wtedy od niego odskoczył.
Castiel z kolei widział zmierzanie Deana. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że łowca coś ukrywał. Coś się wczoraj wydarzyło, a on nie miał pojęcia co.
Sam widział, że między tą dwójką było dziwne napięcie, produkowane przez jego brata i uznał, że idealnym rozwiązaniem będzie zostawienie ich na chwilę samych. Może gdy zostaną sam na sam, w końcu ze sobą porozmawiają.
Dlatego, gdy tylko zatrzymali się na stacji benzynowej, Sam zaproponował, że on zajmie się tankowaniem i zrobieniem zakupów, na co Dean odpowiedział lekkim protestem, że jeśli jeden zatankuje, a drugi kupi zakupy, będzie szybciej. Sam uparł się jednak, aby ktoś jednak wciąż był przy Castielu ze względu na wciąż dokuczającego aniołowi kaca.
Kiedy zostali sami, Dean patrzył na Castiela w lusterku, a anioł po prostu wpatrywał się w siedzącego na miejscu kierowcy blondyna.
Po chwili Dean nie wytrzymał faktu, że jest obserwowany przez swojego przyjaciela w milczeniu. Przez chwilę bał się nawet, że ten coś sobie jednak przypomniał. Miał nadzieję, że się mylił.
- O co chodzi, Cas? - spytał zirytowanym tonem, na co anioł odpowiedział tym swoim bezemocjonalnym głosem.
- Wyczuwam napięcie, Dean.
Winchester westchnął zrezygnowany.
- Powtarzam jeszcze raz: wszystko w porządku, Cas.
- Nie - odpowiedział nieco niepewnie. - Kłamiesz.
Miał ochotę w coś przywalić. Dlaczego anioły musiały wyczuwać emocje? Dlaczego w ogóle anioły pojawiły się w jego życiu?
- Jest w porządku, Cas - powtórzył z naciskiem.
- Nie. Nie jest.
- Owszem, jest.
- To dlaczego jesteś spięty?
Przejechał dłonią po twarzy. Miał dość. Chciał wyjść. Albo już jechać dalej. Czemu miał wrażenie, że Sam celowo zwleka z powrotem do samochodu?
- Nie jestem spięty.
- Owszem jesteś.
- Nawet jeśli jestem to co z tego?
- Chodzi o coś, co stało się w barze?
- Nie wracajmy do tego.
- Jesteś zły.
- Zaraz mu przywalę... - mruknął pod nosem. - Nie chcę o tym rozmawiać, Cas.
- Zrobiłem coś złego?
W tym momencie Dean zaczął błagać o litość. Czy on naprawdę nie może odpuścić?
- Nie. Zostawmy ten temat, dobra?
- Chcę tylko wiedzieć, co się stało, Dean.
- Nic się nie stało.
- To dlaczego jesteś zły?
Gdzie ten Sam?
- Zaraz będę bardziej zły, jak nie przestaniesz o to pytać.
- Czyli jednak zrobiłem coś złego...
- Nie, Cas.
- Więc co się wczoraj stało? - cisza. Nie miał zamiaru więcej odpowiadać aniołowi. - Dean? - przeklinał się w myślach, jeśli zaraz nie wytrzyma i to powie. - Dean.
- Czego?!
Anioł na chwilę zamilkł, słysząc widoczne zdenerwowanie w głowie łowcy.
- Powiedz po prostu prawdę - znowu cisza. - Powiedz mi prawdę, Dean.
Zagryzł wargę. Może jednak powinien mu powiedzieć o wczorajszym zdarzeniu? Może jednak Castiel powinien o tym wiedzieć?
- Dean...
- Pocałowałeś mnie - wypalił, nie wytrzymując już dłużej.
Castiel przechylił głowę i spojrzał na Deana, analizując, czy naprawdę mówi prawdę? Sądząc po zakryciu dłoni twarzą, chyba jednak tak.
- Przepraszam, Dean.
- Nie przepraszaj, Cas. Byłeś pijany.
Anioł nie wiedział, co powinien powiedzieć. Nie chciał już dłużej męczyć Deana pytaniami - widział, że ten ma dość. Skinął więc tylko głową i zaczął gapić się w okno, oczekując Sama, który akurat szedł z reklamówkami w stronę auta.
- Co tak długo? - spytał Dean, gdy jego młodszy brat wrócił do auta.
- Była kolejka - odparł, wzruszając ramionami, po czym wymienili z Deanem spojrzenia.
Gdyby można to wyrazić słowami, wyglądałoby to mniej więcej tak:
Sam: Powiedziałeś mu?
Dean: Ta...
Sam: I co?
Dean: Nic. Nie ważne.
Sam: Oh.
Po chwili jechali już dalej, w jeszcze bardziej napiętej atmosferze niż wcześniej.
![](https://img.wattpad.com/cover/130832155-288-k957677.jpg)
CZYTASZ
Only Love You When I'm Drunk [Destiel]
FanficCastiel czuje coś do Deana, odkąd wyciągnął go z Piekła i tym samym przywrócił do życia. Nie rozumie jednak swoich uczuć. Dean również darzy Castiela uczuciem, jednak nigdy się do tego nie przyzna. A już na pewno nie na trzeźwo. Czy alkohol sprawi...