Zastał Castiela w połowie korytarza. Co go zabolało? To, że anioł widząc go opuścił wzrok i próbował za wszelką cenę unikać jakiekolwiek kontaktu.
O nie, Cassie, tak nie będzie - pomyślał i kiedy przechodziło tuż obok, chwycił go za rękę i ponownie zaciągnął do swojego pokoju.
Castiela zaskoczył ten gest. Niby tak prosty, a bolesny jednocześnie. Czuł się winny temu, co się stało minionej nocy. Był pewien, że Dean będzie na niego wściekły o to, co zaszło i ciągnie ich do pokoju, aby czasem Sam nie usłyszał o czym rozmawiają. Czuł się jak ostatni zdrajca. On pamiętał wszystko, podejrzewał, że Dean nie szczególnie. Miał wrażenie, że go wykorzystał.
Był pewien, że za chwilę karze mu się wynosić raz na zawsze z jego życia, z życia jego rodziny. Powie, że nie chce go więcej widzieć.
Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy po dotarciu do pokoju Deana, blondyn zamknął drzwi i przycisnął go do ściany, patrząc prosto w oczy, w których nie było nienawiści, której się spodziewał. Nic z tego nie rozumiał.
- Ile pamiętasz z minionej nocy? - spytał tonem nad wyraz łagodnym do sytuacji.
Castiel jednak bał się, że ten tylko udaje. Przełknął więc ciężko ślinę i wyznał:
- Wszystko.
Dean odetchnął z ulgą.
- Dobrze.
- Dobrze? - spytał niepewnie, marszcząc brwi.
Dean był bardzo blisko, niemal ocierali się o siebie. Castiel z trudem walczył, aby nie zrobić nic głupiego.
- Powiedz mi... - zaczął, niepewnie zagryzając wargę. Musiał zadać to pytanie, musiał się upewnić. - Zrobiliśmy to?
- Tak - odparł anioł z takim poczuciem winy w głosie, że Deana to zabolało.
- Jaki byłem? - wypalił i dopiero po zastanowieniu się stał sobie sprawę z głupoty tego pytania, ale anioł po kilkusekundowym zamarciu odpowiedział.
- Dobry - zaczął niepewnie. - Delikatny, czuły...
To mu wystarczyło.
- Żałujesz?
- Tak - te słowa uderzyły w Deana jak kowadło w klatkę piersiową. Na moment przestał oddychać. - Dean, jesteśmy przyjaciółmi. To, co zrobiliśmy, tego nie robią przyjaciele...
Przerwał mu pocałunkiem. Nie wiedział kto był bardziej zaskoczony - on czy Cas, który początkowo niezbyt pewnie odwzajemnił pocałunek, jakby bojąc się, że to tylko test, że Dean go sprawdza.
I faktycznie tak było, z tym że Dean nie sprawdzał go pod kątem poczucia winy, jak sądził anioł, a pod kątem uczuć, które miał nadzieję, że anioł odwzajemnia, bo inaczej wyjdzie na totalnego kretyna.
Kiedy ich wargi się rozdzieliły, Castiel spojrzał na Deana zupełnie zaskoczony. Wpatrywał się w te jego zielone oczy, jakby próbując znaleźć odpowiedź.
- Cas, ja... - zaczął niepewnie, ale urwał. Nie chciał zepsuć. Nie chciał go stracić. Nie teraz, kiedy otworzył się na te uczucia, które tłumił latami. - Co jeśli ci powiem, że ja nie żałuję?
Anioł wpatrywał się w niego przez chwilę, nie mogąc wydusić z siebie absolutnie nic. Nie wierzył w to, co właśnie usłyszał. Nie wierzył w to, że to może być prawda.
Dean uśmiechnął się lekko, widząc jego zmieszanie.
- Powiedz proszę, że nie żałujesz - poprosił anioła.
- Jeśli ty nie żałujesz, Dean, to ja też nie.
- Świetnie - powtórzył, nachylając się do jego ucha. - Chciałbyś to może kiedyś powtórzyć? Tym razem na trzeźwo.
Castiel na moment zamarł. Co się właśnie działo?
Coś musiało być nie tak. Nie mógł tak po prostu uwierzyć w to, co słyszy. W to, co robi Dean. Czy on mu właśnie proponował powtórkę z dzisiejszej nocy?
Dean zahaczył wargą o listek jego ucha, powodując u anioła bardzo przyjemne uczucie. Castiel wiedział, że zrobił to celowo. Nie był tylko pewien w jakim celu.
Niepewnie kiwnął głową, a Dean uśmiechnął się, widząc jego reakcję, co jeszcze bardziej zdezorientowało anioła. Podobnie jak to, gdy ich wargi ponownie znalazły się niebezpiecznie blisko.
- Dean, co ty robisz? - spytał w końcu, prosto w jego wargi. Szukał kontaktu wzrokowego, który szybko znalazł. W tym wzroku była szczerość, miłość... On nie udawał.
- To, co powinienem był zrobić już lata temu, Cassie - anioł poczuł przyjemne ciepło, słysząc to zdrobnienie jego imienia. Jednak dopiero kolejne słowa sprawiły, że Castiel naprawdę poczuł się szczęśliwy - Daję nam szansę.
Tym razem to anioł pocałował pierwszy. Całowali się długo i namiętnie, jednak żaden z nich nie chciał niczego więcej. Chcieli poczekać z ich kolejnym razem. Chcieli, aby tym razem wynikało to z prawdziwego uczucia, a nie alkoholu.
To, co teraz czuł Castiel... tego nie da się opisać. Czekał na ten moment wiele lat. Nigdy nie sądził, że to naprawdę się wydarzy. Nigdy nie sądził, że Dean mógłby go pokochać, nawet jeśli on sam darzył go bardzo mocnym uczuciem już od momentu, gdy pierwszy raz dotknął go w Piekle.
Darzył go uczuciem, które spowodowało, że postawił się rozkazom Nieba, że postawił się Urielowi, że upadł, że stał się człowiekiem... I chociaż było ciężko, to miał wrażenie, że cały jego trud został nagrodzony w tej właśnie chwili. W chwili, w której całowali się z Deanem. Obaj trzeźwi. Obaj szczerzy w tym, co czują.
- Chciałbyś zostać moim chłopakiem? - spytał łagodnie Dean, kiedy ponownie się rozdzielili, na dosłownie kilka centymetrów i to pytanie sprawiło, że anioł miał realną ochotę podskoczyć z radości.
Zamiast tego, uśmiechnął się szeroko i powiedział to jedno, jakże ważne w tym momencie słowo, które na zawsze miało zmienić życie ich obu.
- Tak.
Dean ponownie go pocałował, tym razem krócej.
- Nie wierzę, że to mówię... - zaczął. - Nie wierzę, że to się dzieje, ale Cas, chcę, abyś wiedział jedno: Kocham cię. Bardziej niż przyjaciela.
Anioł zastanawiał się, czy to na pewno nie był sen.
- Też cię kocham, Dean.
To był najpiękniejszy poranek jego życia.
A Dean? Wciąż miał wątpliwości. Wciąż nie był pewien czy robi dobrze, ale... Cholera, kiedy się całowali, wszystkie te wątpliwości mijały. Tak po prostu, w ułamku sekundy.
Czuł, że to wszystko nie skończy się dobrze (w końcu nic w jego życiu nie kończyło się dobrze), ale na razie nie chciał o tym myśleć. Chciał się cieszyć tym, że w końcu skończą się te wzajemne, jednoznaczne spojrzenia, których obaj udawali, że nie widzą, że skończą się wszelkie niedopowiedzenia między nimi, że skończy się tłumienie uczuć. Nie chciał tego stracić. Nie chciał jego stracić.
Miał tylko nadzieję, że cokolwiek się nie stanie, nie skrzywdzi tego dziecka w beżowym płaszczu.
N/A
Tak, troszkę chyba przesłodziłam, ale tak jakby zaraz święta (w zasadzie jutro Wigilia), więc tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że jednak Wam się spodoba i nie wyszło zbyt sztucznie...
![](https://img.wattpad.com/cover/130832155-288-k957677.jpg)
CZYTASZ
Only Love You When I'm Drunk [Destiel]
FanfictionCastiel czuje coś do Deana, odkąd wyciągnął go z Piekła i tym samym przywrócił do życia. Nie rozumie jednak swoich uczuć. Dean również darzy Castiela uczuciem, jednak nigdy się do tego nie przyzna. A już na pewno nie na trzeźwo. Czy alkohol sprawi...