Perspektywa Ginny *wcześniej od perspektywy George'a*
- Matko, matko, matko, matko, matko, matko, matko...
- Ron.
- Umrzemy! Zostaniemy zamordowani!
- Ron.
- Jestem za młody, żeby umierać!
- Ron! Na brodę Merlina! Jeżeli będziesz tak głośno, usłyszą nas, wrócą się i wybiją jak muchy kapciem. - warknęłam, gdy brat zaczął panikować po spotkaniu śmierciożerców.
Biegliśmy wszyscy w stronę Wieży Astronomicznej po wezwaniu Billa. Pech chciał, że nasze drogi skrzyżowały się z Greybackiem oraz świtą, a szczęście odratowało nas, ponieważ nie zauważyli nas. Jednak Ron miał ochotę to wszystko zniszczyć, piszcząc i panikując.
- Bądź facetem! Weź się w garść! - sapnęła Hermiona, uderzając go w tył głowy.
- Musimy za nimi iść! Mionia, wyślij wiadomość do pani profesor. - powiedziała Wiki i rzuciła się biegiem za śmierciożercami.
Ruszyliśmy za nią, szykując się mentalnie na najgorsze. Gdy byliśmy w pobliżu korytarza przy Wieży Astronomicznej usłyszeliśmy krzyk oraz odgłosy walki. Obok nas wybiegł Remus, który przelotnie rzucił nam spojrzenie, po czym rzucił kilka zaklęć i wciągnął się w wir warki za rogiem.
Wbiegliśmy, plecami zderzając się ze ścianą i nie minęło pięć sekund, gdy fala zaklęć została rzucona w naszą stronę. Dzięki Mionie przed nami wyrosła ogromna tarcza, jednak rozprysła się jak tylko zderzyła się z urokami.
- Dzieciaki! - profesor McGonagall wyczarowała stoły, które posłużyły nam za barierę. Wiktoria zrzuciła ze ścian kilka obrazów, dzięki czemu każdy z nas miał swoje miejsce teoretycznie bezpiecznie.
Minęło kilka minut, podczas których korytarz cały lśnił się od kolorowych iskier od rzucanych zaklęć. Śmierciożercy powoli wchodzili na wieżę, a my nie mieliśmy jak się do nich zbliżyć przez Greybacka, który skutecznie blokował przejście.
- Cholera jasna - warknął Bill - Nie zrobimy nic z tym kundlem na środku!
- Kundel? - parsknął Greyback, a Bill przełknął głośno ślinę.
Wychylił się zza obrazu i spróbował rozbroić wilkołaka, jednak pod wpływem wilczej złości, która w tamtego wstąpiła, rzucił się biegnąc jak pies, chwycił Billa za kurtkę i przerzucił go pod same schody do Wieży Astronomicznej.
Chroniony przez jednego ze śmierciożerców, Greyback spokojnie i bezpiecznie podszedł do Billa, uśmiechając się przy tym obrzydliwie.
- Nie! - krzyknęłam jednocześnie z Ronem i Remusem, gdy parszywe łapsko z pazurami wilkołaka za topiły się w twarzy Billa.
- Stój! - zawołał Neville i podniósł się, by rozbroić wilkołaka, jednak jego zaklęcie zostało odbite i strąciło jeden z obrazów prosto na głowę Longbottoma, który padł pod ciężarem ramy i zemdlał.
Chciało mi się płakać. Tonks i profesor McGonnagal nieudolnie próbowały pokonać dwóch śmierciożerców, którzy wrócili z Wieży, aby pomóc w bitwie. Bill leżał, zapomniany przez chwilę, choć dobrze wiedziałam, że długo ten stan się nie utrzyma.
Greyback ponownie odwrócił się w stronę Billa, gdy ogromna fala odbiła się od jego pleców, przewracając na ubrudzoną krwią brata podłogę. Nie miałam pojęcia co się stało tak samo jak i Greyback. Następne zaklęcia i kolejne leciały w jego stronę, gdy tamten podniósł się szybko i wyjmując różdżkę odbił kolejne ataki.
Miona i Wiktoria, które usilnie go rozbrajały schowały się za obrazami. Hermiona dodatkowo wzmocniła swoją osłonę czarami, o czym nie pomyślała Wiki, która chwilę potem została odrzucona przez pewnie jakieś pioruńsko silne zaklęcie. Uderzyła w ścianę, po czym upadła bezwiednie na podłogę, która ozdobiła jej krew i gruz ściany.
Tonks rzuciła się, aby odciągnąć ją z pola bitwy, gdy ja sparaliżowana płaczem, jedyne co byłam zrobić to dławić się łzami i próbować sobie przypomnieć jak się oddycha.
Wtedy zjawił się nietoperz, który w swojej czarnej, wijącej się za niej szacie pobiegł w stronę schodów na Wieżę Astronomiczną. Śmierciożercy, jakby bojąc się Snape uciekli schodami na górę.
- Severusie, uważaj! Jest tam.... - krzyknął Remus, jednak zamilkł, widząc, że profesor bez problemu biegnie ku szczytowi wieży. - bariera..
- Zniknęła? - sapnęła zmęczona profesor McGonagall.
- Chyba tak! - Remus poderwał się gwałtownie i biegiem ruszył w stronę schodów, jednak bariera osłonna, która znikąd znowu się pojawiła, odrzuciła go rażąc prądem. - Co jest?!
- Remus! - pisnęła Tonks, a każdy gdzieś pobiegł. Nimfadora do Lupina, Ron i ja do Billa, Luna do Nevilla a psorka McGonagall do Wiki.
- Nic tu po nas... - westchnęła profesorka. - Dumbledore sobie poradzi. Przenieśmy ich do Skrzydła Szpitalnego.
Nie wiele mogąc, posłuchaliśmy jej. Pani Pomfrey w przerażeniu zajęła się pacjentami, gdy ja wtulona w Rona słuchałam jak profesor McGonagall wzywa rodziców.
CZYTASZ
więzi rodzinne {fred weasley}
أدب الهواةWiktoria to czarodziejka półkrwi. Zaprzyjaźnia się z Ginny Weasley, która wprowadzą ją w więzi rodzinne Weasleyów. Dzięki niej poznała bliźniaków, którzy stają się dla niej drugą rodziną. Historia przyjaźni, która z roku na rok była silniejsza oraz...