Życie w ukryciu

2.1K 137 17
                                    

Moje życie zmieniło się diametralnie. Całe dnie spędzałam w komnacie tajemnic, opatrując przerażone dzieciaki, pilnując żeby żaden chaos nie włamał się do naszej kryjówki, jednocześnie bawiąc się w sowę ze światem zewnętrznym.

Chociaż czasami cieszyłam się, że nie jestem czystej krwi, widząc te wszystkie rany.

Mój dzień składał się tak jakby z kilka części.

Część pierwsza: organizacja.

Wszystkie pierwszaki były przerażone. Śmierciożercy nikomu nie odpuszczali tortur, nawet niewinnym dzieciakom. Codziennie obserwowałam ich przerażenie na twarzach, które z dnia na dzień miały coraz więcej zadrapań. Moim zadaniem było pomóc każdemu, kto by jej potrzebował, dlatego razem z Ginny uczyłyśmy je samoobrony, jak wtapiać się w tłum i najważniejsze — jak nastawiać się na ciosy, żeby nie bolały (nauczyłyśmy się tego po bitwie w Departamencie).

"Hej, Wiki!" zawołała Ruda Furia, podbiegając do mnie i wręcz rzucając się na plecy. "Zagrajmy w coś!"

Oczy Tedda zabłysły na myśl zabawy.

Uśmiechnęłam się, delikatnie potwierdzając skinieniem głowy.

Uwielbiałam, gdy chociaż przez chwilę panowało ciepło.

Część druga: apteczka.

Cóż... Nigdy nie ufajcie Ginny z igłą, Lunie (której z nami nie było, ale to tak na przyszłość) z nastawianiem kości, albo Nevillowi z czymkolwiel.

Co tydzień odbieraliśmy dostawy jedzenia czy różnych składników na eliksiry lecznicze, które zazwyczaj ważyłam, gdy Komnata była prawie całkowicie opuszczona.

Śmierciożercy są bezwględni, nie liczą się z nikim. Na lekcji o mugolstwie, którą zrobili specjalnie dla swojej uciechy, pokazywali jak ludzie ranią nożem.

Oni są chorzy, wszystko mnie boli, gdy o nich myślę.

"Seamus, nie wierć się tak!" warknęłam, przykładając gazę do świeżej, jeszcze sączącej się rany.

"Zapłacą mi za to. Zemszczę się"

"Ta, ale chyba nie z roztrzaskanym łukiem brwiowym."

Chłopak zgiął się, gdy wbiłam igłę w jego brew.

Część trzecia: kabel.

Nocami wymykałam się przejściem za obrazem to Trzech Mioteł. Pan Aberforth częstował mnie piwem kremowym i miodowymi ciastkami, odnajdując we mnie towarzysza rozmów. Był miłym, ale zagubionych staruszkiem. Resztka aurorów przychodziła do nas, zostawiając plany obrony na wypadek wybuchu wojny.

więzi rodzinne {fred weasley}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz