Lilly
(5 dni do świąt)Muszę przyznać, że czas spędzony z Justinem nie był zły. Generalnie nie dowiedzieliśmy się o sobie zbyt wiele. Oprócz tego, że nie lubił świąt, to powiedział mi, że jego rodzina jest dosyć zamożna i mieszka tylko z mamą, oraz, że piłka nożna jest jego największą pasją. Nie ukrywam, że czułam się nieco skrępowana za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Był bardzo przystojny i onieśmielał mnie.
Wczesnym rankiem przygotowałam się do szkoły i stwierdziłam, że z racji tego, że mam dużo czasu - pójdę na lekcje pieszo. Założyłam dziś na siebie czarne leginsy, białą bokserkę i na to fioletową bluzę. Dla wykończenia mojego outfitu, włożyłam na stopy, również fioletowe, martensy. Włosy związałam w kucyka i nałożyłam delikatny make up. Oczywiście z racji tego, że był już grudzień, włożyłam ciepłą, puchową kurtkę.
Wyszłam szybko z domu i ruszyłam w drogę. Nie lubiłam spędzać czasu w ciszy, więc włożyłam słuchawki i puściłam ulubioną playlistę.
Skoro Justin nie lubił świąt, to co ja mogłam mu kupić? Wszystkie prezenty wiążące się z Bożym Narodzeniem wychodziły z gry. A właśnie teraz było tego najwięcej!
Zawiedziona przygryzłam delikatnie dolną wargę. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. A może faktycznie kupić mu zegarek?
- Ej!
Odwróciłam się szybko do tyłu. Na drodze byłam tylko ja, więc pewnie krzyczącemu chodziło o to, by zwrócić moją uwagę.
Dosłownie metr ode mnie zatrzymał się czarny samochód z przyciemnianymi oknami. W filmach nigdy nie włożyło to nic dobrego, więc postanowiłam zignorować kierowcę i ruszyłam dalej.
- Nie uciekaj! - krzyczał za mną.
- Nie dasz się podwieźć? - zapytał.
- Wybacz, ale nie wsiadam do auta nieznajomym - fuknęłam, idąc dalej.
Samochód ruszył za mną i teraz jechał tuż obok mnie. Nagle szyba się odsunęła jeszcze bardziej i byłam w stanie ujrzeć twarz rozmówcy.
- Ale ja nie jestem nieznajomym.
- Justin? - spytałam zdziwiona.
On ma auto?
- Wsiadaj bo zamarzniesz - powiedział wskazując na siedzenie obok.
Nie wiele myśląc, obeszłam samochód i zajęłam miejsce obok niego. Było naprawdę bardzo zimno, a perspektywa przejścia jeszcze drugie tyle drogi spowodowała, że mój żołądek się ścisnął.
- Hej - powiedział do mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Hej - odpowiedziałam, ramieniąc się.
Dlaczego on musiał tak na mnie działać?
- To co? Do szkoły? - zapytał.
Spojrzałam na niego uważnie. Miał dzisiaj na sobie bordową czapkę, brązową puchową kurtkę, beżowe spodnie i czarne buty. Ponieważ był rozsunięty, zobaczyłam też, że miał na sobie białą koszulkę z dekoltem w serek. W dodatku jego oczy cudownie błyszczały, a uśmiech zwalał z nóg. Co jak co, ale naprawdę dbał o siebie i było to widać.
- Tak - rzuciłam krótko, zapinając pas bezpieczeństwa.
Justin po chwili ciszy włączył radio. Akurat leciała moja ulubiona piosenka - Sign of the Times. Już chciałam zacząć śpiewać, ale przypomniałam sobie, że jestem w aucie z Bieberem. Byłoby to nieco żenujące, gdyby zobaczył jak się wygłupiam. Najbardziej neutralnym zachowaniem z mojej strony było kiwanie głową w rytm muzyki i tak też zrobiłam.

CZYTASZ
Christmas Gift | Jariana
Fanfiction24.12.17 - #702 w Fanfiction 26.12.17 - #983 w Fanfiction Dwoje nastolatków. Jedna szkoła. Ten sam korytarz. A jednak są sobie totalnie obcy. Co się stanie, gdy w szkolnym losowaniu świątecznym wybiorą swoje nazwiska i będą musieli kupić drugiej os...