7

132 23 17
                                    

Lilly
(5 dni do świąt)

Muszę przyznać, że czas spędzony z Justinem nie był zły. Generalnie nie dowiedzieliśmy się o sobie zbyt wiele. Oprócz tego, że nie lubił świąt, to powiedział mi, że jego rodzina jest dosyć zamożna i mieszka tylko z mamą, oraz, że piłka nożna jest jego największą pasją. Nie ukrywam, że czułam się nieco skrępowana za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Był bardzo przystojny i onieśmielał mnie.

Wczesnym rankiem przygotowałam się do szkoły i stwierdziłam, że z racji tego, że mam dużo czasu - pójdę na lekcje pieszo. Założyłam dziś na siebie czarne leginsy, białą bokserkę i na to fioletową bluzę. Dla wykończenia mojego outfitu, włożyłam na stopy, również fioletowe, martensy. Włosy związałam w kucyka i nałożyłam delikatny make up. Oczywiście z racji tego, że był już grudzień, włożyłam ciepłą, puchową kurtkę.

Wyszłam szybko z domu i ruszyłam w drogę. Nie lubiłam spędzać czasu w ciszy, więc włożyłam słuchawki i puściłam ulubioną playlistę.

Skoro Justin nie lubił świąt, to co ja mogłam mu kupić? Wszystkie prezenty wiążące się z Bożym Narodzeniem wychodziły z gry. A właśnie teraz było tego najwięcej!

Zawiedziona przygryzłam delikatnie dolną wargę. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. A może faktycznie kupić mu zegarek?

- Ej!

Odwróciłam się szybko do tyłu. Na drodze byłam tylko ja, więc pewnie krzyczącemu chodziło o to, by zwrócić moją uwagę.

Dosłownie metr ode mnie zatrzymał się czarny samochód z przyciemnianymi oknami. W filmach nigdy nie włożyło to nic dobrego, więc postanowiłam zignorować kierowcę i ruszyłam dalej.

- Nie uciekaj! - krzyczał za mną.

- Nie dasz się podwieźć? - zapytał.

- Wybacz, ale nie wsiadam do auta nieznajomym - fuknęłam, idąc dalej.

Samochód ruszył za mną i teraz jechał tuż obok mnie. Nagle szyba się odsunęła jeszcze bardziej i byłam w stanie ujrzeć twarz rozmówcy.

- Ale ja nie jestem nieznajomym.

- Justin? - spytałam zdziwiona.

On ma auto?

- Wsiadaj bo zamarzniesz - powiedział wskazując na siedzenie obok.

Nie wiele myśląc, obeszłam samochód i zajęłam miejsce obok niego. Było naprawdę bardzo zimno, a perspektywa przejścia jeszcze drugie tyle drogi spowodowała, że mój żołądek się ścisnął.

- Hej - powiedział do mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.

- Hej - odpowiedziałam, ramieniąc się.

Dlaczego on musiał tak na mnie działać?

- To co? Do szkoły? - zapytał.

Spojrzałam na niego uważnie. Miał dzisiaj na sobie bordową czapkę, brązową puchową kurtkę, beżowe spodnie i czarne buty. Ponieważ był rozsunięty, zobaczyłam też, że miał na sobie białą koszulkę z dekoltem w serek. W dodatku jego oczy cudownie błyszczały,  a uśmiech zwalał z nóg. Co jak co, ale naprawdę dbał o siebie i było to widać.

- Tak - rzuciłam krótko,  zapinając pas bezpieczeństwa.

Justin po chwili ciszy włączył radio. Akurat leciała moja ulubiona piosenka - Sign of the Times. Już chciałam zacząć śpiewać, ale przypomniałam sobie, że jestem w aucie z Bieberem. Byłoby to nieco żenujące, gdyby zobaczył jak się wygłupiam. Najbardziej neutralnym zachowaniem z mojej strony było kiwanie głową w rytm muzyki i tak też zrobiłam.

Christmas Gift | JarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz