6

108 24 18
                                        

Justin

Wczorajsze popołudnie z Vanessą dało mi dużo do myślenia. Nie dość, że musiałem się z nią przespać to jeszcze jedyne, co mi powiedziała, to żebym poznał tą dziewczynę i wtedy będę wiedzieć co powinienem jej kupić. Przecież tylko stracę czas!

Ale już nie było wyjścia. Umówiłem się z nią i musiałem tu czekać. Lekcje przed chwilą się skończyły, więc nie powinna długo iść z klasy. Naprawdę nie miałem ochoty spędzać z nią czasu. Musiałem jednak przyznać, że była dość ładna. Co ja gadam... Była cholernie gorąca! Ale nie wyglądała na taką, która  by chętnie wskoczyła komuś do łóżka. Na oko była raczej dziewicą...

- Hej - usłyszałem głos zza pleców.

Odwróciłem się powoli i ujrzałem drobną postać. Lily.

- Siemka. Chcesz gdzieś pójść czy wolisz tu zostać? - zapytałem, starając się grać dobrego chłopaka.
Oby nie wymyśliła jakiejś kawiarni albo restauracji...

- Chciałabym wpaść na chwilę do restauracji moich rodziców. Nie chce mi się chodzić z plecakiem - wyznała, 
unosząc się na palcach i znów wracając na pięty.

Kurwa.

- Okay. A gdzie potem? - zapytałem, udając, że się cieszę.

Błagam, tylko nie kawiarnia. Tylko nie kawiarnia. Proszę, tylko nie kawiarnia. Wszędzie, tylko nie do pieprzonej kawiarni.

- Może na kawę? - zaoferowała, unikając mojego wzroku.

Ja pierdole...

- Jasne. Nie ma problemu - westchnąłem, wstając z ławki.

Po co ja to robię? Równie dobrze mógłbym kupić jej jakieś perfumy i czekoladę i byłoby dobrze.

Dziewczyna prowadziła nas do celu, a ja co jakiś czas zerkałem na nią. Skłamałbym, gdybym powiedział, że wyglądała jak każda inna. Była śliczna. Miała długie, brązowe włosy, piękne, pełne usta  i niesamowitą figurę.

- Jestem brudna? - zapytała nagle.

Zmieszany zmarszczyłem brwi.
- Co?

- Bo tak na mnie patrzysz... coś się stało? Boże, jaki wstyd... - Zakryła twarz we włosach.

- Nie. Nic się nie stało. Po prostu się tobie przyglądałem - zaśmiałem się, patrząc na jej reakcję.

Nie widziałem dokładnie jej mimijki, ale dostrzegłem delikatny uśmiech i niesamowicie różowe rumieńce.

I tu cie mam! Na bank jej się podobałem! W sumie... co się dziwić. Ciało miałem naprawdę w dobrej formie, a o wygląd bardzo dbałem. Każda laska by chciała ze mną spędzić chociaż chwile!

Gdy dotarliśmy na miejsce, dziewczyna szybko weszła do środka i załatwiła to, co chciała. W tym momencie postanowiłem wykorzystać chwile i napisać do Chestera.

Justin: Muszę iść z nią do kawiarni :/ Ale będzie nudno...

Chester: Nie narzekaj! Trafiła ci się najlepsza sztuka w szkole! Wykorzystaj to, a nie marudzisz :P

Justin: Nie będzie z nią tak łatwo. Nie jest taka jak te wszystkie lalunie.

Chester: W takim razie masz wyzwanie, stary.

- Możemy iść już dalej. - Powiedziała Lily, wychodząc z restauracji.

- Prowadź.

Dziewczyna wybrała jedną z bardziej kameralnych kawiarni, co mnie nieco zdziwiło, bo zazwyczaj takie laski kojarzyły mi się z przesiadywaniem w ogromnych lokalach. W drodze postanowiłem, że trochę ją popytam. Jeśli mam się z nią męczyć, to niech to będzie na moich zasadach.

- Często chodzisz na kawę?

- Raczej rzadko. Nie lubię napoi z ekspresu - odparła, skupiając się na punkcie gdzieś przed nami.

- Aha... to czemu wybrałaś kawiarnie? - zapytałem zdziwiony.

Nienawidziłem takich miejsc, a ona mi teraz mówi, że  nie przepada za kawą? Co za laska...

- Bo pomyślałam, że może być miło - oznajmiła, spuszczając  głowę w dół.

Zrobiło jej się przykro? Serio? Dobrze, że nie mówiłem na głos, co myślę, bo by chyba popadła w depresję.
Cóż... i tak musiałem zagrać miłego,  bo w końcu inaczej nic z tego nie będzie.

- A skąd wiesz, że nie będzie? - Uśmiechnąłem się po raz kolejny, kłując dziewczynę w bok.

Ta nieco się rozweseliła i nawet na mnie spojrzała. Miała śliczne, duże oczy. Swoim ciepłym tonem pasowały do jej nieśmiałej osobowości.

W końcu dotarliśmy na miejsce. Zajęliśmy jeden z wolnych stolików i zamówiliśmy cappuccino.

- Lubisz święta? - spytała nieśmiało.

Na chwilę zamyśliłem się i zastanawiałem się nad jej pytaniem. W zasadzie nikt mnie nigdy o to nie pytał. Nie chodziłem do kościoła. Moi rodzice mieli fioła na tym punkcie, ale mnie to jakoś nie kręciło.

- W sumie nie za bardzo - odparłem po chwili.

- Aha - mruknęła, a następnie dodała - A dlaczego?

- Jesteś ciekawska, co? - droczyłem się, wiedząc, że wprawię ją tym w zakłopotanie.

Była bardzo niepozorna. Będąc jednocześnie nieśmiałą i skromną, wiedziała w jaki sposób poprowadzić rozmowę. Może Chester miał rację? Może powinienem potraktować to jako wyzwanie?

Dziewczyna siedziała, unikając mojego wzroku. Czekała na odpowiedź.

- Jakoś nie czuję tej całej magii - oznajmiłem, próbując sprawić, by na mnie spojrzała.

- Rozumiem... - odpowiedziała cichutko.

- A ty?

Nagle zapadła cisza. Widziałem na jej twarzy mieszane uczucia. Była szczęśliwa na samą myśl, ale najwidoczniej bała się przedstawić swoje stanowisko.

- Szczerze mówiąc, uważam, że to najlepszy czas w roku.

Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Już wtedy poczułem, że nie będzie łatwo. Oczy zdradziły ją całkowicie. Nie wiedzieć czemu chciałem, by zakochała się we mnie. Chciałem,  żeby była moja. Jeśli miało to być tylko ze wzgledu na to głupie losowanie - dobrze. Byłem w stanie zmierzyć się z tym wyzwaniem. Lily Johnson będzie moja...

***
I kolejny rozdział 💕
I jak wam podoba się mój pomysł?
Cieszycie się, że idzie to w taką stronę?
No i... cały rozdział z perspektywy Justina!!!  Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach

Prosiłabym również o udostępnianie mojej opowieści. Dobrze wiecie, że im więcej czytelników, tym większa motywacja 💕

Widzęże mimo moich próśb mało osób chce pomóc mi z drugą opowieścią, więc proszę po raz ostatni. Zerknijcie proszę na moje opowiadanie "Mistakes" i dajcie znać czy powinnam je kontykontynuować. Proszę. TO DLA MNIE WAŻNE.

Jutro przybywam z kolejnym rozdziałem. Trzymajcie się!

P.S.
Zapraszam na dwa opowiadania świetnych dziewczyn z wattpada:
1. https://my.w.tt/UiNb/oIrWmT4jYI
2. https://my.w.tt/UiNb/nb4Jz6akYI

Christmas Gift | JarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz