Lilly
(4 dni do świąt)Po wczorajszym spotkaniu z Justinem byłam bardziej niż zszokowana. I nie chodzi tu o fakt, że nauczył mnie jeździć na łyżwach czy poznałam go z nieco innej strony. Problem polegał na tym, że nie potrafiłam mu w stu procentach zaufać. Mało tego, powiedział, że nie jest w stanie obiecać mi na sto procent, że nie będzie ze mną tak jak z resztą dziewczyn. Rozumiecie? Byłam też nieco zła właśnie dlatego. Nie czułam się bezpiecznie i pewnie. Skoro nie dał mi gwarancji, to jak mogłam w jakikolwiek sposób angażować się w relacje?
Cały dzień w szkole chodziłam jak duch. Myślałam o tym i nie potrafiłam skupić się na najprostszych rzeczach, nie mówiąc już o lekcjach. Jutro miałam pisać egzamin semestralny i na dzień dzisiejszy wiedziałam, że jeśli nie zostawię myśli o Justinie gdzieś na bok, to pójdzie mi kiepsko.
Westchnęłam, wyciągając z szafki potrzebne zeszyty. Moja radość na cześć świąt gdzieś uleciała, co było naprawdę dziwne. Nie miałam już ochoty rozwieszać światełek w pokoju, ubierać choinki ani kupować prezentów. Przez Biebera miałam taki mętlik w głowie, że tylko to teraz mnie zajmowało.
- Dobrze się czujesz? - zagadnęła Gwen.
- Tak... chociaż nie... albo już sama nie wiem - wybełkotałam, marszcząc brwi.
Co mogłam jej powiedzieć? Że chłopak, któremu mam kupić prezent zachowuje się jakbym miała być jego kolejną zdobyczą? Albo, że wcale nie zależy mi, chociaż myślę o nim od dwóch dni cały czas?
- Ej, przecież widzę, że jest coś nie tak - pokiwała głową z dezaprobatą.
- Nie ważne. Naprawdę. Chyba pójdę do domu. Nie czuję się najlepiej. Przekaż proszę pani Winson, że zjawię się jutro na egzaminach, a potrzebne usprawiedliwienie zostawię rano u dyrektora - poprosiłam, chowając wszystkie rzeczy z powrotem do szafki.
- Jesteś pewna? Może ktoś powinien cię odprowadzić? - mówiła z troską. Naprawdę musiałam ją zmartwić. Z pewnością porozmawiam z nią na ten temat jutro.
- Tak, jestem. I poradzę sobie sama. Jak chcesz to napisze ci smsa jak dotrę, jeśli to cię uspokoi - zapewniłam przyjaciółkę.
- Będę wdzięczna, Johnson - uśmiechnęła się, po czym zamknęła mnie w przyjacielskim uścisku.
Byłam cholernie wdzięczna za to, że spotkałam w życiu moje dwie przyjaciółki. Nie wiem jak to się stało, ale czułam z nimi ogromną więź. Zawsze przejmowały się, gdy coś było nie tak. Kiedy potrzebowałam rady -też mogłam na nie liczyć. To było cudowne i nigdy bym ich nie zostawiła.
Pożegnałam się z Gwen i poszłam do szatni. Ubrałam się szybko i wyszłam ze szkoły. Został mi jeden dzień żeby kupić coś Justinowi. Muszę zacząć bardziej się starać.
Kiedy tylko weszłam do domu, przebrałam się w domowe ciuchy i zajęłam się robieniem listy prezentów. Miałam szczęście, że nie było nikogo w domu, bo inaczej mogłabym dostać niezły ochrzan za urywanie się z lekcji.
Na pierwszy ogień poszli rodzice. Z racji tego, że odłożyłam dużą sumę, postanowiłam kupić im coś naprawdę wyjątkowego. Mamie zdecydowałam się kupić nową lampę UV do robienia paznokci, a tacie elektryczną maszynkę. Niedawno upuścił ją i zepsuła się. Dla Amandy zaplanowałam sporej wielkości elegancką torbę, a Gwen paletkę cieni i pędzle. Byłam z siebie nawet zadowolona. Poszło mi z tym całkiem szybko. Niestety dla Justina nadal nie wiedziałam co wybrać.
Może lista rzeczy, które o nim wiem mi pomoże?
Cóż... Bieber jest bogaty, lubi fioletowy, nie przepada za świętami, jest piłkarzem, lubi zaliczać dziewczyny...
CZYTASZ
Christmas Gift | Jariana
Fanfiction24.12.17 - #702 w Fanfiction 26.12.17 - #983 w Fanfiction Dwoje nastolatków. Jedna szkoła. Ten sam korytarz. A jednak są sobie totalnie obcy. Co się stanie, gdy w szkolnym losowaniu świątecznym wybiorą swoje nazwiska i będą musieli kupić drugiej os...