11

102 24 10
                                    

Lilly

Czekałam właśnie na Amandę i Gwen. Jako jedna z pierwszych wyszłam z egzaminu, więc postanowiłam, że podzielę się przemyśleniami z przyjaciółkami.

Mój telefon nagle zawibrował. Zdziwiona wyciągnęłam go z kieszeni spodni.

1 nowa wiadomość.

Odblokowałam telefon i weszłam w odpowiednią zakładkę.

Justin: Miałaś napisać jak skończysz ;/

O kurwa... zapomniałam.

Szybko zaczęłam odpisywać chłopakowi. Skąd on wiedział, że akurat nie ma mnie na sali? Musiał mnie obserwować!

Lilly: Skąd wiesz, że skończyłam?

Justin: Dlaczego nie napisałaś? Prosiłem cię.

Lilly: Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Justin: Ty na moje też nie.

Postanowiłam, że nic już do niego nie napiszę. Denerwowało mnie to, że zawsze zbywał moje pytania. Traktował mnie, jakbym była jakąś nic nie wartą dziunią. Skoro to faktycznie było ważne, to prędzej czy później sam do mnie napisze. Ja w każdym razie nie zamierzam się ugiąć.

Kilka minut później moje przyjaciółki wyszły z sali. Ożywiona wstałam z miejsca i ruszyłam w ich kierunku. Ich miny nie były ani smutne ani wesołe. Ciężko było mi stwierdzić jak im poszło.

- Hej, no i jak? - spytałam zaciekawiona.

Wiedziałam doskonale, że Gwen bardzo zależało na tych testach. W końcu pojechała z rodzicami na wyjazd pod warunkiem, że zda egzaminy na czwórkę, a to nie lada wyzwanie. Amanda natomiast miała w głowie tylko jedną motywację: "byle zdać". To czasami śmieszne było jak bardzo różniłyśmy się od siebie, a mimo wszystko łączyła nas niesamowicie mocna przyjaźń. Z całego serca życzyłam wszystkim, by w życiu mieli takie znajomości.

- Było cholernie trudno - powiedziała Carter.

- Może dla ciebie. Ja sobie nawet nieźle poradziłam - uśmiechnęła się Gwen. - A tobie? Jak poszło?

- A dobrze. Starałam się skupić na tym i tylko na tym, ale wiecie jak to jest... - powiedziałam, wzruszając ramionami.

Uczyłam się ostatnie dwa miesiące na to. Miałam głęboką nadzieję, że mimo wszystko uda się uzyskać dobry wynik, ale nigdy nie można być niczego pewnym na sto procent.

Nagle miny obu dziewczyn diametralnie się zmieniły. Wyglądały na przestraszone, więc złapałam je za ręce i próbowałam zwrócić na siebie ich uwagę.

- Ej, co się stało? - zapytałam, potrząsając ich dłońmi.

Przyjaciółki próbowały coś z siebie wydusić, ale zanim zrozumiałam ich bełkot, coś, a raczej ktoś mnie od nich odseparował. Poczułam ciągnięcie w stronę wyjścia. Odwróciłam się i ujrzałam znajomą mi osobę. Niestety stan, w której była wcale mnie nie uszczęśliwił.

- Justin, co ty robisz?! - krzyknęłam, szamotając się na wszystkie możliwe strony.

Postacie Amandy i Gwen zniknęły z pola mojego widzenia.

- Nie będziesz mnie ignorować, rozumiesz?! - wrzasnął, a ja skuliłam się.

Jeszcze ani razu nie widziałam go tak wkurzonego. Jego twarz była lekko czerwona, a szczęka mocno zarysowana, prawdopodobnie przez fakt, iż zaciskał zęby. Dodatkowo ciężko oddychał, a knykcie u ręki, którą mnie trzymał były bielutkie.

Christmas Gift | JarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz