Lilly
(6 dni do świąt)Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg szkoły. Bacznie rozglądałam się na wszystkie możliwe strony. Chciałam znaleźć chociaż wzrokiem wcześniej Biebera. Może nie jest tak źle? Amanda przez cały wczorajszy wieczór starała się mnie pocieszyć. Mówiła też, że postara się wypytać Jacka co do jego opinii na temat Justina.
Eh... dlaczego nie mogłam dostać jakiejś dziewczyny? Byłabym bardziej śmiała i zdecydowanie mniej wystraszona.
Podeszłam do tablicy ogłoszeń. Na samym jej środku była duża kartka.
"SPOTKANIE WSZYSTKICH UCZNIÓW NA PRZERWIE MIĘDZY PIERWSZĄ A DRUGĄ GODZINĄ LEKCYJNĄ W AULI."
Czyli za godzinę poznam go osobiście. Świetnie.
Ruszyłam pod klasę, w której miałam mieć swoją pierwszą lekcję - historię. Już teraz wiedziałam, że nie będę się w stanie skupić na temacie. Moje myśli cały czas kręciły się wokół Biebera. Jedyne, co dodawało mi otuchy, to fakt, że szłam tam z Amandą. Była dla mnie jak siostra. Z resztą Gwen też.
Właśnie! A propos Gwen, to wreszcie zjawiła się w szkole! Dwa tygodnie jej nie było, bo wyjechała z rodzicami na Florydę. Nie ukrywam, razem z Amandą bardzo jej zazdrościłyśmy.
- Boże, tyle cię nie widziałyśmy, kochana! - powiedziałam, dobiegając do brunetki.
- Też się stęskniłam! - zapiszczała słodko.
- Musisz nam koniecznie opowiedzieć jak było na wyjeździe!
- Dokładnie - zawtórowała mi blondynka.
- Nie ma sprawy, ale wy musicie mi wyjaśnić o co chodzi z jakimś losowaniem. Wszyscy, gdzie nie pójdę o tym rozmawiają - westchnęła zaciekawiona.
Obie opowiedziałyśmy całą historię związaną ze świątecznym losowaniem, a następnie usiadłyśmy w ławkach, ponieważ lekcja już się zaczęła.
Mimo, że zaraz miałam poznać Justina, byłam spokojniejsza u boku moich przyjaciółek. Sprawiały, że nawet najtrudniejsze wyzwania były błahostką. Kochałam je z całych sił. Zawsze potrafiły mi pomóc w ciężkich chwilach.
Lekcja całkiem szybko minęła i dosłownie wybiegłyśmy we trzy z sali prosto do łazienki. Tam szybko poprawiłyśmy nasze stylizacje i make up, po czym spokojnym krokiem udałyśmy się do auli. Masa ludzi czekała już na spotkanie.
- Jak myślicie, ucieszy się? - spytałam niepewnie.
Ręce zaczęły mi się trząść, a głos zacinał. Nie wiedzieć czemu nerwy wróciły i cały piękny plan gdzieś zniknął.
- Laska, wyglądasz jak milion dolarów! Z pewnością będzie zadowolony! Poza tym macie kupić sobie tylko prezenty. Chyba nic w tym trudnego - powiedziała pełna entuzjazmu Gwen.
Ona też czekała na osobę. Mimo, że nie było jej w szkole, to została przypisana do kogoś.
- Nie denerwuj się, tylko po prostu grzecznie się przedstaw, wymień kontaktem i zakończ rozmowę. Co może pójść nie tak? - dodała Amanda.
Może miały rację? Nie powinnam tyle o tym myśleć. W końcu to tylko jednorazowa akcja. Więcej już nie będziemy musieli ze sobą rozmawiać.
Drzwi otworzyły się po chwili i naszym oczom ukazały się rzędy stolików, przy których napisane były nazwiska. Szybko zaczęłam szukać swojego, ale nie było to takie proste. Dopiero po kilku minutach zobaczyłam na końcu sali napisane drukowanymi literami moje nazwisko. Podążyłam w wybranym kierunku i czekałam, aż Justin się zjawi.

CZYTASZ
Christmas Gift | Jariana
Fanfiction24.12.17 - #702 w Fanfiction 26.12.17 - #983 w Fanfiction Dwoje nastolatków. Jedna szkoła. Ten sam korytarz. A jednak są sobie totalnie obcy. Co się stanie, gdy w szkolnym losowaniu świątecznym wybiorą swoje nazwiska i będą musieli kupić drugiej os...