Część osiemnasta

2.7K 241 46
                                    

"Powodzenia" - powiedział mi rano Akatsu. Te same słowa usłyszałam również od mamy i taty. Wyszłam z domu około ósmej. Miałam dwie godziny do zbiórki i trochę do załatwienia. Zaczęłam od odebrania z poczty paczki z kokardami. Potem kupiłam kawę, którą sączyłam z papierowego kubka.
Po dotarciu do szkoły, skierowałam się do pokoju klubowego, gdzie kilkanaście dobrych minut czekałam na dziewczyny. Kiedy w końcu przyszły, rozdzieliłam stroje i zajęłam się poinstruowaniem Ravens co do uczesania i makijażu. Po chwili wszystkie miały na głowach pomarańczowo-czarne kokardy, a różnokolorowe kucyki opadały im na ramiona. Spoglądało na mnie siedem par oczu, podkreślonych delikatnym cieniem w kolorze pomarańczy i czarnymi kreskami. Uśmiechnęłam się. Prezentowały się świetnie, zwłaszcza kiedy ubrały się w stroje, zaprojektowane przeze mnie i Kiyoko.

— Wyglądacie fantastycznie — powiedziałam.

— Dzięki! — rzuciła entuzjastycznie Mei, wygładzając czarną spódniczkę.

— Idziemy? — zapytała Sumire, schylając się żeby zawiązać czarne tenisówki. Pokiwałam głową i zarzuciłam torbę na ramię. Wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się przed szkołę, gdzie czekać miał autokar.

— Wyglądacie cudownie — powiedział Sawamura. Obdarzyłam go swoim najlepszym uśmiechem.

— Dziękujemy — odparłam za nas wszystkie. Sumire podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.

— Chyba nie muszę mówić czyja to zasługa, prawda? — zapytała, unosząc kącik ust w krzywym uśmiechu. Trzepnęłam ją w rękę. Blondynka tylko się zaśmiała .

— Jesteś cudowna Matsu-kun — powiedziała Mei, dołączając do nas. — I przestań już być taka skromna.

Przewróciłam oczami, nie mogąc znaleźć dobrych argumentów przeciwko dziewczynom. Sawamura uśmiechnął się.

— Wszystkie jesteście cudowne — powiedział. Sumire wyszczerzyła zęby.

— Dzięki, Daichi — odparła. Odwróciłam się i zerknęłam na resztę dziewczyn. Tomoko rozmawiała z Yamaguchim, przez co Tsukishima stał samotnie, oparty o autokar. Szybko odwróciłam od niego wzrok i przeniosłam go na Mei, która już zdążyła wydać się w żywą dyskusję z Nishinoyą. Uśmiechnęłam się. Widziałam, że coś się miedzy nimi dzieje. Pasowali do siebie. Byliby prześliczną parą, i nie tylko dlatego, że Mei była jedną z niewielu dziewczyn, niższych od libero.

— Siedzisz ze mną? — zapytał Kageyama, podchodząc do mnie.

— Wybacz, ale jestem już zajęta — odparłam.

— No chyba nie przez Tsukishime — zakpił, za co oberwał łokciem w żebra. Jęknął z bólu, podczas gdy ja sprawdzałam czy blondyn przypadkiem niczego nie usłyszał.

— Ciszej, głąbie — warknęłam.

— Już się tak nie wściekaj — westchnął. — I nie przejmuj się nim. To tylko kolejny idiota. Wielu jeszcze takich spotkasz w swoim życiu.

— Właśnie na jednego patrzę — prychnęłam. Chłopak już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale uniemożliwił mu to trener Takeda, który zarządził zbiórkę. Po kilku minutach wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Razem z Tomoko usiadłyśmy gdzieś pośrodku. Mężczyźni zajęli cały tył pojazdu i najwyraźniej świetnie się bawili. Sumire i Mei po kilkunastu minutach drogi, przeszły na tył i żywo włączyły się do rozmowy z chłopakami. Odwróciłam się i uśmiechnęłam na widok Sumire, siedzącej na kolanach Daichiego. Oboje śmiali się głośno z żartu Nishinoyi. Mei siedziała obok libero i uśmiechała się szeroko. Chłopak co jakiś czas zerkał na dłoń dziewczyny jakby zastanawiał się, czy nie jest za wcześnie, żeby złapać ją za rękę.

— Urocze — szepnęła Tomoko. Spojrzałam na nią z uśmiechem. — Powinni być razem — dodała i z powrotem opadła na siedzenie. Odwróciłam się przodem do kierunku jazdy.

— A jak u ciebie? — zapytałam. — Ty i Yamaguchi...?

Szarowłosa zarumieniła się i wbiła wzok w krajobraz za szybą.

— No... Nie wiem... To znaczy...

— Podoba ci się? — zapytałam. Tomoko kiwnęła głową. — Ty jemu też — powiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się.

— Wiesz... Może i by coś z tego wyszło, ale on... jest chyba za bardzo nieśmiały... Ja zresztą też.

— Jestem pewna, że w końcu zbierze się na odwagę. Daj mu czas.

— Dzięki — powiedziała. Przez chwilę Wpatrywała się w okno, po czym odwrocila się w moją stronę. — Matsuzawa-san? Nie chcę być wścibska, ale... Co się dzieje między tobą i Tsukishimą? Kiedyś ze sobą rozmawialiście, a teraz unikasz go jak ognia.

Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam poruszać tego nieprzyjemnego tematu.

— Po prostu okazał się dupkiem — westchnęłam. —  Zwykłym dupkiem. Ale co tam. Mam Kageyamę.

— Jesteście razem?  — zapytała.

— A skąd — prychnęłam. — Tylko się przyjaźnimy.

Dziewczyna kiwnęła głową i ponownie wbiła wzrok w szybę.

***

Kageyama stanął za mną i spojrzał na budynek przed nami.

— Potrzebujemy jakiegoś spektakularnego wejścia — powiedziałam.

— Wow! — krzyczał Hinata, biegając dookoła i chwytając się za głowę z zachwytu. Dziewczyny chichotały cicho, a przechodzący ludzie oglądali się na rudowłosego.

— Spektakularne wejście, hmm? — zakpił Kageyama. Westchnęłam i razem z dziewczynami ruszyłam przodem. Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się w stronę wolnej części korytarza. Czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi. W końcu byłyśmy jedynymi cheerleaderkami. Z wyjątkiem Shiratorizawy. Tak przynajmniej słyszałam.
Ulokowaliśmy się w jednym z korytarzy. Dziewczyny w jednym miejscu, chłopaki w drugim. Wszyscy przygotowywali się do swojej roli. Siatkarze rozgrzewali dłonie i łydki, podczas gdy Ravens ćwiczyły przejścia, gwiazdy i szpagaty. Opierałam się o ścianę i obserwowałam dzieczyny, co jakiś czas rzucając tylko krótkie uwagi. Po kilku minutach podeszła do mnie Kiyoko. Kiwnęła głową, gdy zapytałam czy wszystko załatwione, po czym wyczekująco spojrzała na Sawamurę. Daichi wymienił porozumiewawcze spojrzenia z trenerami i zaczął grzebać w swojej torbie. Zignorowałam go i przeniosłam wzrok na Sumire, która właśnie wykonywała podwójny back handspirit z saltem w tył. Po lądowaniu posłała mi pytające spojrzenie. Uniosłam kciuk w górę, na co odpowiedziała mi uśmiechem.

— Matsuzawa Yuki — usłyszałam i odwróciłam się. Daichi patrzył na mnie, uśmiechając się szeroko. W dłoniach trzymał czarną bluzę Karasuno z białym napisem "trener". Zakryłam usta dłonią. — Od dzisiaj jesteś oficjalną trenerką Karasuno Ravens.

Rozległy się brawa ze strony siatkarzy i cheerleaderek. Uśmiechnęłam się szeroko, zarzucając na plecy otrzymaną bluzę. Siedmiu siatkarzy, w tym Nishinoya, Asahi, Yamaguchi, Kageyama, Hinata, Sugawara i Tanaka, podeszli do cheerleaderek wręczając im podobne. Teraz wszyscy wyglądaliśmy jak drużyna.

— Matsuzawa-san — zaczęła Kiyoko. — Chcielibyśmy żebyś w czasie meczu siedziała na ławce.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. 

— W końcu też jesteś trenerką — powiedział Ukai, uśmiechając się do mnie.

— Ja... Oczywiście — zaśmiałam się nerwowo. — Dziękuję.

— Musimy już iść — odezwał się trener Takeda, zerkając na zegarek. Ruszyłam za resztą drużyny, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się zdarzyło. Kageyama podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.

— Gratulacje — powiedział. O dziwo, zdołałam uśmiechnąć się jeszcze szerzej.

—————————§————————

Maraton 4/5

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz