Następnego dnia postanowiłam zająć się znalezieniem kont Jorge na portalach społecznościowych w celu dowiedzenia się jak najwięcej o nim. Czuję się jak stalker, ale za wszelką cenę chcę się dowiedzieć czy ta blondynka jest dla niego kimś ważnym. Chcę wiedzieć czy jest szczęśliwy. Pomimo moich poszukiwań nie znalazłam nigdzie kont Jorge.
Wymruczałam pod nosem 'zajebiście', a następnie wstałam z kanapy i sięgnęłam po torebkę. Wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Kieruję się do studia nagrań, gdzie mam być dokładnie za pół godziny. Niestety są godziny szczytu i nie pojadę samochodem, nie mam nerwów na tutejszych kierowców. Pójdę pieszo co mi właściwie dobrze zrobi, jest ładna pogoda. Założyłam okulary na nos i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam trąbienie więc automatycznie się obejrzałam za siebie przy okazji na kogoś wpadając.
- Uważaj jak chodzisz, poczwaro - warknęłam i wyminęłam tą osobę.
- Tak się do ludzi zwracasz - do moich uszu dobiegł cichy śmiech mojego narzeczonego.
- Pepe? - odwróciłam się ze zmarszczonymi brwiami.
- We własnej osobie - pocałował mnie szybko w usta - co tu robisz?
- To raczej ja powinnam spytać co tu robisz - zaśmiałam się delikatnie.
- Niedaleko jest moja firma i byłem właśnie na lunchu, a ty gdzie zmierzasz?
- Do studia nagrań - odparłam.
- Odprowadzić cię?
- Nie, nie ma potrzeby. Jeszcze kawałeczek i jestem. Zobaczymy się wieczorem, tak? - położyłam dłonie na jego torsie, a on przytaknął i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go, a następnie z uśmiechem się pożegnałam.
Nie wspominałam o tym, ale zostaliśmy zaproszeni na ślub jego szefa. Jakoś specjalnie mnie to nie zainteresowało i zdecydowanie wystarczyła mi informacja, że po prostu zostaliśmy zaproszeni na przyjęcie. Choć to nie znaczy, że nie obejrzę zaproszenia czy nie przeczytam.
Z uśmiechem weszłam do studia i przywitałam się z wszystkimi.
- Jakie piosenki wczoraj nagraliśmy? - spytał dźwiękowiec.
- All you gotta do, got me started i still standing - odparłam.
- A dzisiaj jakie chcesz? - spytał ponownie.
- Mm.. Great Escape, Sigo Adelante i Confia en mi.
- W porządku, a więc zapraszam - wskazał za szybę, a ja przytaknęłam i ruszyłam 'studia'.
Tam spędziłam kolejne 2 godziny.
***
Jorge's POV
Nie mogłem zmrużyć oka w nocy, bo moją głowę ciągle zaprzątała panna Stoessel. Nurtowała mnie myśl co tutaj robi i czy jest szczęśliwa. Chyba nie zniósłbym myśli, że przeze mnie się załamała i teraz nikogo nie chcę do siebie dopuścić. To wyglądałoby jakbym ja miał tylko do niej dostęp co wcale nie byłoby złą opcją, ale wole ją widzieć szczęśliwą niż smutną.
W pracy byłem godzinę przed. To było dobrym pomysłem, ponieważ nadrobiłem zaległe rzeczy z kilku ostatnich dni i chociaż trochę uporządkowałem swoje biurko, które nie było w najlepszym stanie. W porannych godzinach pracy odczytałem wszystkie listy i podpisałem niektóre papiery. I po raz pierwszy od tygodnia w końcu wyszedłem przed czternastą na obiad. Stephie miała czekać na mnie na dole. Tak więc zjechałem windą na dół i jak mówiła wcześniej Caire, czekała tam na mnie.
- Cześć kochanie - pocałowała mnie szybko w usta - w końcu gdzieś razem wychodzimy, zawsze tylko praca - zrobiła zniesmaczoną minę.
- Doskonale wiesz o tym, że nie mogę jej zawalać.
- Wiem, ale ten weekend rezerwuję cały dla siebie - złączyła nasze palce razem. Zaśmiałem się cicho i skierowaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Tam usiedliśmy i zamówiliśmy spaghetti.
- Niedługo razem z moją mamą i przyjaciółkami jadę przymierzyć suknie ślubną - oznajmiła.
- Cieszę się i wiem, że będziesz w niej wyglądać pięknie - posłałem jej delikatny uśmiech.
- Jesteś najlepszy, Jorge. Nigdy nikogo nie kochałam bardziej - złapała mnie za rękę. Nie odpowiedziałem, udawałem, że jem. Nie jestem w stanie powiedzieć jej tego samego i nie wiem czy kiedykolwiek się na to zdołam. Biorę ślub, bo chce uciec od przeszłości, trudnej przeszłości. Nadal kocham Tini i jestem tego zupełnie świadom, ale nie chcę jej się plątać w życie chociaż bardzo bym tego chciał.
Resztę wspólnego obiadu przesiedzieliśmy w ciszy, a kiedy skończyliśmy uregulowałem rachunek. Chciałem wrócić sam do firmy, ale uparła się, że mnie odprowadzi i koniec końców zgodziłem się. Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się aż zapiszczała cicho, a ja spojrzałem na nią ze zmarszczonymi oczami.
- Popatrz, to Martina Stoessel! - wskazała głową na nią. Gwałtownie tam spojrzałem, a w sercu poczułem uścisk. Całowała się z mężczyzną, była szczęśliwa. Potem od niego odeszła, kierując się w nieznanym kierunku.
- A ten facet?
- Jej narzeczony, fantastycznie wyglądają razem - pokręciła z dezaprobatą głową, przygryzając wargę.
Jej narzeczony. Zapomniała o mnie.. szkoda, że ja o niej nigdy.
- Tak, to prawda - odpowiedziałem po chwili ciszy.
- Wszystko w porządku, Jorge? - złapała mnie za dłonie.
- Tak, tak - przytaknąłem energiczne głową - tylko przypomniało mi się, że zaraz powinienem dostać ważny telefon. Będę już szedł, zobaczymy się w domu - pocałowałem ją w czoło na odchodne i ruszyłem szybko w stronę firmy. Nie powinienem, ale cały gotuję się z zazdrości. Nie widziałem jej pół roku, a jestem o nią zazdrosny. Aż samo mnie dziwi, że wcześniej nie dowiedziałem się o tym, że jest zaręczona. Głupi, nie jesteś lepszy - bierzesz ślub za trzy miesiące. Wjechałem na piętnaste piętro i czym prędzej wszedłem do swojego gabinetu. Usiadłem na fotelu i próbowałem pozbierać myśli. Zaciskałem szczęki i patrzyłem tępo w podłogę. Zaczynam jeszcze bardziej żałować niż wcześniej, że dałem jej odejść, że tak po prostu zostawiłem ją z jej pochopnie podjętą decyzją. A teraz już jest za późno na zaczęcie czegokolwiek od początku.
Jest szczęśliwa, zaczęła życie od nowa, a skoro to jej narzeczony to pewnie przeprowadzili się do Chicago. Jestem pieprzonym egoistą, ale chciałbym żeby była tylko moja i tylko i wyłącznie moja, nikogo innego. Ale to nierealne bo ona kocha go, a on ją. I muszę pogodzić się z tym, że powinienem żyć bez niej.
Zabrałem swoje rzeczy z biurka i wyszedłem po czym zacząłem kierować się w stronę windy. Zatrzymałem się gdy w pewnym momencie usłyszałem imię Tini.
- Tak.. Tini nagrywa płytę i może nie słyszeć telefonu.. no jasne.. przekaże jak wróci do domu.. dowidzenia - przyglądałem się mężczyźnie. Zmarszczyłem brwi i obserwowałem jego twarz, ma bardzo typowy hiszpański akcent.
- O szefie, przepraszam.. - odwrócił się w moją stronę.
- Nic się nie stało - odparłem bez namysłu i przyglądnąłem się jego imieniu i nazwisku. Pepe Barroso. - Mam małe pytanie - wyrwałem się z zamyśleń.
- Tak?
- Czy twoją narzeczoną jest Martina Stoessel? - patrzyłem w skupieniu na to co odpowie.
- Tak, dlaczego pan pyta? - uśmiechnął się delikatnie na dźwięk jej imienia.
- Słyszałem trochę i.. szczęścia - uśmiechnąłem się sztucznie.
- Dziękuje - odparł, a ja odszedłem w stronę windy.
Kiedy winda się zamknęła spojrzałem na siebie w odbicie lustrzane.
Tini ma narzeczonego.. mojego pracownika.
***
CZYTASZ
my stupid love | jortini
FanfictionKontynuacja książki "My Stupid Heart" Martina wyprowadza się do Chicago razem ze swoim narzeczonym Pepe. Dziewczyna staje się sławną piosenkarką na skalę światową, a jej partner zostaje sławnym biznesmenem. Zgodnie z tym jak chciała, zapomniała o s...