028 "Mów za siebie"

717 27 9
                                    

Następnego dnia postanowiłam udać się z Mercedes na plaże i całkowicie spędzić z nią dzień. Pepe wraca pojutrze i szczerze to nie mogę się już doczekać, bo chcę już poznać płeć dziecka. Posprzątałam wszystko, a moi rodzice pojechali do swoich starych znajomych, kiedy dowiedzieli się, że postanowiłam dzisiaj spotkać się z Mechi. Zdaję sobie sprawę, że raczej powinnam spędzić czas z moją rodziną, ale jak widać to, że mam plany na dziś wyszło tylko na dobre.

Spakowałam krem do opalania i wszystkie niezbędne rzeczy do torebki, a koc razem z ręcznikiem włożyłam do reklamówki. Do torby wrzuciłam jeszcze słuchawki, powerbenka i kabelek USB łącznie z telefonem na wypadek gdyby się rozładował. Na nogi założyłam japonki po czym wyszłam z mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Dzisiaj zdecydowałam się na schody i tak więc po nich zeszłam, a na zewnątrz zastałam czekającą na mnie przyjaciółkę.

- Dzień dobry - przywitałam się z delikatnym uśmiechem i objęłam ją - jak ci mija dzień?

- W przeciwieństwie do ciebie zdecydowanie źle, Ruggero chciał mnie zaprosić na randkę, a ja zrozumiałam to w kompletne inny sposób i wyszło tak, że się pokłóciliśmy - westchnęła.

- Dlatego teraz idziesz ze mną na plażę żeby przestać o tym myśleć - założyłam na swój nos okulary - i w dodatku się dobrze bawić.

- A ty się kompletnie nie przejmujesz tym, że właśnie idzie tędy Jorge razem ze Stephie - rozejrzałam się panicznie wokół siebie aż zobaczyłam jak z daleka z prawej strony idą razem, uśmiechając się do siebie. Wszystko spadło na mnie ponownie jak grom z jasnego nieba.

- Chodźmy stąd - mruknęłam, a następnie chwyciłam przyjaciółkę za ramie i skierowałam się w stronę pasów, aby jak najszybciej znaleźć się pod drugiej stronie jezdni.

- Hej, przestań. To ci nic nie da i tak będziesz na jego ślubie i wreszcie musisz pogodzić się z tym wszystkim - odparła, kiedy znalazłyśmy się przy pasach.

- Mów za siebie - odpowiedziałam zbywając ją tym i przyglądając się światłom. Kiedy w końcu zapaliło się zielone dla pieszych czym prędzej przeszłam z blondynką po asfalcie. Po znalezieniu się na drugiej stronie złapałam się za brzuch i wzięłam głęboki wdech.

- Znowu się zdenerwowałaś - powiedziała z westchnieniem, a następnie złapała mnie za ramię - musisz przestać.

- Czemu nikt mnie nie rozumie? To nie ty nosisz jego dziecka w swoim łonie, a co dopiero mówiąc o kochaniu go na zabój. Mercedes, proszę nie mów więcej o nim przy mnie - poprosiłam przyjaciółkę z bólem.

- W porządku, ale wasz romans się przecież nadal nie skończył.

- W weekend mam zamiar jechać z nim za miasto i to wszystko zakończyć, a potem dalej będę żyć z Pepe i wychowywać dziecko - pogłaskałam się po brzuchu, a następnie się wyprostowałam - chodźmy - dodałam i przełknęłam ślinę po czym razem z blondynką ruszyłyśmy na plażę.

***

Leżałam spokojnie na kocu i czytałam książkę aż na moim ciele poczułam zimne kropelki wody. Automatycznie podniosłam się do góry, a przed sobą zobaczyłam Mercedes. Zmroziłam ją wzrokiem, a ona sobie kompletnie nic z tego nie zrobiła i ponownie na moim ciele wylądowało kilka kropelek wody.

- Wytłumaczysz mi do czego zmierzasz? - podniosłam brew do góry.

- Chodź do wody - złapała mnie za dłoń, ale ja się wyrwałam.

- Nigdzie nie idę - mruknęłam.

- Idziesz. Przyszłaś na plażę, aby iść jeszcze do wody, wykorzystaj to - złapała mnie za obydwie dłonie i podniosła do góry. Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ramiona, ale ona nie przestała i pociągnęła mnie za sobą w stronę wody. Wyrwałam swoją rękę i potrząsnęłam z dezaprobatą głową po czym powoli zaczęłam przyzwyczajać się do wody.

- Dlaczego ci tak zależy żebym weszła do tej wody? - odezwałam się i akurat podniosłam na nią wzrok, a ona wróciła wzrokiem na mnie z prawej strony. Obróciłam tam głowę i zobaczyłam Jorge z Stephie.

- Tini.. - zaczęła.

- Dość mam Mercedes, prosiłam cię o coś. Ale najwyraźniej ty masz moje prośby głęboko w dupie, bo nawet nie przejęłaś się tym, że ten widok mnie w cholerę boli - spojrzałam na nią z bólem, a następnie wróciłam na plażę i się ubrałam i zebrałam swoje rzeczy. Skierowałam się zdenerwowana w stronę wyjścia z plaży. Jest niecały środek dnia, a ja mam już go po prostu dość. Chcę zaszyć się w pokoju i zostać tam do końca dnia, nocy, wszystkiego. Od bycia w ciąży stałam się wrażliwa na wszystko jeszcze bardziej niż wcześniej i wszystko spada na mnie z dwa razy większą siłą.

Po szybkim piętnastominutowym spacerze doszłam do budynku, w którym mieszkam i prędko weszłam do windy, a następnie wjechałam na piętro, na którym znajduję się mieszkanie moje i Pepe. Czym prędzej wyszłam z niego i otworzyłam drzwi kluczem po czym z powrotem zamknęłam je na klucz. Oparłam się o drzwi i zamknęłam oczy po czym z płaczem zjechałam po nich w dół. Miałam cholerną ochotę zapalić w tamtym momencie, ale nie palę od momentu, kiedy dowiedziałam się, że w moim brzuchu jest małe stworzenie.

- Martina? - w salonu wychylił się.. Pepe?

- Pepe? - zmarszczyłam brwi i momentalnie przestałam płakać i czym prędzej starłam z policzek ślady łez.

- Co się dzieje? - szybko podszedł do mnie, a ja złapałam do za dłonie i podniosłam się do góry.

- Wszystko w porządku, pokłóciłam się z Mechi, przejdzie mi - uśmiechnęłam się delikatnie, a on pocałował mnie w usta.

- Tęskniłem za tobą - uśmiechnął się, a ja go przytuliłam.

- Ja za tobą też - uśmiechnęłam się ponownie do niego - chciałam udać się po garnitur i sukienkę na ślub twojego szefa..

- Nie ma takiej potrzeby - zaprzeczył z uśmiechem. Spojrzałam na niego z znakiem zapytania wymalowanym na czole, a on poszedł do salonu i z niego przyniósł pudełko, które wręczył mi do rąk. Gestem głowy pokazał, że mam otworzyć. Otworzyłam je, a tam zobaczyłam piękną sukienkę z kołnierzykami u szyi i rąk. Koloru była kremowego, a na sobie miała róże różnego koloru.

- Jest idealna - wyszeptałam, a następnie spojrzałam na swojego narzeczonego - dziękuje.

- Dla ciebie wszystko, kochanie - uśmiechnął się do mnie serdecznie.

***

Tymczasem łapcie instagrama nieoficjalnego, na którego możecie mi pisać WSZYSTKO: arianatiniperfect

my stupid love | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz