021 "Cześć skarbie"

766 30 27
                                    

Miesiąc później

Dwa dni temu odbyła się premiera mojej płyty, która okazała się sukcesem. Sprzedaż liczy się już w milionach! Jestem tak bardzo podekscytowana tym i szczęśliwa, dosłownie tryska ode mnie energią i radością. Przez ten miesiąc regularnie zaglądałam do Pepe, który w ciągu tego czasu zdążył aż 2 razy poruszyć palcem. Według lekarzy to teraz tylko kwestia czasu kiedy się wybudzi. Dlatego zaglądam do niego codziennie, sprawdzając czy czasem nie leży i wypatruje mnie. Z Jorge również spotykamy się regularnie i zaczynam się w nim zakochiwać coraz bardziej na nowo. W ciągu miesiąca powiedział jeszcze kilka razy "Kocham cię", jednak na żadne z tych nie odpowiedziałam. Nie będę sobie robić nadziei na coś co jest niemożliwe, czyli związek z Jorge. Poza tym, skąd mam wiedzieć co potem pomyśli sobie o tym? Jest dobrze tak jak jest teraz.

Wyszłam z samochodu i skierowałam się w stronę budynku szpitalnego. Kolejny dzień odwiedzin Pepe w szpitalu. Zazwyczaj zaglądam do niego w porannych lub przed południowych godzinach. Spędzam tu około piętnastu minut, a następnie jadę załatwić swoje lub jego sprawy. Po wejściu do windy wcisnęłam odpowiednią cyferkę i czekałam aż maszyna mnie zabierze na górę. Kiedy już znalazłam się na odpowiednim piętrze, wyszłam z widny i skierowałam się w stronę sali, w której leży Pepe. Zatrzymałam się kiedy z sali wyszedł lekarz. Uśmiechnął się do mnie pogodnie.

- Dzień dobry panno Martino, mam dobrą wiadomość - uśmiechał się przez przerwy, a ja szalałam w środku - pan Pepe się wybudził - oczy o mało nie wyleciały mi z orbit. Przytaknęłam z delikatnym uśmiechem w stronę lekarza i niepewnie weszłam do środka. Szatyn odwrócił głowę w moją stronę, a ja momentalnie przyłożyłam dłoń do ust, a moje oczy się zaszkliły. Zaczął się lekko śmiać, a ja podeszłam do łóżka i usiadłam obok na krześle.

- Cześć skarbie - uśmiechnął się, a po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Położył dłoń na moim policzku i starł je kciukiem.

- Nie wierzę - wyszeptałam, a on się zaśmiał - nie mogę uwierzyć, że.. znowu tutaj jesteś - ściągnęłam rękę z ust. Uśmiechnęłam się przez łzy. Wzięłam jego dłoń z mojego policzka i schowałam ją w moje dłonie - cieszę się, że znowu tutaj jesteś.

- Ja też - odwzajemnił uśmiech i podniósł moją rękę po czym pocałował ją - jak się czujesz?

- To raczej ja powinnam o to spytać - zaśmiałam się - teraz już dobrze się czuję. Nawet nie wiesz jak bardzo było mi ciężko bez ciebie - przygryzłam wargę.

- Dosyć ciekawe jest to, że od kilku dni słyszałem cię tylko - zmarszczył brwi - jakby, nie mogłem znaleźć.. wyjścia? - przytaknęłam na jego słowa.

- Najważniejsze, że znowu tu jesteś - uśmiechnęłam się. W tym samym momencie do sali wszedł lekarz.

- Przepraszam, ale musimy zabrać pana na badania. Jeżeli wyjdą pozytywne to w przeciągu kilku dni będzie mógł pan wracać do domu - uśmiechnął się, a następnie pielęgniarki weszły do środka. Wstałam, uprzednio składając na jego policzku pocałunek.

- Przyjdę jutro - odezwałam się. - do zobaczenia - puściłam mu oczko, a następnie skierowałam się do wyjścia.

***

Cała w skowronkach udałam się do mieszkania Jorge, umówiliśmy się tam. Zapukałam do drzwi, a po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły. Uśmiechnął się do mnie, a ja weszłam do środka. Ściągnęłam narzutkę i buty, a następnie odwróciłam się w stronę szatyna i pocałowałam go. Przyciągnął mnie bliżej siebie i wiedziałam czego chce, jednak nie chciałam tego teraz. Delikatnie się od niego odsunęłam.

my stupid love | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz