Wyszliśmy z samochodu i w ciszy udaliśmy się do jego mieszkania. Byłam nieco zestresowana, bo sama właściwie do końca nie wiedziałam co się dzieje, wszystko było tak bardzo spontaniczne, że się w końcu w tym pogubiłam. Jorge otworzył drzwi i jako gentlemen przepuścił mnie w drzwiach. Weszłam do środka i przełknęłam ślinę, rozglądając się po pomieszczeniu. Uwagę przykuły damskie rzeczy, a dopiero po chwili doszła do mnie myśl, że przecież ma narzeczoną. Odwróciłam głowę w jego stronę, a on wpatrywał się we mnie intensywnie. Podszedł do mnie nie spuszczając kontaktu wzrokowego, położył dłoń na moim policzku i kciukiem zaczął go gładzić. Głośno westchnęłam pod wpływem jego dotyku.
- Nie chcę żebyś o tym zapomniała i żałowała - zaczął - chciałbym potajemnie cię kochać i całować jak zakazany owoc, którego nie można zdobyć - mówił, a ja nic nie rozumiejąc po prostu wpatrywałam się w jego piękne zielone oczy. - Jesteś tak bardzo nieosiągalna, a jednak przy moim dotyku wszystkie twoje mury burzą się i stajesz dla mnie otworem - pochylił się i składał na mojej szyi powolne, mokre pocałunki. Nie wiem co ten facet w tym momencie wyprawia, ale wiem jedno - podoba mi się to.
- Dlaczego nie chcesz spróbować? - pyta. Wracam do rzeczywistości i próbuję sobie przypomnieć czy mówił coś do mnie, na co nie odpowiedziałam.
- Czego? - sapnęłam. Z tego wszystkiego totalnie zaschło mi w buzi.
- Zakazanej miłości - powiedział, a następnie wpił się w moje usta. Całował zachłannie co nie tylko mi się podobało, ale i podniecało równocześnie. To tak niepoprawne co teraz się dzieje, ale nie potrafię przestać. Pod wpływem jego siły naporu uderzyłam plecami o ścianę. Szatyn przygryzł moją wargę, a ja odchyliłam głowę do tyłu, wplątując palce w jego włosy. Podskoczyłam i owinęłam nogi wokół jego pasa, doszliśmy do łóżka nie przestając się całować. Położył mnie na łóżko, a ja nogami przyciągnęłam go bliżej siebie. Zawisnął nade mną i obserwował moją twarz.
- Jorge - zaczęłam, a on spojrzał w moje oczy pożądającym wzrokiem - czy ty chcesz mieć ze mną romans? - przełknęłam ślinę, a on ponownie wpił się w moje usta. Uznałam to za odpowiedź "tak".
***
Obudziłam o godzinie dziesiątej dwadzieścia pięć i przez dobre pół minuty nie mogłam zlokalizować, gdzie dokładnie się znajduje. Dopiero z czasem zaczęły do mnie docierać informację z ostatniego wieczoru i ostatniej nocy. Czuję się nieco dziwnie, jednak jakoś mi to nie przeszkadza, ale jestem niemalże pewna, że potem pojawią się wyrzuty sumienia.
Może i to dziwne, ale właśnie tym co stało się pomiędzy mną a Jorge odpowiedziałam "tak" na romans. To głupio brzmi "romans". Jednak mam nadzieję, że znajdę w nim wsparcie. Mogłam nie zgodzić się na to, ale jaki to ma sens skoro już drugi raz dzieje się to samo? Jestem strasznie niesprawiedliwa w stosunku do rodziców Pepe, mojej własnej rodziny i samego Pepe. Przed jego rodzicami wzorowa narzeczona, a na boku? Ugh. Jednak nic nie poradzę na to, że w dalszym ciągu kocham Blanco.
Wstałam z łóżka, po drodze chwytając pierwszą lepszą koszulkę chłopaka. Wyszłam z sypialni i rozejrzałam się dookoła. Ma naprawdę piękne mieszkanie, jednak dobijają mnie te damskie ciuchy. Przełknęłam ślinę i powędrowałam do kuchni, po drodze zaglądając do różnych okolicznych pomieszczeń. W kuchni znalazłam pana Blanco, który przeglądał różne papiery. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dzień dobry - wpatrywałam się w szatyna aż ten uniósł wzrok znad papierów i spojrzał w moją stronę.
- Cześć - odpowiedział, a ja nieco bardziej pewna siebie niż zwykle podeszłam do niego i uwiesiłam się na jego ramieniu - wyspałaś się? - przytaknęłam i oparłam swoją głowę o jego ramię. Chłopak westchnął i odwrócił się w moją stronę, tym samym powodując, że odsunęłam się od niego - Martina, pamiętaj, że ja cię do niczego nie zmuszam. Nie chcę żebyś robiła coś na siłę, wbrew własnej woli - mówił, a ja przewróciłam oczami.
- Chcę tego - odparłam, patrząc szczerze w jego oczy - tylko.. - odwróciłam głowę i oparłam się dłońmi o blat kuchenny - czuję, że to niesprawiedliwe w stosunku do mojego narzeczonego czy twojej - zacięłam się i machnęłam ręką - narzeczonej.
- Oni teraz nie wchodzą w grę. W tej grze liczę się ja i liczysz się ty, nikt więcej - podszedł i położył dłonie na moich ramionach. Wzrok miałam wbity w podłogę, będzie naprawdę ciężko. Po chwili westchnęłam i uniosłam wzrok na jego twarz i przytaknęłam. Uśmiechnął się, a następnie złożył krótki pocałunek na moim policzku. Wyszedł z kuchni po drodze puszczając mi oczko, a ja odchyliłam głowę do tyłu i nabrałam powietrza do płuc.
***
Po spędzonym południu w domu pana Blanco, udałam się prosto do swojego mieszkania, w którym zapewne nocuje Mechi. Muszę sprawdzić czy na pewno wszystko nie zostało pokryte jej wymiocinami.
Weszłam do mieszkania, które było ku mojemu niezadowoleniu otwarte. Po wejściu zamknęłam cicho drzwi i rozejrzałam się po domu, zaglądając do sypialni. Bogu dzięki nie zastałam tam żadnego nagiego faceta. Ruszyłam do salonu i ku mojemu zdziwieniu zastałam tam właśnie ją, która oglądała w spokoju jakiś film i jadła popcorn. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Cześć - odezwałam się, a ona spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem i przytaknęła po czym wróciła do oglądania filmu. Dosłownie dwie sekundy później spojrzała na mnie ponownie i wstrzymała film.
- Matko dziewczyno, gdzie byłaś? - patrzyła na mnie jak na ducha. Westchnęłam i odpowiedziałam jej tak, jak napisałam sms-a:
- Spotkałam znajomą i spytała czy nie chciałabym do niej wpaść i tam na spokojnie porozmawiać. Zgodziłam się - wzruszyłam ramionami. Pokręciła przecząco głową.
- To się w ogóle kupy nie trzyma - przewróciłam oczami i wstałam, bo nie miałam ochoty jej wszystkiego tłumaczyć - dobra wierzę ci - dodała z niechęcią. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam się do sypialni po świeżą bieliznę i ciuchy. Po zabraniu jej poszłam do łazienki, gdzie rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Podczas kąpania usłyszałam odgłos przychodzącej wiadomości. Od razu po wyjściu spod prysznica owinęłam się ręcznikiem i sprawdziłam kto do mnie napisał.
Od:Numer nieznany
Wpadniesz dzisiaj do firmy?
Do:Numer nieznany
Tak;)
Odłożyłam telefon na pralkę i zaczęłam ogarnianie siebie.
***
- Mercedes - zawołałam przyjaciółkę. Usłyszałam jej niechętny jęk z salonu, a chwilę później pojawiała się w tym samym pomieszczeniu - idę do firmy, zostajesz tutaj czy wracasz do siebie?
- Raczej zostanę - wzruszyła ramionami - idziesz się spotkać z Jorge? - już chciałam odpowiedzieć jej prawdziwą wersję, ale w porę ugryzłam się w język.
- Idę załatwić sprawy mojego narzeczonego - odwróciłam się w jej stronę z delikatnym i sztucznym uśmiechem.
- Dobra - podniosła dłonie w geście obronnym i wyszła z pokoju. Westchnęłam i wzięłam swoje rzeczy, a następnie wyszłam z mieszkania i ruszyłam do samochodu.
***
Dokładnie o piętnastej moja noga przekroczyła budynek firmy pana Blanco. Od razu skierowałam się do windy i wcisnęłam cyferkę, która miała zadanie zabrać mnie na odpowiednie piętro. Kiedy winda się otworzyła wyszłam z niej i skierowałam się prosto do pomieszczenia, w którym pracuje lub pracował jak kto woli, Pepe. Ku mojemu zaskoczeniu była aktualnie niewielka sterta papierów i mogłam nawet zauważyć jak niektóre papiery leżały podpisane przez Jorge. Wyręczył mnie i szczerze naprawdę mu za to podziękuje, chyba domyśli się, że wcale mi taka praca nie odpowiada.
Usiadłam przed biurkiem i zaczęłam pracę od włączenia komputera i ogarnięcia poczty. Po zalogowaniu się na jego konto firmowe nieco się zdziwiłam. Było zaledwie 5 wiadomości do odczytania, a reszta z tego co zdążyłam zobaczyć została otwarta i ogarnięta. To naprawdę.. miłe co zrobił Blanco. Odczytałam dosyć szybko ostatnie pięć wiadomości i odpisałam jak należy. Następnie wyłączyłam komputer i poszłam do gabinetu szatyna. Zapukałam, a kiedy odpowiedział ciche "proszę" weszłam do środka. Już chciałam się uśmiechnąć jednak kiedy naprzeciwko jego zobaczyłam jego narzeczoną to zdecydowanie mi się odechciało.
CZYTASZ
my stupid love | jortini
Hayran KurguKontynuacja książki "My Stupid Heart" Martina wyprowadza się do Chicago razem ze swoim narzeczonym Pepe. Dziewczyna staje się sławną piosenkarką na skalę światową, a jej partner zostaje sławnym biznesmenem. Zgodnie z tym jak chciała, zapomniała o s...