4 dni później
Jutro ślub Jorge i Stephie. Ostatnie cztery dni chodzę struta i nic nie potrafię zrobić, Pepe martwi się. Nie spotkałam się z Jorge, odwołałam wszystko, nie chcę się złamać jeszcze bardziej. To wszystko mnie przytłacza, a ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Kiedy stoję pod prysznicem łzy leją się ze mnie strumieniami. Teraz wiem, że naprawdę nigdy nie przestałam go kochać, to było tylko złudzenie, bo długi okres czasu nie widziałam go. Pepe jest tylko zauroczeniem, bo te wszystkie motylki w brzuchu są tylko przy panie Blanco.
Również przez ostatnie dni praktycznie nigdzie nie wychodziłam. Spędzałam ten czas z Pepe, Carolą i Xabim, z którymi swoją drogą dawno nie przebywałam. Carola była przez dwa miesiące w Buenos Aires, ponieważ jej mama zachorowała i ona nie chciała jej zostawić sama, a Xabi został tutaj i dopiero dwa tygodnie temu obydwoje przylecieli, ponieważ miesiąc temu Xabiani poleciał do BA.
- Tini? - zza drzwi ukazała się głowa Gil.
- Hej, wchodź - uśmiechnęłam się delikatnie do przyjaciółki, a ona zgodnie z tym co powiedziałam weszła i usiadła obok mnie na łóżku - co cię do mnie sprowadza?
- Sądzę, że przydałby ci się jakiś wypad na spacer albo lody, jak sądzisz?
- Skąd taki pomysł? - spojrzałam na nią.
- Jutro ktoś bierze ślub i wiem o wszystkim więc sądzę, że przydałoby ci się chociaż troszeczkę odprężyć - odparła.
- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby..
- Świetnie! Czekam na ciebie przed mieszkaniem za pięć minut, widzimy się tam - uśmiechnęła się szeroko, a następnie wstała i zniknęła za drzwiami. Westchnęłam, a następnie wstałam i wzięłam telefon z portfelem po czym skierowałam się do salonu, gdzie przebywał Barroso.
- Kochanie, idę z Carol na lody, powinnam wrócić za godzinę - spojrzał na mnie znad komputera i wskazał swoje usta. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do niego, gdzie złożyłam pocałunek na jego ustach.
- Uważajcie na siebie - przytaknęłam, a następnie udałam się do drzwi, za którymi faktycznie czekała Gil. Przygryzłam wargę i zamknęłam za sobą drzwi po czym razem z przyjaciółką ruszyłam do windy.
***
- Sądzisz, że Jorge dowie się, że to jego dziecko? - spytała szatynka, kiedy siedziałyśmy przy stoliku w kawiarni, konsumując lodu.
- Dowie się, kłamstwo zawsze ma krótkie nogi. Ale mam nadzieję, że zaraz po ślubie wyjadą, bo moje serce będzie się łamać jeszcze bardziej jak będę widzieć ich razem - odparłam, spoglądając na okolicznych przechodni, przy okazji jedząc swojego loda.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że kompletnie nic z tym nie robisz. To jego dziecko i nawet jeżeli się urodzi to będzie widać, że to jest kopia Blanco.
- Nie pocieszasz mnie.
- To weź się wreszcie w garść? Idziesz jutro na ten ślub? - spytała, wycierając kąciki ust chusteczką.
- Idę, w końcu Pepe to jego pracownik - odpowiedziałam z westchnieniem.
- Kurcze, muszę się już zbierać. Xabiani napisał mi, że pilna sprawa. Wracamy? - spytała. Przytaknęłam i ruszyliśmy w drogę powrotną do naszych mieszkań.
***
Weszłam trochę zmęczona do mieszkania i od razu skierowałam się do sypialni, gdzie odłożyłam telefon i portfel. Po tym poszłam do salonu, gdzie zastałam płaczącego Pepe. Nawet na mnie nie spojrzał tylko podał mi swój telefon. Niepewnie wzięłam go od niego i spojrzałam. To co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach, a moje nogi zdecydowanie odmówiły mi posłuszeństwa.
CZYTASZ
my stupid love | jortini
FanfictionKontynuacja książki "My Stupid Heart" Martina wyprowadza się do Chicago razem ze swoim narzeczonym Pepe. Dziewczyna staje się sławną piosenkarką na skalę światową, a jej partner zostaje sławnym biznesmenem. Zgodnie z tym jak chciała, zapomniała o s...