To był jeden z ładniejszych lipcowych dni.Słońce świeciło, oświetlając roześmiane twarze młodzieży cieszącej się z wakacji. Niestety, nie wszędzie panowała radosna atmosfera. W jednej z londyńskich dzielnic – nie do końca mugolskiej- słychać było donośne trzaśnięcie drzwiami.
-Potter! – Wrzasnęła pewna niewiasta wchodząc jak wichura do skromnego mieszkania, w którym mieszkała wraz z przyjaciółmi.
Oczywiście prędzej wspominaną niewiastą była Hermiona Granger. Na pierwszy rzut oka wyglądała na wściekłą. Przy bliższym przyjrzeniu się owej dziewczynie można było dojść do błyskotliwego wniosku, że jest ona niemalże chodzącą furią i ma mord w oczach.
Pan Harry Potter wychylił się za framugi drzwi,które prowadziły do kuchni.
- Taaak? – Spytał się z ociągnięciem niegdyś Zbawiciel świata czarodziejów. Ciekawe co tak wkurzyło, Małpę?- pomyślało się Harry'emu.
- Powiedz mi... CZY TO BYŁ TWÓJ POMYSŁ?! -Spytała wściekle Hermiona.
- Nie rozumiem? O co ci właściwie chodzi? – zapytał zdezorientowany obiekt płci męskiej.
- A oto! – Wrzasnęła ponownie, rzucając w Wybrańca, małymi bukietami przeróżnych kwiatków.
Harry chcąc rozwikłać zagadkę„furii". Przejrzał „liściki", które zawierały podobną treść„Przepraszam Przyjaciel"
„Możesz się ze mną spotkać jutro o 18w Piekiełku? Przyjaciel"
„Wybaczysz mi? Przyjaciel"
„Spotkasz się zemną? Przyjaciel"
i tak dalej... Przyjrzał się dokładnie pismu. Do złudzenia przypominało JEGO pismo, ale... przecież gdyby chciał się z nią umówić mógł zrobić to bezpośrednio, a nie wysyłać stokrotki, gerbery czy inne cholerstwo. Zresztą to NIE BYŁO jego pismo.
- Hermiono... nie chcę cię rozczarować, ale... nie sądzisz, ze gdybym chciał się z tobą umówić zrobiłbym to bezpośrednio? – Mówił powoli Harry przy czym na samym końcu spojrzał na nią unosząc delikatnie lewą brew. Dziewczyna się zarumieniła. No tak, to przecież logiczne wytłumaczenie, prawda? – A zresztą – kontynuował Potter – to nie moje pismo. I na pewno nikogo, kto mieszka z nami pod jednym dachem. Jak mi nie wierzysz możemy spytać Luny... – uśmiechnął się złośliwie Potter.
- Ech. Przepraszam, jestem od jakiegoś czasu przemęczona...
- Się nie dziwię – prychnął Harry. - Taką sobie prace wybrałaś to teraz cierp..
- Lubię tę pracę. Tylko godziny jej wykonywania mi nie pasują – Uśmiechnęła się dziewczyna. Po chwili dotarł do niej sens wcześniej wypowiadanych słów. – Ale nie zrobisz mi tego... prawda, Harry? -spytała z nadzieją Granger.
- Czego mam nie robić? A tego! O.To już nie Potter? Ech. No dobrze. Będę tak wyrozumiały i nic nie powiem Lunie...
Powiedział z pełną łaską Harry i uśmiechnął się. Po chwili za plecami Hermiony rozległ się przyjazny głos.
- Czego masz mi nie mówić Harry? – Spytała Luna.
Dwoje dawnych Gryfonów roześmiało się na te słowa.
Jednak pozostawał pytanie. Kto był taki dowcipny i napisał te liściki? Jeśli nie Harry... to w takim razie kto?
***
CZYTASZ
furia || dramione
FanfictionFURIA: 1. nagły, silny napad wściekłości ; 2. szał ; 3. mitologia rzymska: każda z trzech bogiń zemsty Opowiadanie zostało przeniesione z blog.onet (RIP - na zawsze w naszych serduszkach) i powstało w latach 2011-2012, także... okażcie mi litość, ba...