Rozdział 2

223 9 0
                                    



Kawalero zacnym imieniu Draco chodził z lekka nabuzowany. Od paru dni zdawało mu się, że wszystko stanęło na głowie. Najpierw ktoś wysyłał mu miłosne liściki, jednak nie takie jak za czasów Hogwartu , te były całkowicie inne. Bardziej dojrzałe, miłe,inteligentne i przyjazne. Nie wiedział, jak miał na nie reagować.Ktoś, prawdopodobnie kobieta, starał się z nim spotkać. Tylko poco? Spojrzał na swojego wilczura, który wiedział dokładnie tyle co on. Nic.


***


Dracon po skończeniu walki „dobra ze złem"i wygranej walce „Harry Potter spółka z o.o." postanowił rzucić w cholerę Śmierciożerstwo i stał się zwykłym obywatelem społeczności czarodziejskiej.

Malfoy zdawał sobie sprawę, że odkąd magiczna Tiara przydzieliła go do Slytherinu będzie skazany na służenie Voldemortowi. Jednak Potter wywinął taki mały psikus. Największy czarnoksiężnik nie żyje, a on, Malfoy, jest wolnym człowiekiem. No dobra. Nie da się oszukać przeznaczenia i trzeba przyznać, że gdzieś w głębi swojej duszy był nadal tym zepsutym, nietolerancyjnym, ironicznym gnojkiem, jakim był za czasów Hogwartu. Nie żeby od razu rzucał się na szyję każdemu napotkanemu mugolowi! Broń Merlinie! On po prostu był minimalnie wdzięczny i podziwiał ich za to, że wymyślili takie coś jak laptop, telefon komórkowy, a nawet za książki, które się nie poruszają i obrazy, które nie mówią. Nikt chyba bardziej niż on nie zdawał sobie sprawy jakie to ekstra!

Mniejsza o takie prowizoryczne sprawy. Draco miał problem. Chciał zobaczyć tę dziewczynę od listów, choć równocześnie obawiał się o swoje życie. A co jeśli ta kochanka, dziewczyna, czy Merlin wie jak ją nazwać, chce się z nim umówić i wrobić w rosnący dziewięć miesięcy dług? Już raz miał taką sytuacje i teraz starał się unikać randek w ciemno.

Ciekawy jestem... Jeżeli dla całego świata byłbym nikim, nic nieznaczącą mrówką pośród wielkiego mrowiska jakim jest świat, to ktoś bym nie zauważył? Czy będąc nikim można być kimś? A może raczej czymś? A gdybym był kimś mógłbym czuć się nikim? Jednak czy będąc nikim jestem kimś?...

Malfoy pewnie i dłużej zastanawiałby się nad sensem i nie sensem swojego marnego żywota ludzkiego, a w konsekwencji postanowiłby sporządzić rachunek sumienia i zawładnąć światem, ale z genialnych myśli wyrwał go dźwięk dzwoniącego telefonu.

- Halo?

- Siema Smoku! Z tej strony Muflon. Pamiętasz mnie jeszcze?

- No jak nie jak tak?! Opowiadaj co tam u ciebie!

- W sumie nie ma tyle czasu i kasy na koncie, ale... Posiadam takową informację, za pewne bardzo ciebie zadziwi!

- Jaką informację – zapytał z lekką podejrzliwością Draco.

- A taką: Zabini się żeni!

- O ja pierdolę! Naprawdę?! Dlaczego ja nic nie wiem?!

-Nie wiem – Powiedział Alex. Malfoy w tym momencie mógłby przysiąść, że Nott wzruszył ramionami. – Ale wiem jedno. W piątek jest wieczór kawalerski. I z poufnych informacji...

-Ta poufnych. Jeśli ty wiesz to i pewnie pół Londynu wie!

- A tam przesadzasz. Zresztą mamusia nie mówiła, że się nie przerywa gdy ktoś mówi?

- Może mówiła, ale prawdopodobnie wtedy albo byłem pijany, albo spałem. No mów jakie to poufne informacje?

- A takie, że Potter z Weasley'iem też tam będą!

furia || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz