Rozdział 8

127 9 0
                                    


               – Draco, wiesz, nie chcę podważać twojego autorytetu, ale moim skromnym zdaniem, to chyba nie jest najlepszy pomysł – rozległ się cichy szept na prawo obok Smoka. 

Właśnie trzy osoby stały obok łóżka, które zajmowało dziecko. Rozmawiali po cichu przez dobre cztery minuty, ale nadal nie mogli dojść do porozumienia. Igor położył dziewczynkę chwilę przed godziną czwartą, a była już godzina za dziesięć piąta, a dziewczynka nadal spała. 

- Jak nie? Przecież, nie może spać cały dzień! 

- Jest dzieckiem... – Powiedział cichutko Blaise. 

- I co z tego? – Oburzył się Smok. Vodka wraz z Diabłem spojrzeli na siebie. 

- Czy ty nigdy nie miałeś styczności z dzieckiem...?

- Ja... tego... no... ekchym. – Chrząknął Draco, Igor powstrzymał się, żeby nie roześmiać się, a Diabeł westchnął. 

Natomiast małe dziecko właśnie się poruszyło, przetarło zaspane oczka i usiadło, przekręcając główkę w stronę głosów. Nie, żeby coś, ale właśnie, te głosy ją obudziły. I gdzie jest mama? 

- Mama? – rozległ się delikatnie przestraszony głosik Nicoli, co spowodowało iż Draco, Igor oraz Blaise zwrócili na nią swoje oczęta. Zabini uśmiechnął się delikatnie, Kwiatkowski zrobił wyszczerz, a Malfoy... cóż, on jak na prawdziwego potomka Lucjusza... spanikował. 

- Em... Twojej mamy, tutaj nie ma... 

- A... gdzie jest? I kim jesteś? Gdzie jestem? Gdzie.... Snickers? – Dziecko zadawało pytania z szybkości karabinu maszynowego, a gdy padło ostatnie słowo, Vodka nie mógł powstrzymać chichotu. 

- Nicolu... czy ty nazwałaś swojego pluszaka... Snickers? 

Na potwierdzenie tego dziewczynka pokiwałą głową i wyciągnęła rączki do Dracona, aby ten wziął ją w ramiona. Blondynowi rozszerzyły się oczy ze zdziwienia, ale nic nie mówiąc wziął dziewczynkę „na opa", jak przed chwilą wyżej wspomniana powiedziała. Dla Igora to było za dużo, przeprosił i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Jednak jego szaleńczy śmiech słyszał zarówno Diabeł, Nicola i Smok. Nie wykluczone, również, że słyszał go Malcolm, który „bawi się w kucharza", oraz Alex – Ja – Tu – Tylko – Sprawdzam – Czy – Się – Nie – Otrujecie – Jego – Potrawami – Yummy – To – Jest – Pyszne! 

- No dobra. – Powiedział z ociągnięciem Blaise. – Powiedz mi kruszynko... gdzie Twój tatuś? 

- A co, cię to interesuje, kur..

- Draco język! Jest, za mała! Więc, Skarbku?

Dziewczynka spojrzała na niego wielkimi przerażonymi oczkami, by po chwili przytulić swoją główkę do obojczyka Dracona. Nicola po chwili powiedziała coś w kierunku ucha Smoka. Chociaż właściwszym stwierdzeniem byłoby określenie „wyszeptała".
- Ja... nie mam tatusia. 

- Oł. 

Zabini zrobił zakłopotaną minę, a Malfoy który cały czas trzymał dziecko (to naprawdę, cud, że ono mu jeszcze nie wypadło z rąk!) spojrzał na przyjaciela jak na idiotę.

Domniemany idiota zauważył potępienie w oczach oskarżyciela. 

- No co?

- A pomyślałeś Einsteinie, że gdyby w pobliżu gdzieś znajdował się jej ojciec, to zaopiekowałby się... dziewczynką? Naprawdę zastanawia mnie fakt, czy czasem nie poraził cię prąd w inkubatorze, jak byłeś mały. – Stwierdził z szczerą miną Draco, a mała Nicola kiwnęła główką popierając słówka, które wypowiedział Smok. 

furia || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz