Rozdział 4

149 9 0
                                    


          Niedługo potem, gdy Potter odzyskał jakąś – tam – reputacje uśmiechnął się do Malfoya. Czy to niesłodkie (idiotyczne!), że Fretka nieświadomie odnalazło swoje dziecko? 

Draco spojrzawszy na Zbawiciela jak na czubka. Aż się chce powiedzieć: panowie, proszę podejść do niego ostrożnie i założyć mu tę ekstra kamizelkę z tym modnym drapowaniem na plecach... Malfoy uśmiechnął się pobłażliwie do Pottera.

- Wiesz co Malfoy? - Spytał z błyskiem w oku zielonooki. 

- Hm? 

- Zapraszam na kawę i ciastko! – Wyraził swoje zdanie Harry, a małe dziecko, które do tej pory było pominięte klasnęło z uciechy w swoje maleńkie rączki.

Draco, jako rodowity książę Slytherinu chciał już zwrócić uwagę, że w jego przypadku przebywanie pobliżu Pottera i czegoś małego nie sprzyja dobrze dla Malfoya. Jednak powiedział coś zupełnie innego. 

- Z przyjemnością. Tylko muszę odprowadzić Pędzla do mieszkania – dodał, jakby od niechcenia blondyn. 

-Zaraz... nazwałeś swojego psa PĘDZEL?! – Wykrzyknął z rozbawieniem Potter, za co został zdzielony z ręki w łeb, przez co mózg stwierdził, że FOCH i ma dość takiego traktowania,wyprowadził się w stronę ucha. 

- I co z tego?! – Żachnął się Draco. – Zabini za to nazwał swojego skrzata koklusz! -Wykrzyknął właściciel Pędzelka. Potter z całego rozbawienia powiedział tylko „za pół godziny w Breakfastland" i odszedł z małym dzieckiem, prowadząc ją za rękę.

***

Dawno nie było o Zabinim, prawda?Otóż: Blaise Zabini, przez przyjaciół zwany pieszczotliwie Luckiem, a przez wszystkich innych Diabłem, żenił się. Dla żadnego z przyjaciół tego młodego mężczyzny nie była to żadna rewelacja, szczególnie po długoletnim związku z Sonny najwyższy czas oświadczyć się jej i mieć z nią małe Szatany.

Ciekawe jak to będzie? Wiem,tylko, że mój wieczór kawalerski będzie – ciekawy. A reszta życia? Do końca świata być z jedną jedyną kobietą? Cieszyć się razem z nią, smucić gdy będzie taka potrzeba? Żadnych skoków bok? No dobra. Nawet będąc z panienką w stanie kawalerskim nie było skoków w bok. Jednym z głównych zasad moralnych brzmi:Można porzucać kobietę, ale nie zdradzać! Moje życie, to teraz jeden wielki cyrk na kółkach. Myślał pozytywnie Zabini. On chce już mieć to wszystko za sobą. 

- Kochanie, gdzie jesteś? – Rozległ się krzyk w odległej części budynku, w przeciwnym kierunku gdzie siedział Blaise.

Zabini spojrzał z lekkim przestrachem ku drzwiom. Był niemal pewien, że Sonny zaraz zapuka delikatnie do drzwi i znów zacznie go wypytywać o wieczór kawalerski. Nie chciał się znów tłumaczyć. Nie lubił tego. To właśnie brak zaufania w kwestii kontaktów Diabła z kobietami przyczyniły się do tego, że przyszły mąż miał pewne wątpliwości.

- Kochanie? – Głos Sonny rozległ się bardzo blisko kryjówki Diabła. Spojrzał w kierunku drzwi i w chwili, gdy te miały się już otworzyć zniknął z cichym pyknięciem.

***

Draco idąc powoli do „Breakfastlandu" zastanowił się dlaczego się zgodził? Co nim pokierowało?

Nie pójdę!

Zdecydował Draco. Chciał cofnąć się, ale...

Cholera! Jestem dorosłym facetem, a trzęsę portkami, jakbym szedł na pierwsze szczepienie do Munga!

Tak. Malfoy bał się – sam nie wiedział czego...? Pottera? Wolne żarty!Stosunkowo miał z nim dobre stosunki. Tylko to ... dziecko?

furia || dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz