Przydziały

20 1 0
                                    

*Toster*
Atmosfera była napięta. Dziś nietypowo zbiórka miała odbyć się u nas w domu. Z tego powodu, że była to niezwykle ważna sprawa i wymagało to skupienia i powagi. Gdy wszyscy usiądą w jednym pokoju na pewno łatwiej będzie to zachować. Mianowicie dziś każdy miał dostać przydział w Armii Krajowej. Każdy, oprócz dziewczyn... Mścicielka chodziła ponura cały dzień. Prawdopodobnie z tego powodu. Miałem nadzieję, że w końcu pogodzi się z tą decyzją i ją zrozumie. Do tej pory przyszedł tylko Zeus i Magik.
Kuba od czasu incydentu z Frankiem w lesie cały czas chodził ponury i zły. Często wściekał się na jakąś blachą sprawę. Może jednak też był chłopakiem o takich skłonnościach jak Franek i odwzajemniał to uczucie. Nie obchodziło mnie to. To jego sprawa. Siedział na kanapie i wbijał wzrok w dywan.

- Magik - zagadnąłem wesoło, a on spojrzał na mnie - Z taką podstawą dołączysz do dziewczyn w roznoszeniu listów. Rozchmurz się trochę!
Uśmiechnąłem się. Jego kąciki ust też nieco uniosły się i podniósł głowę.
Już za chwilę dołączyła do nas Pisarka i Małpa. Brakowało tylko Krzyśka. Palik chyba najmniej angażował się w konspirację. Dumnie to nazywam. Przyszedł i usiadł obok Magika. Był uśmiechnięty.
Zacząłem ciepło.
- Wszyscy już są - wzięłem kilka kartek ze stołu i Uśmiechnąłem się. Dostaliśmy od AK pięć przydziałów. Gdy już będziemy się w to angażować nasze zbiórki odbywać się będą rzadziej. Po otrzymaniu kartki czytacie i zapamiętujecie informację i niszczycie kartkę.
- Pięć przydziałów ? Chłopaków jest czterech - zdziwiła się Mścicielka, a ja nieco posmutniałem.
- Słusznie, przydziały dostałem zanim ponieśliśmy stratę. Przydziałów nie możemy zwrócić - uśmiechnąłem się nieco - Rozmówca od którego je dostałem w tym jednym przypadku zgodził się, aby ten przydział dostała jedna osoba z naszej drużyny. Tym samym uchylił dla niej zakaz kontaktów.
Spojrzałem na Asię i uśmiechnąłem się. Odwzajemniła to. Była wyraźnie ucieszona. Spojrzałem na pierwszą kartkę. Wywiad.
Kto mógłby się tym zająć? Rozglądałem się powoli po pokoju. Asia? Nie, myślę, że nie jest ona wystarczająco cierpliwa. Magik! Wpadłem na pomysł. Nie jest zbyt wysoki i umie się bezszelestnie poruszać. Podałem mu kartkę, a on uśmiechnął się. Na karteczce był też podany kontakt i adres do przełożonej osoby do której trzeba było się niedługo zgłosić po instrukcje.
Dostarczyciel najważniejszych informacji Państwa Podziemnego. Nie miałem wątpliwości. Podałem kartkę Mścicielce. Jej spojrzenie mówiło jakby "Lepsze to niż nic" . To była naprawdę ważna funkcja. Od tego zależał przyszły los Rzeczypospolitej.
Wtyczka w siedzibie Gestapo - sprzątacz. To dość niewdzięczna funkcja, ale bardzo ważna. Zresztą wszystkie te funkcje były bardzo ważne. Nie miałem większych wątpliwości. Podałem kartkę Palikowi. Na jego twarzy pojawił się grymas jednak po kilku sekundach na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Postanowiłem, że dla siebie wezmę ostatnią kartkę, aby nikt nie miał wątpliwości, że wziąłem sobie na przykład jakaś najlepszą funkcję.
Patrol okolic leśnych siedzib AK. To chyba było najmniej ważne zadanie, lecz też było potrzebne. Już postanowiłem. Dla mnie jest ostatnia kartka. Tą dałem więc Piotrkowi. Uśmiechnął się. Spojrzałem na ostatnią kartkę i na moją twarz zrobiła się chyba nieco blada.
Egzekutor Polskich Sił Zbrojnych. Czy ja dam sobie radę? Czy dam radę z zimną krwią zabić człowieka? Wtedy w lesie mi się udało, ale wtedy broniłem przyjaciół. Działałem też trochę w afekcie, pod wpływem adrenaliny. Muszę dać radę. Zamiany przydziałów są nieodwracalne.
- Możemy zapytać co mamy? -Zapytała Asia i spojrzała na mnie - Paweł!
- Tak, tak możecie - Odparłem szybko.

**Wiewiórka**

Miałam nadzieję, że to zadanie, które dostał za bardzo nie przytłoczy Pawła. Tu jednak chodzi o zabijanie ludzi! Otrząsnęłam się. Od chwili zobaczenia swojej kartki był nieobecny. Czy romantyczny spacer jest bardzo niebezpieczny? Zanim zaczęła się wojna mieliśmy dużo planów na nasze spotkanie. Teraz większość nie była możliwa.
- Wyjdziemy na spacer?
- Pewnie, możemy.
Zacząłem się ubierać. Asia spojrzała na mnie pytająco jakby chciała spytać, czy może iść z nami. Pokręciłam zaprzeczająco głową. Wyszliśmy.
- Nie martw się. Napewno dasz sobie radę!
Uśmiechnął się.
Złapałam go za rękę i uśmiechnęłam się. Szliśmy jedną z głównych ulic miasta. Teraz była to już ulica Merkel. Nagle z jednej przecznic wybiegli ludzie, gdy akurat byliśmy obok. Przestraszyłam się. Paweł zaciekawiony puścił moja rękę i wszedł w alejkę. Wbiegłam za nim. Stanął przy zakończeniu budynku. Zbladł. Stanęłam blisko niego, aby też coś zobaczyć. Ludzie stali pod ścianą. Domyśliłam się co to oznacza. Gdzieś na środku płakało dziecko. Niemiec bez wzruszenia strzelił mu prosto w głowę. Rozpłakałam się cicho. Paweł odepchnął mnie wzdłuż ściany bym nie mogła nic zauważyć.
-Feuer! - Seria strzałów z Karabinu Maszynowego.
- Nie - jęknełam mimowolnie. Nie chciałam tego.
- Prüfen es!
Odgłos butów. Zaczęliśmy szybko biec w stronę głównej ulicy. Wybiegliśmy z alejki i zaczęliśmy iść. Jej wyraz twarzy był obojętny.
- Przepra...
- Tśśś... - przerwałem jej i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
Poszliśmy dalej. Była cały czas przygnieciona. Nie dziwię jej się. Mnie też to trochę dotknęło, ale nie aż tak. Bolało mnie to, że się z tego cieszyłem. Jednak pomyślałem, że dam radę podołać swojemu zadaniu. Wróciliśmy do domu.

2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz