45.

2.6K 213 255
                                    


Harry:

Louis pchał coraz mocniej i mogłem dostrzec małe kropelki potu na jego czole. Zacząłem cicho chichotać widząc, że nie może sobie poradzić z tak prostą czynnością. A mówiłem mu, żeby mi pozwolił to zrobić. Już dawno byłoby po kłopocie. A tak to mamy tu nie mały problem.

- I z czego się śmiejesz? - Spojrzał na mnie gniewnie, a jego twarz była cała czerwona. Zacząłem żałować, że nie mam przy sobie telefonu. Został w bluzie, którą zdjąłem.

- Z ciebie. - Odpowiedziałem od razu. Dokuczanie mu było jedną z moich ulubionych czynności.
- Gdybyś mi pozwolił się tym zająć...

- Nie - uciął krótko - Mama prosiła mnie, żebym to przesunął. Kurwa. - Przeklął, gdy nadal nic się nie ruszyło.

- To cholerstwo ma kółka, więc dlaczego nie idzie?! - Zapytał ze złością i kopnął nogą w ladę cukierniczą. Zaraz po tem krzyknął z bólu.

- Co ja z tobą mam Lou? - Zapytałem sam siebie i podszedłem do chłopaka.
- Co ci ta noga zawiniła?

- Uhhh pomóż mi usiąść. - Złapałem go w pasie, a on swoją dłoń przerzucił mi przez szyję. Wątpię aby bolało go aż tak, ale okazji do obmacywania się nie przepuszcza.

- A może cię ponieść? - Myśl, że mógłbym podotykać trochę ten tyłek sprawiła, że lekko się uśmiechnąłem. Zdecydowanie przestałem traktować go jak przyjaciela.

- Daj spokój to tylko parę kroków. - Mruknął i usiadł na krześle przy jednym ze stolików.

- Dobrze księżniczko, co tylko powiesz.- Ponownie zachichotałem i spojrzałem na ladę. Chwila kółka, no jasne.

Stanąłem w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był Louis. Przychyliłem się, a następnie nacisnąłem na stopkę i odbezpieczyłem kółka.

- Co ty tam robisz?

Pchnąłem lekko ladę, a ta ruszyła z łatwością. Spojrzałem na szatyna pokazując mu swoje dzieło.

- Louis jestem zawiedziony. Przy twoim wzroście powinieneś to zauważyć. - Droczyłem się, a chłopak patrzył na mnie z mordem w oczach.

- Wycofaj to. - Ostrzegł groźnie i nagle znalazł się przy mnie. Spojrzałem na niego obojętnie, a potem na jego bardzo chorą nogę.

- Nóżka już nie boli czy może jednak wziąć cię na rączki? - Zakpiłem. Chciałem dodać coś więcej, ale ktoś wszedł do piekarni.

- Harry mój przyjacielu! - Blondyn rzucił się na mnie od razu i uwiesił na mojej szyji. Od razu się w niego wtuliłem. Odsunęliśmy się dopiero, gdy usłyszeliśmy głośne chrząknięcie.

- Oh Louis to Niall. - Przedstawiłem ich sobie. I o ile wcześniej szatyn nie patrzył na Nialla dość przyjaźnie, to teraz wyglądał jak blondyn, gdy zje się mu całe jedzenie.

- Louis? Ten Louis? Miło mi cię poznać stary, daj miśka! - Dopytywał, bo co nieco mu opowiadałem o moim przyjacielu poznanym przez sms. No może większość naszych rozmów dotyczyła Louisa i jedzenia, ale to szczegół.

- Wolałbym nie. Idę do Eleanor, bawcie się dobrze. - Powiedział i wyszedł z piekarni nawet na mnie nie patrzeć. Zabolało, że woli iść do niej.

****

Heej 💙

Wczoraj wattpad dostał okresu, więc dodaje teraz póki działa 😂

Słuchaliście już For you? 😍

Miłego dnia 💚

It's just a joke, bro! // Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz