8. -Jak chcesz to możemy pójść do sklepu.

582 24 0
                                    

 2/3

-A więc było to tak... mieszkałam w tym domku z moja mamą, tatą i młodsza siostrą, która była w brzuchu mamy. Pewnego dnia jechaliśmy do mojej babci. Moja mama źle się poczuła, więc mieliśmy jechać do szpitala. Był to 7 miesiąc. Czuła się coraz gorzej. Aż straciła przytomność. Mój tata tak się przestraszył, że coś się jej stało, że stracił panowanie nad kierownicą. Wjechał w nas tir od tyłu. Ja wypadłam z samochodu i sturlałam na pole. 

-Moi rodzice byli w samochodzie. Samochód był w rowie. Po pewnym czasie usłyszałam krzyki. Resztkami sił wstałam i zaczęłam nasłuchiwać i kierować się do tego miejsca skąd one dobiegają. Tam zastałam mojego tatę, który siedział na trawie z moją mama na kolanach obok nich był wielki poduszko-brzuch - dziewczynka na chwilę się zatrzymała. Mówiła szybko, ale jak na dziecko miała duży dobór słów.

-Spytałam się co to, a tato powiedział ze sztuczny brzuch. Nie wiedziałam o co chodzi. Jakiś czas później koło nas była już karetka. Zabrała nas wszystkich, a moja mama trafiła na salę operacyjną. Bo miała jakiś krwotok wewnętrzny, czy coś takiego. Mój tata miał tylko złamaną rękę, więc mogłam się z nim spotkać. Ja miałam tylko zadrapane ręce i kolana. Wyjaśnił mi o co chodzi z tym poduszko-brzuchem. Moja mama poroniła i oszukiwała nas.... 

-Ojej - wymsknęło mi się. 

-Moja mama niestety miała za duży krwotok i nie udało się go zatrzymać. Gdy mój tato był w szpitalu ja pojechałam do mojej babci. Pewnej nocy dostałyśmy telefon, że tato jest już w domu. Pojechałam tam z sąsiadem i zastałam okropny widok... -Mój tato wisiał! Powiesił się.. Gdy mój sąsiad powiedział to babci to dostała zawału, pojechała do szpitala, ja trafiłam do domu dziecka. -Nie powinnam wychodzić poza teren, ale mam to gdzieś... Tylko te miejsce mnie uspokaja. Zrobiłam sobie tutaj taki swój kącik. Ale pokaże ci go innym razem, głodna jestem.

-Dużo przeszłaś, jesteś bardzo silna. A co do domu dziecka to oni jednak muszą wiedzieć, będą się martwić. Nie dostajesz tam jedzenia?

-Zjadłabym batonika.... w domu dziecka są takie okropne dania... ble i nie dają słodyczy. Po lekcjach i obiedzie możemy chodzić na plac blisko placówki sierocińca. Myślą, że pewnie tam jestem, muszę wrócić przed siedemnastą, bo wtedy zaczyna się kolacja.

-Jak chcesz to możemy pójść do sklepu - proponuję.

-Tylko, że ja nie mam pieniędzy...

-To nic, ja mam - uśmiechnęłam się. 

-No to chodźmy! - pisnęła ucieszona.

...

Dajcie znać co sądzicie! Niedługo kolejny!

Chcę być w końcu chuda - AnoreksjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz