Rozdział 6

189 7 0
                                    

Po tym jak zjadłyśmy lody pochodziłyśmy po sklepach i wróciłyśmy do siebie. Była godzina 15.30 a ja leżę w łóżku i oglądam jakoś kiepsko komedię romantyczną. Nie mogłam już tego dalej oglądać wyłączyłam film i zeszłam na dół żeby zrobić tosty. W kuchni byli rodzice dyskutowali o czymś a kiedy weszłam ucichli. Jakieś sekreciki przede mną. Zrobiłam tosty i po chwili usłyszałam głos rodzicielki.

- Jutro wyjeżdżamy do Nowego Jorku na 3 tygodnie w ramach delegacji - powiedziała i spojrzała się na mnie.

- Okej - odparłam i wyszłam z kuchni. Byłam do tego przyzwyczajona. Jak miałam 5 lat wyjechali na 3 miesiące i opiekowała się nami opiekunka. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam jeść tosty. Po zjedzeniu posiłku zaczęłam już wstawać z łóżka i miałam iść do Breta ,ale głupek mnie uprzedził i przyszedł do mnie.

- Czy ty jesteś głupia?! - krzyknął.

- O hej Ashley jak tam u ciebie? A dobrze Bret a tam - powiedziałam z ironią.

- Dobra to było nieodpowiednie- powiedział i podrapał się po głowie.

- Dobra czego chcesz - powiedziałam już trochę znudzona.

- Ścigasz się z Olivierem ty chyba do końca oszalałaś - spojrzał na moje nadgarstki - a to co?

- Przejdź do rzeczy - odparłam.

- Nie dopóki nie powiesz - myśl Ash myśl.

- A bójka z taką laską w galerii wzięła mnie przygwoździła do ściany dlatego że nie przeprosiłam jej za to że wylałam jej cole na top - nie no mistrzu jestem.

- Mogłaś przeprosić - powiedział i przecząco pokiwał głową.

- Nie lubię tego robić - odparłam.

- Dobra ,a teraz wyścig. On cię zmiecie i będziesz musiała z nim spędzić 24 godziny ty tego nie wytrzymasz.

- Albo ja wygram i on będzie musiał nauczyć mnie jeździć samochodem- powiedziałam zwycięsko.

- Przecież ty wjedziesz przy pierwszej lepszej okazji w płot albo budynek - zaczął tramatyzować - i zabijesz siebie i jego.

- Opcja że go zabije wydaje się bardzo interesująca - spojrzałam się na niego wyczekująco.

- Przestań żartować to jest straszne - powiedział.

- Ja nie żartuje i straszna to jest ciotka Helga w tym swoim różowym stroju kąpielowym - na te wspomnienie wzdrygneliśmy się. To było rok temu. Coś strasznego już nigdy nie pójdę na rodziną imprezę z grillem.

- Masz się z tego wykręcić - powiedział.

- Przykro mi ale ja się tak łatwo nie dam - po tych słowach wyszłam ze swojego pokoju zostawiając go samego. Zeszłam na dół i wskoczyłam na kanapę w salonie. Włączyłam telewizje. Obejrzałam jakiś film. Ten akurat był ciekawy. Po skończeniu filmu założyłam moje trampki i wzięła deskorolkę. Wyszłam na ulicę i zaczęłam jechać na pobliski skeytpark. Gdy znalazłam się na miejscu założyłam kask i ochraniacze. Nie mam zamiaru mieć po obijanych nóg. Pamiętam jakby do było wczoraj.

Wspomnienie
Mała dziewczynka w wieku 6 lat razem z starszym bratem jeździła po ulicy na desce. Obok niej był mały piesek który pilnował aby dziewczynka się nie wywróciła. W tym czasie jej brat asekurował ją z tyłu. Po chwili jej brat skończył ją asekurować. A dziewczynka jeździła już sama. Nawet nie zauważyła jak jest już daleko od brata.

- Brawo Ashley- krzyknął a 6 -latka odwróciła się szczęśliwa i uśmiechnięta od ucha do ucha. To był ostatni dzień jej szczęścia.

Koniec wspomnienia

Mimowolnie zakręciła mi się łza w oku. Szybko weszłam na deskę i zaczęłam jeździć i robić różne triki na rampie. Po 30 minutach wyjechałam z terenu skeytparku. A po 15 minutach byłam w domu zdjęłam buty i weszłam do domu zostawiając deskę na dworze. Wchodząc do salonu cofnęłam się do tyłu. Chyba to są jakieś żarty?! Jestem w ukrytej kamerze?! Czy on musi mnie prześladować?! Chyba mnie zauważyli.

- Ashley chodź do nas - na słowa mojego brata aż chciało mi się pawia puścić. Jakby to powiedziała mama "Ashley chodź do nas słoneczko". Usiadłam na fotelu i sięgnęłam po mój tablet który leżał na stole. Chciałam go już odblokować ale na tapecie zamiast zdjęcia moich przyjaciółek była morda mego brata i Fishera.
Ooo nie zadarli z tą osobą co nie trzeba.

- Wiecie co dobrze że chociaż ekran nie pękł - po tych słowach wyszłam z salonu. Z kim ja żyję? Dobra nie będę się denerwować. Bo po co? Przecież tykali mojego tableta i mogli czytać moje wiadomości. Nie no jednak zrobię coś Bretowi. Weszłam do jego pokoju i sięgnęłam po jego laptopa. Wraz z rzeczą należącą do mojego brata poszłam do mojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.
Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Trzeba było wpisać hasło. Dobra data naszych urodzin. Jednak nie. Może hmm? Już wiem. Wpisałam datę naszej pierwszej wycieczki do Nowego Jorku. Tak to jest to. Aleś ty Bret przewidywalny. Wzięłam telefon i spoglądałam na zdjęcia brata. Znalazłam te idealne. Bret miał wtedy 7 lat i był cały upaćkany lodem. Ja wtedy robiłam mu zdjęcia bo mi się nudziło. Przesłałam zdjęcie na laptopa i ustawiłam je na tapetę. I żeby nie było to że jestem za bardzo łaskawa. Ustawiłam te zdjęcia na administratora urządzenia. Po tym wszystkim poszłam do jego pokoju i odniosłam laptopa. Ehh to go zaskoczy.

Uśmiech za jeden pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz