Rozdział 7

101 9 0
                                    

Po tym jak zaniosłam laptopa brata weszłam do swojego pokoju. Spojrzałam na zegarek była godzina  20.30. Sięgnęłam po piżamę weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po zrobieniu czynności wskoczyłam na łóżko i wzięłam telefon. Weszłam na różne portale społecznościowe i odłożyłam przedmiot. Po chwili zasnęłam już mega zmęczona tym dniem.

                              ******

Spojrzałam na zegar ścienny który wskazywał 11. Ehh dziś sobie trochę dłużej pospałam. Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne spodenki z wysokim stanem i różowy top. Weszłam do łazienki zrobiłam poranne czynności i się ubrałam. Zrobiłam też lekki makijaż. Który składał się z tuszu do rzęs podkładu i brzoskwiniowej pomadki. Podeszłam do mojej szafy jeszcze raz i wyjęłam z niej szary plecak z Vansa. Zeszłam na dół do kuchni. Do plecaka włożyłam wodę i jabułko. Jeden owoc wzięłam do zjedzenia teraz. Wzięłam z korytarza moje adidasy i je założyłam. Miałam już wychodzi z domu ale usłyszałam głos Breta.

- Ashley skąd ty masz te zdjęcie - było słychać śmiech jednej osoby. Nie wierzę on został tu na noc. Szybko wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Wzięłam deskę była pod ręką. Wskoczyłam na nią i odjechałam z  posesji. Jechałam w kierunku skeytparku. Po chwili znalazłam się na miejscu. Usiadłam na ławce i założyłam kask i ochraniacze. Nigdy nie ruszam się bez nich z domu. Wjechałam na rampę robiąc kilka sztuczek. Aż mi się przypomniało jak pierwszy raz tu przyszłam.

Wspomnienie

Pięcioletnia dziewczynka szła ku boku o 5 lat starszego brata. Jej brat bliźniak został w domu. Nie lubił chodzić nigdzie z dwójką. Chłopak miał w ręku deskę. Po chwili Ashley bo tak nazywała się dziewczynka spytała się chłopaka.

- Jack gdzie idziemy? - było widać że bardzo to zainteresowało.

- W fajne miejsce Ash - powiedział. Uwielbiała gdy tak do niej mówił. Była bardzo przywiązana do starszego brata. Uśmiechnęła się i razem z chłopcem ruszyli w stronę skeytparku. Kiedy dziewczynka to zobaczyła była bardzo zafascynowana. Skakała ze szczęścia. Zawsze chciała wiedzieć jak jej starszy brat spędza czas. Gdy widziała jak jej brat zaczął robić różne sztuczki zrozumiała jedno. Chcę być jak on. Taka wolna. On dobrze się uczył miał dużo znajomych. A najważniejsze że miał dla niej czas.

Koniec wspomnienia

Po tym wszystkim wróciłam do domu. Zdjęłam buty i zostawiłam deskę a następnie pobiegłam na górę. Wskoczyłam na łóżko i z nocnej szafki wzięłam zdjęcie Jacka. Był tak młody i zginął tak wcześnie. Po jego śmierci obiecałam że nigdy się nie uśmiechnę. Bez niego szczęście nie miło sensu. On jedyny mnie rozumiał. Po jego śmierci wraz z Bretem staliśmy się nie rozłączni. Położyłam zdjęcie na miejsce i wyciągnęłam telefon. Popisałam z dziewczynami chwilę i odłóżyłam telefon na miejsce. Leżałam tak bez sensu na tym przeklętym łóżku. Z nudów wyjęłam laptopa i oglądałam różne filmiki. Ale to też zrobiło się mega nudne. Teraz modlę się o zbawienie. Do mojego pokoju wparował Bret. Prosiłam o zbawienie a nie o głupka.

- Idziesz z nami na imprezę- tylko spojrzałam się na niego a moja mina mówiła sama za siebie " Chyba coś cię boli".

- Nie idę wolę mój pokój- po tych słowach żuciłam go poduszką. On tylko prychnął i wyszedł. Zeszłam z łóżka i poszłam na balkon. Uwielbiam tam przebywać. Usiadłam na pufie która tam się znajduje. Sięgnęłam po książkę która tam leżała. Nie dokończyłam jej ostatnio a mało mi zostało. Po przeczytaniu lektury nie miałam znów co robić zeszłam na dół. Po chwili usłyszałam jak telefon dzwoni mi z góry. Serio ten ktoś ma wielkie wyczucie. Weszłam znów na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju i sięgnęłam telefon. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie. Dwa nieodebrane połączenia od Sherry i 6 wiadomości.

Sherry:
Mam niusa!
Odpisz!
Żyjesz?!
No odpisz szybciej!
Odbierz kurwa!!
Jak odbierzesz to cię zabije!

Na te wiadomości pokiwałam tylko przecząco głową.

Ja: No żyje o co chodzi?

Nie musiałam długo czekać.

Sherry: No nareszcie XD więc muszę ci coś powiedzieć. Dziś jakaś baba w sklepie się wypierdoliła na pułkę z konfiturami.

Na te wiadomość tylko westchnęłam. Walker jest socjopatką. Ona uwielbia się cieszyć z cudzego nie szczęścia.

Ja: I niech zgadnę śmiałaś się a ona zaczęła się na ciebie drzeć.

Sherry: Tak XD a najlepsze że tą babką była dyrektorka naszej szkoły.

Ja: Ja pierdole masz przejebane współczuję twojemu przyszłemu chłopakowi.

Sherry: Ja też mu współczuję XD dobra kończę pa.

Ja: Pa

Odłożyłam telefon na stolik i westchnęłam. Bret pojechał na imprezę. Więc wieczór spędzę nudząc się. Świetnie! Spojrzałam na zegar była godzina 20.00 jak ten czas szybko mija. Wzięłam prysznic ubrałam się w piżamę i poszłam spać.

Uśmiech za jeden pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz